Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 30 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 Dostęp czystej, niezmanipulowanej wiedzy, jest z przyczyn powszechnie znanych bardzo mocno ograniczony. Zaś potoczna wiedza z tzw kultowych publikatorów jest niepoparta literalnie żadnym materiałem źródłowym, badawczym ani statystycznym, zwyczajowo podpiera się niskim instynktami i koszmarnymi uprzedzeniami swoich czytelników. Dobre źródło jest gwarancją dobrej wody, analogicznie jest z obiektywną informacją. Czytaj więc ludu wędkarskiego świata, dla równowagi.. http://www.infish.com.pl/sites/default/files/articles/KR3-2016-27-32.pdf 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
coloumb Opublikowano 30 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 Dziekuje, dowiedzialem sie, ze polawiam pod 50 kila rocznie, optymistycznie sie zrobilo ???? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Durzy Opublikowano 30 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 Jeśli statystycznie rzecz ujmując, wp...lam te 50 kg ryb, a w rzeczywistości 0 kg, wychodzi na to, że ktoś wp...la 100 kg.Taka sytuacja nie nastraja optymistycznie.A. 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rower26 Opublikowano 30 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 (edytowane) Taka jest statystyka. Mój szef wcina mięcho, ja wcinam kapustę, to statystycznie obydwaj jemy gołąbki:) Edytowane 30 Marca 2017 przez rower26 10 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bander Opublikowano 30 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 Zakładając, że twórcy tego raportu mają dane rzeczywiste (choć ciężko w to uwierzyć - zakłamania są zapewne po jednej i drugiej stronie) to sprawa jest oczywista.Choć ciężko się przyznać do tego i być może ciężko uwierzyć - to wędkarze wszelkiej maści są przyczyną niedoborów w rzekach i jeziorach.Statystyka jest nieubłagana i nie ma co się łudzić - najprawdopodobniej tak to właśnie wygląda.... Przytoczone podsumowanie obrazuje to o co część z nas walczy uparcie:"bez edukacji wędkarzy nie jest możliweosiągnięcie zakładanych celów, tj. wzrostu wielkooecipoławianych ryb, czy też wzrostu satysfakcji z połowów ryb " 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
coloumb Opublikowano 30 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 Ale przeciez nikt inaczej nie twierdzi, to forum ma to wypisane na sztandarze ???? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Durzy Opublikowano 30 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 Biorąc pod uwagę np. to, co działo się w ostanim czasie na Kanale Żerańskim, obawiam się, że te średnie 50 kg może być prawdą.A. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
witeg Opublikowano 30 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 Taka jest statystyka. Mój szef wcina mięcho, ja wcinam kapustę, to statystycznie obydwaj jemy gołąbki:)Z czasów współpracy z osobami zajmującymi się statystyką :- Jest prowda, tys, prowda, gówno prowda......... i statystyka.Przez ostatnie lata nie łowię na wodach PZW, ale jak nad nimi bywałem, nie zdarzyło mi się widzieć, żeby regułą było, że ludziska ciągną komplety (czy to w sztukach czy kilogramach) większość mi znanych wędkarzy bywa nad wodą może kilka razy w miesiącu, czasem w roku.W opracowaniu zastanawiające jest najpierw stwierdzenie, że nie ma możliwości oszacowania ilości ryb zabieranych przez wędkarzy, by za chwilę tę ilość podać. To na jakiej podstawie została ona oszacowana?W jednej rubryczce tabelki podana jest całkowita liczba wędkarzy, w następnej deklarowana wielkość połowów wędkarskich na jeziorach, gdzie sprzedawane były licencje. Wrzucanie tych danych do jednego worka jest bez sensu. Licencje na jezior zwykle kupowane są w ramach planowanego urlopu wędkarskiego (siedzenie dzień w dzień nad wodą), czy wyboru danego jeziora jako docelowego łowiska i częstych wyjazdów wędkarskich. Natomiast duża część wędkarzy płaci składkę po to by parę razy w roku pojechać nad wodę, jedynie nieliczni tworzą mafię zwołującą się telefonicznie bo tu czy tam właśnie "bierom" i hajda na zimowisko, tarlisko, czy co tam akurat jest na tapecie.Inna sprawa to bezkrytyczna obsesja na punkcie C@R. Wiem że tutaj to bluźnierstwo, ale może ktoś się zastanowi, jaki wpływ na rybostan ma o tej porze pokaleczenie, wyciągnięcie na brzeg, wymiętolenie celem sesji fotograficznej 50 okoni, paru szczupaków i parę szczupaczych obcinek (ryba sobie pływa z pyskiem spiętym kotwicami). Czy czasem w wodzie bogatej w białoryb nie jest to gorsza rzecz niż zberetowanie przez pogardzanego gliździarza w gumoflicach 50kg płoci i leszcza przez cały sezon? 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bander Opublikowano 30 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 Ale przeciez nikt inaczej nie twierdzi, to forum ma to wypisane na sztandarze Napisać można wszystko - ze stosowaniem już gorzej.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
