Skocz do zawartości

ZŁÓW I WYPUŚĆ


Rekomendowane odpowiedzi

Idea ta jest propagowana na jerkbait.pl . I jest to zasada jak należy postępować ze złowiona rybą,a przyjęta przez jerkbait.pl. Nie jest do końca właściwie zinterpretowana i nie jest ujęte wiele prawd dotyczących tego tematu.

 

Dla tych chwalącym się tu swoimi osiągnięciami i nie tylko polecam ten filmik z którym się zgadzam w całej rozciągłości. Jeśli nie zrozumiecie tego przekazu, to nie wiecie co to jest wędkarstwo,przyroda,i obcowanie z naturą. 

 

 

W tym filmiku jest świetne ujęcie tego co się dzieje.

 

 

Pozdrawiam

Józef Leśniak

Edytowane przez Józef Lesniak
  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po ostatnich zawodach pod lodowych na czorsztynie ja już wszystko rozumiem .
W tym sezonie po prostu łykam wszystko co mi przysługuje oprócz okazów oczywiście .
Pozdrawiam i zycze smacznej rybki.

 

 

Nasz portal promuje C&R, więc zachowaj takie komentarze dla siebie, nie są tu mile widziane.

Edytowane przez milupa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachowania zdawało by się oczywiste nie dla każdego takie są.

Presja z różnych źródeł tworzy czasem patologie chociaż w dobrej wierze.Czasem te patologie w zachowaniu wymusza prawo.Wiadomo co się stanie ze szczupaczkiem który głęboko połknął przynętę.Ale trza wypuścić...

 

Jedno zdanie było podsumowaniem....

 

Róbmy swoje.

 

Dodam,że właściwy przykład działa wiele.

Nie biorę ryb.Żadnych.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam chciałem ten filmik podsunąć do obejrzenia. Mimo, że przestałem jeść ryby z wód "nieprywatnych", to szanuję to, że ktoś ma ochotę coś skonsumować. Lepiej promować "łów tak, żeby innym coś zostało" niż "wypuść, bo jak nie toś barbarzyńca-gumofilc".  "Młodzi - gniewni", ale świadomi sami dorosną do tego, że samo łowienie, to tylko część wędkarstwa. Wcale nie najważniejsza.

Nie wiem tylko jak to się ma do idei street fishingu. Nie znam się, ale chyba trudno w tym przypadku o łowienie "w pięknych okolicznościach przyrody". To nie moja bajka.

Krótki epizod z fotografowaniem ryb (szczególnie latem) upewnił mnie w przekonaniu, że to nie najlepszy pomysł na "oddanie" wodzie ryb w dobrej kondycji. 

Ale jeden woli ogórki...

Nie dajmy się tylko zwariować. Każdy swój rozum ma.

Edytowane przez Młody wędkarz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również promuje c&r wiedzą to ci co mnie znają , ale powoli zaczynam zgadzać się z autorami filmu , i zamierzam zaprzestać wspierać przemyśl rybacki kupując ryby w sklepie , myślę również że ludzie piszący prosto z mostu co im leży na sercu zawsze mają pod górkę .

Czyli w sumie najlepiej być hipokryta i opowiadać o c&r a potem tłuc po łbie niewymiarki na zawodach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Materiał obowiązkowy dla wszystkich szkółek wędkarskich. 

Co najwyżej szkółek a pokusiłby się nawet o przedszkola wędkarskie gdyby takie były.  Osobiście nie rozumiem zachwytu co niektórych osób nad tym filmikiem.  Przecież to są oczywiste oczywistości.   Również nie rozumiem co ma wspólnego c&r z obcowaniem z naturą i kiełbasa z ogniska.    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co najwyżej szkółek a pokusiłby się nawet o przedszkola wędkarskie gdyby takie były.  Osobiście nie rozumiem zachwytu co niektórych osób nad tym filmikiem.  Przecież to są oczywiste oczywistości.   Również nie rozumiem co ma wspólnego c&r z obcowaniem z naturą i kiełbasa z ogniska.    

To Panu wyjaśnię Mr.Pickerel. Obcowanie z naturą jest stałym elementem naszego hobby. W wielu przypadkach pieczenie kiełbasek też. Są też kilkudniowe wyprawy biwakowe pod namiotami (tak jest w moim przypadku). Więc po całodziennym wędkowaniu nieraz w bardzo trudnych warunkach pogodowych dla urozmaicenia diety zabiera się złowione rybki,aby zrobić sobie i współtowarzyszom kolację .Oczywiście w rozsądnej ilości i wielkości,okazy trafiają do wody. I jest to własnie jeden z elementów obcowania z naturą.

Wędkarstwo to inaczej "łowiectwo" - z tego się wywodzi,a dawno temu aby przeżyć trzeba było jeść to co się upolowało lub złowiło,niekoniecznie dozwolonymi metodami jakie dzisiaj obowiązują.    Choć nadal istnieje kłusownictwo w najgorszej postaci.

Jak Pan może dobrze wie,na jednym z filmów Johna Wilsona jest pokazany epizod przyrządzania złowionego pstrąga do wędzenia i spożycia przez samego autora. I jak Pan myśli,że John Wilson to nieetyczny wędkarz ?. Nie,to są tylko niektóre momenty w naszym łowieniu że tak można postąpić. I to jest też jeden z elementów obcowania z naturą.

Wędkarstwo i podejście do niego na przestrzeni lat zmieniło się i ewaluowało i to bardzo dobrze.Oby tylko nie przekroczyć pewnej dozwolonej miary.

 

Zachęcam do lektury znanych autorów piszących na temat przyrody i obcowania z nią,oraz łowienia i etyki z tym związanej. 

 

A szczególnie polecam młodym adeptom sztuki wędkowania książkę Izaaka Waltona "Wędkarz Doskonały". To jest biblia wędkarska .

 

http://www.skleprybka.com/akcesoria/inne-akcesoria/ksiazka-wedkarz-doskonaly-izaak-walton-charles-cotton.html

 

Pozdrawiam

Józef Leśniak

Edytowane przez Józef Lesniak
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie doszukałem się w przytoczonym materiale treści merytorycznie wartościowych. Istotne dla mnie jest to, iż internet czy uczestniczenie w funkcjonowaniu forum internetowych nie jest obligatoryjne a jednak, jak widać, autor kreuje rzeczywistość w jakiej to informacja z sieci kształtuje wzorce czy postawy... jeśli tak faktycznie jest to współczuję rodzicom dzieci, którzy na takie wychowanie przystają.

 

Piękna w jedzeniu czy oprawianiu "upolowanej" zdobyczy nigdy się nie dopatrzyłem choć z racji zawodu czy hobby miało to wielokrotnie miejsce. Sam, podobnie jak autor uważam C&R jako doskonałą formułę tylko nie rozumiem czemu została ona strasznie przez niego zakrzywiona. C&R to zespół zachowań zmierzających do uwolnienia złowionej ryby tak aby mogła przeżyć po złowieniu, nic innego.

 

Uwalnianie złowionych ryb wynika, w naszym kraju, z prostej przyczyny a dokładnie z takiej, że jeśli ich nie uwolnimy to ich nie złowimy a przecież chcemy je łowić. Podstawy zastanego stanu wyjaśniać nie będę.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno kiedyś brałem w niewielkich ilościach dla rodziców od czasu do czasu  mimo iż nie lubię ryb słodkowodnych . Dziś wypuszczam nie dla presji C&R tylko ze świadomości. Inny weźmie ja wypuszczę, wiem o tym ale co zrobić. Ja mam takie podejście że każdy ma swój rozum. nie piszę tu o kłusownictwie czy odłowach sieciami....  ten problem nigdy się nie rozwiąże.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

guciolucky...

 

Chyba żyjesz w świecie innym...

Marginalizowanie wpływu internetu na rzeczywistość jest z Twojej strony bardzo optymistyczne hahahaha

Popatrz co młodzi robią jak jadą w autobusie,jak siedzą na przystanku...czy gdzie tam jeszcze...

 

A presja rówieśnicza jest silniejsza od wychowania.Na które tak naprawdę rodzice nie bardzo mają czas zarabiając złotówki na kolejną komórkę dla pociechy hahahaha

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To Panu wyjaśnię Mr.Pickerel. Obcowanie z naturą jest stałym elementem naszego hobby. W wielu przypadkach pieczenie kiełbasek też. Są też kilkudniowe wyprawy biwakowe pod namiotami (tak jest w moim przypadku). 

 

Z cały szacunkiem Panie Józefie ale to jest właśnie ta oczywistość o której wcześniej pisałem.  Nie podejrzewałem że ten filmik może w jakikolwiek sposób oświecić kogoś na tym forum.  Wydawało mi się to oczywiste że nad wodę idziemy na ryby a nie po ryby.  Przynajmniej zdecydowana większość z nas.  Złowione ryby są dodatkowym bonusem naszej wycieczki.  Niestety nadal nie rozumiem co ma c&r do kiełbasek i obcowania na łonie przyrody?   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie bardzo rozumiem ten temat...  

 

Po pierwsze czy jest jakieś prawo u nas nakazujące wypuścić każdą złowioną zgodnie z nim rybę? 

Nie ma. 

 

Po drugie czy jest jakieś prawo u nas nakazujące zabić każdą złowioną zgodnie z nim rybę? 

Nie ma. 

 

Ergo nie ma "przymusu". 

 

Mam nieodparte wrażenie, że osoby, które uważają, iż można złowioną rybę zabić i zjeść czują jakąś presję, że to zło, że wszystko trzeba wypuścić, bo tak chce jakiś tam "internet" jakaś tam moda. Ta presja powoduje, że są sfrustrowane, bo nie mogą wyrazić swojego poglądu, bo będzie ostracyzm. 

 

Czy taka presja istnieje... sam nie wiem. Napisałbym, że jeśli jest taka to jest niesłuszna, błędna. Byłaby niesłuszna i błędna pod warunkiem, że obiektywnie uznać byłoby można, że wędkarz nie ma wpływu na rybostan naszych wód.

 

Racjonalny wędkarz nie ma. Racjonalny zabierze jedną rybę w rozsądnym rozmiarze. Zabierze faktycznie raz na jakiś czas.

O tym - między innymi rzecz jasna - jest dla mnie przesłanie tego filmu i głos Józefa Leśniaka. 

 

I teraz istota.

 

Sprowadźmy przepisy prawa do tego racjonalnego wędkarza.

 

Jakie 3 pstrągi, lipienie, szczupaki, sandacze dziennie... jakie 2 sztuki troci, łososia dziennie? Jaki 1 sum dziennie? Jakim cudem brak wymiaru maksymalnego? 

Jakie odłowy rybackie na wodach wędkarzy? 

 

Po co te zapisy skoro "idealny wędkarz Remka" tak nie robi, tyle nie zabiera. Dla kogo one są? 

 

Po to jest to forum, po to jest ta odczuwana przez wielu presja, by stan zabierania wszystkiego w limitach (lub i nie), przeciwstawić wypuszczaniu wszystkiego i po to by ostatecznie było normalnie. Po to by ktoś mógł sobie wypuszczać wszystko jak leci, bo tak uważa. Także po to by ktoś sobie mógł zabić rybę, bo tak uważa.

Po to by jeden i drugi byli zadowoleni.

 

Zmiana przepisów po pierwsze, edukacja po drugie. 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepisy,edukacja,czasem można wziąć,tylko czasem...

Nie ukrywam że od dawna jestem w tym "restrykcyjnym" nurcie C&R.Wiecie dlaczego?Głównie dlatego że sprawia mi to niekłamaną przyjemność,dobrze sobie robię(bez nadinterpretacji proszę) wypuszczając wszystko co złowię a nad wodą wolę wrąbać skibę z serem niż patroszyć i sprawiac rybę której złowienie sprawiło mi tak wielką satysfakcję.

Kwestia druga-pragmatyzm i zdrowy rozsądek.Nie można pisać o pojedyńczym wędkarzu który czasem weżmie jedną rybę,nie ma czegoś takiego jak pojedyńczy wędkarz.Są tysiące wędkarzy w tym samym czasie nad wodą,tysiące jeśli nie dziesiątki tysięcy codziennie.Jeśli spojrzymy przez taka perspektywę to z tej "jednej czasem",z całej masy "użytkowników wód" robi się sami wiecie ile zabitych pojedyńczych,"czasem zabranych" ryb.

Kwestia trzeci-jak słyszę lub czytam o samoograniczaniu się polskiego wędkarza to robi mi się i śmieszno i straszno.Na każdym kroku to samoograniczanie widać,przy każdym stosie łusek nad brzegiem rzeki czy równie malowniczym stosie rybich flaków.To skutkiem tego samoograniczania się zapewne jest wyginięcie kleni nad poznańską Wartą.Tak się wszyscy samoograniczali że szkoda czasu marnować na szukanie kleni tam gdzie jeszcze stosunkowo niedawno były.

 

Na koniec poważniej-"twarde" C&R ma dla mnie wymiar przede wszystkim zdroworozsądkowy.Szacunek dla przeciwnika,uwolnienie w podziękowaniu za emocje i chwile radochy której dostarczył-pewnie,ważne i uzasadnione.Ale przede wszystkim-umiejętność oceny sytuacji.Na naszych wodach już naprawdę nie czas na półśrodki.Zacznijmy od siebie,rybaków(jeśli zasłużyli) i kłusoli kopmy w dupę bo należy,ale zacznijmy od siebie.

Powiem twardo,bo mi wolno-moim zdaniem w hobbystycznym połowie ryb nie ma miejsca,nawet na marginesie,na ich zabijanie.

Tak myślę,wolno mi.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomijając kwestię dyskutowaną, jak Odbieracie samą formę przekazu w postaci nagrania siebie i swojego monologu a potem opublikowanie takiego materiału na YT?

Takie czasy.Każden może sam siebie nagrać i upublicznić.Mnie to za bardzo nie przeszkadza,byleby treść była...treściwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też jestem zdecydowanie po stronie ortodoksyjnego C&R w wędkarstwie . Po prostu zbyt lubię ryby , zbyt je szanuję i podziwiam , by je uśmiercać . I oczywiście rozumiem , co leży o podstaw naszej pasji . Ale mamy XXI wiek i te podstawy mogą , a w przypadku naszych wód muszą się zmienić . Nieodłącznym elementem moich łowów i równie pięknym jak moment brania i holu jest chwila , w której obserwuję odpływającą rybę , którą udało mi się przechytrzyć i szczęśliwie wyholować . Wybiórcze , pewnie świadome i selektywne zabicie przeciwnika stanowiłoby ( w moim przypadku ) zbyt duży dysonans w tej harmonii , jakiej doświadczam nad wodą . Nie mam takiej potrzeby i najmniejszej chęci . I mam do tego prawo na szczęście , jakby nie patrzeć  :) . Nie do przecenienia jest na pewno aspekt edukacyjny . Jakie realia mamy nad naszymi wodami , powszechnie wiadomo . Jeśli jestem nad wodą , na której jestem obserwowany z bliższej lub dalszej odległości ( a tak jest najczęściej ) i zachowuję się tak , jak zwykle , czyli wypuszczam wszystkie złowione ryby - ten przekaz idzie w świat . Że jednak można nie ukatrupić ( zazwyczaj wszystkiego bez względu na ilość i rozmiar ) . Im złowiona ryba okazalsza a szacunek jej okazany po złowieniu i w trakcie wypuszczania większy - tym przekaz dobitniejszy . Niech dotrze do jednego z dziesięciu , jednego ze stu - warto . Teraz załóżmy , że właśnie chcemy wziąć tę jedną rybkę w sezonie/półroczu/miesiącu/tygodniu . Świadomie , a więc nie za wielką , szybko wyholowaną i zabitą . Obserwacja takiej sytuacji przez przeciętnego polskiego wędkarza i jej interpretacja jest jednoznaczna - w pełni legitymizuje w jego świadomości codzienną praktykę stosowaną w jego otoczeniu i przez jego samego . Choćby z tego względu nie warto ...

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochani... dużo we wpisach jest JA, MOJE. 

 

Ja świadomie nie pisałem w ten sposób. JA ryby wypuszczam w 99.5%, bo... a bo kocham jak mnie odpływający boleń ochlapie wodą ( jak i kolega drag zauważył, bez podtekstów proszę). Moja sprawa.

 

Rachunek sumienia za ostanie 5 lat. 1 pstrąg 35 cm, 2 lipienie też około 35 cm, 1 szczupak około 55 cm. Tyle na setki ryb złowionych...a i ten minóg z Łupawy w bucie :) 

 

Stosuję się do zasad CiR. 

 

Tyle JA. 

 

Tylko nie o to chodzi. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że: 

 

"Nie można pisać o pojedyńczym wędkarzu który czasem weżmie jedną rybę,nie ma czegoś takiego jak pojedyńczy wędkarz.Są tysiące wędkarzy w tym samym czasie nad wodą,tysiące jeśli nie dziesiątki tysięcy codziennie.Jeśli spojrzymy przez taka perspektywę to z tej "jednej czasem",z całej masy "użytkowników wód" robi się sami wiecie ile zabitych pojedyńczych,"czasem zabranych" ryb."

 

Są też tysiące kilometrów rzek i hektary jezior i zbiorników. 

 

"Teraz załóżmy , że właśnie chcemy wziąć tę jedną rybkę w sezonie/półroczu/miesiącu/tygodniu . Świadomie , a więc nie za wielką , szybko wyholowaną i zabitą . Obserwacja takiej sytuacji przez przeciętnego polskiego wędkarza i jej interpretacja jest jednoznaczna - w pełni legitymizuje w jego świadomości codzienną praktykę stosowaną w jego otoczeniu i przez jego samego . Choćby z tego względu nie warto ..."

 

Nie zgadzam się, że to niweczy przykład wypuszczenia n ryb wcześniej. 

 

Wracając do mojego wpisu powyżej, chodzi mi o to by było normalnie, czyli 2, 3 szczupaki, sandacze, sumy zabrane rocznie z Warty w moich okolicach przez wędkarza... nie robią problemu. Moim zdaniem nie robią...itd...

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jb.pl promuje twarde C&R. Albo się z tym godzę - albo szukam innego forum. Proste.

Radykalne C&R to dzisiaj już nie styl, poza czy fanaberia tylko konieczność. A na wielu polskich łowiskach konieczność egzystencjalna. Nie ma już miejsca na co dziesiątą czy co setną rybkę z grilla, bo każda z nich może właśnie jest tą ostatnią. Natomiast próby modyfikowania programowej linii jb.pl przy pomocy serii filmików opartych w całości na dezawuacji, deprecjacji czy wręcz słownego flekowania wszystkiego co w polskim spinningu było jest czy będzie wartościowe to raczej pomysł słaby.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jb.pl promuje twarde C&R. Albo się z tym godzę - albo szukam innego forum. Proste.

Radykalne C&R to dzisiaj już nie styl, poza czy fanaberia tylko konieczność. A na wielu polskich łowiskach konieczność egzystencjalna. Nie ma już miejsca na co dziesiątą czy co setną rybkę z grilla, bo każda z nich może właśnie jest tą ostatnią. Natomiast próby modyfikowania programowej linii jb.pl przy pomocy serii filmików opartych w całości na dezawuacji, deprecjacji czy wręcz słownego flekowania wszystkiego co w polskim spinningu było jest czy będzie wartościowe to raczej pomysł słaby.

Twarde C&R promowane przez Jb.pl jest pewnego rodzaju fanaberią,ale jak pan się z tym zgadza to jest pan lojalny wobec Jb.pl. 

 

Tak na marginesie - i tak pan nie zrozumiał moich intencji w tej sprawie.  Nie dajmy się oszołomić. I czy ktoś się z tym zgadza lub nie to jego prywatna sprawa.

Bo jak ktoś wymienia ile ryb i jakich zabrał w danym roku to traktuję to jako spowiedź przed Jb.pl. To tak ja by się tłumaczyć w pracy.

 

Panie Adamie proszę o wybaczenie za cytat poniżej,ale musiałem,bo pisze Pan to o co mi chodzi.  

 

Pozdrawiam 

Edytowane przez Józef Lesniak
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochani... dużo we wpisach jest JA, MOJE. 

 

Ja świadomie nie pisałem w ten sposób. JA ryby wypuszczam w 99.5%, bo... a bo kocham jak mnie odpływający boleń ochlapie wodą ( jak i kolega drag zauważył, bez podtekstów proszę). Moja sprawa.

 

Rachunek sumienia za ostanie 5 lat. 1 pstrąg 35 cm, 2 lipienie też około 35 cm, 1 szczupak około 55 cm. Tyle na setki ryb złowionych...a i ten minóg z Łupawy w bucie :)

 

Stosuję się do zasad CiR. 

 

Tyle JA. 

 

Tylko nie o to chodzi. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że: 

 

"Nie można pisać o pojedyńczym wędkarzu który czasem weżmie jedną rybę,nie ma czegoś takiego jak pojedyńczy wędkarz.Są tysiące wędkarzy w tym samym czasie nad wodą,tysiące jeśli nie dziesiątki tysięcy codziennie.Jeśli spojrzymy przez taka perspektywę to z tej "jednej czasem",z całej masy "użytkowników wód" robi się sami wiecie ile zabitych pojedyńczych,"czasem zabranych" ryb."

 

Są też tysiące kilometrów rzek i hektary jezior i zbiorników. 

 

"Teraz załóżmy , że właśnie chcemy wziąć tę jedną rybkę w sezonie/półroczu/miesiącu/tygodniu . Świadomie , a więc nie za wielką , szybko wyholowaną i zabitą . Obserwacja takiej sytuacji przez przeciętnego polskiego wędkarza i jej interpretacja jest jednoznaczna - w pełni legitymizuje w jego świadomości codzienną praktykę stosowaną w jego otoczeniu i przez jego samego . Choćby z tego względu nie warto ..."

 

Nie zgadzam się, że to niweczy przykład wypuszczenia n ryb wcześniej. 

 

Wracając do mojego wpisu powyżej, chodzi mi o to by było normalnie, czyli 2, 3 szczupaki, sandacze, sumy zabrane rocznie z Warty w moich okolicach przez wędkarza... nie robią problemu. Moim zdaniem nie robią...itd...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przedstawię bardziej prostoliniowe myślenie.... Kto jest większym szkodnikiem ? Niedzielny wędkarz który w sezonie złowił kilka wymiarowych  i walną 100% z nich w łeb, czy "pasjonata" spędzający setki godzin w roku nad wodą i te kilkanaście ryb rokrocznie zabierający ,choć to tylko 10% tego co złowił,bo żeby podnieść sobie morale to zgodnie z zasadą C&R 90% wypuścił ? Dla mnie rachunek jest prosty... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemem jest to, że wody mamy jakie mamy.

Wypuszczamy ryby, bo bardziej cenimy emocje związane z ich łowieniem niż ich smak. Wielu nas traktuje wody na których łowi jak swoje.

 

Łowię w moich rodzinnych stronach z wędkarzami, którzy czasami biorą ryby i mi to nie przeszkadza ja swoje wypuszczam. Prawdą jest też to, że wypuszczają więcej ładnych ryb niż spora część złowi w swoim życiu.

 

To forum ma określone zasady i publikując tutaj zgadzamy się na nie.

 

Uważam jak część z was, że nagonka na zabierających ryby nie przyczynia się do rozpowszechnienia c&r zaś dawanie przykładu bez napinki tak.

 

Pisałem już o tym kiedyś, każdy wędkarz z przynajmniej kilkunastoletnim stażem zabierał ryby i tak jak my zmieniliśmy swoje podejście z czasem, tak dajmy ten czas innym.

 

Łowimy na różnych wodach o różnym rybostanie i różnej presji. Co dla jednego łowiska jest ok dla innego nie.

 

Nawiązując do postu Meicke82 ja nie uważam że wędkarz jest szkodnikiem, a to że ktoś może, czy chce łowić częściej, czy łowi skuteczniej nie ma i nie powinno mieć wpływu na poczucie etyki. Tak rozumując najetyczniejszym/ "najmniejszym szkodnikiem" będzie "wędkarz", który nie potrafi złowic ryby.

 

Wypuszczajmy ryby, dawajmy przykład ale nie atakujmy mających inne podejście.

 

Robimy to przecież dla siebie nie na pokaz...

Edytowane przez Adrian Tałocha
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...