coloumb Opublikowano 30 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 Do rybakow nic nie mam. Ani do gospodarstw rybackich. Tylko nie godze sie na laczenie rybaka z wedkarzem, to konflikt z zalozenia. A juz etetowa gospodarka rybacka na wodach PZW to kuriozum. Statystyke zostawiam z boku, nic nie wnosi w tym zakresie. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 30 Marca 2017 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 Pojątrzę dalej.. Jest w tekście akapit - 4% ludności ma prawie monopol na 80% rybich zasobów. Przypominam sobie niesławną sejmową wyprawę kultrednaczy wzmocnionych płomiennym ekologiem. To się nazywa mieć tupet, to dopiero jest nie znać miary.. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
AdasCzeski Opublikowano 30 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 Jest w tekście akapit - 4% ludności ma prawie monopol na 80% rybich zasobów. Sławku drogi kompletny skończony debilizm tego stwierdzenia jest jasny jak wenus na porannym niebie... 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
BOB1 Opublikowano 30 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 A ..."Pojątrzę dalej.. :)" ...Jest normą samą w sobie 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PaNeK Opublikowano 30 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 Ja z ryb to tylko śledzia, ale żeby 47 kg i to jeziorowego?!Coś czuję, że te statystyki mają wiele wspólnego z sondażami partii politycznych, jedna zbiera opinie w niedziele pod kościołem, a druga na manifestacjach antyrządowych i obie sondy mówią ,,prawie prawdę" tak jak i te 4% ludności ma prawie monopol ...Podpasowały mi te ,,statystyki" więc trochę pokalkuluję.Statystycznie przypada na Ciebie jako rybaka 5351 kilogramów ryb rocznie, oznacza to, że statystycznie możesz zjeść 14.7kg ryb dziennie lub złowione ryby sprzedać i gdyby przyjąć cenę za kilogram ryby w wysokości 15zł, uzyskał byś w skali roku przychód w wysokości 80 000zł co daje miesięcznie szatańskie 6666,66zł.Nawet przyjmując te oderwane od rzeczywistości kalkulacje - 47kg ryby kosztuje mnie rocznie składkę w wysokości 360zł, gdybyś więc za te 5351kg zapłacił proporcjonalnie 41 000zł to by Ci się w moment łowienia odechciało.Trzymasz Sławku formę, jaki i to Twoje jedyne, obiektywne, nieskalane i czyste niczym łza dziewicy źródło informacji. Obawiam się jednak, że w największą niewiedzę i paranoję popada właśnie ten kto ślepo wierzy, że takowe źródło istnieje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
godski Opublikowano 30 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2017 (edytowane) Dla mnie te wszystkie opracowania Instytutu Rybactwa można o kant dupy potłuc. Prezentacja argumentów tylko jednej strony. Przecież swojego gniazda nie skalają. Edytowane 30 Marca 2017 przez godski 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
theslut Opublikowano 31 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2017 Tradycyjna żywność serwowana przez rybaka to oczywiście węgorz wędzony, a nowoczesna żywność serwowana przez rybaka to leszcz a la węgorz. No wprost Czysta Europejska Sieć Regionalnego Dziedzictwa Kulturowego. Opinia jak wiele innych powstała na zasadzie weźcie i napiszcie coś (pod założoną tezę), że rybactwo śródlądowe nie jest złe. Odpowiednio żąglując danymi (zwłaszcza szacunkowymi) można udowodnić, że mądrze prowadzona gospodarka wędkarska w rejonach wypoczynkowych lokalsom może przynieść więcej pożytku niż rybacka. A i tak w całości czarnym ludem jest kormoran. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 31 Marca 2017 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2017 Czyż osoby wyjątkowo podatne na medialny przekaz i wtłoczenie medialne muszą być aż tak bardzo ślepe na rzeczywistość?Taaak..Mogą oczywiście i są, albowiem to jest łatwe, chyba najłatwiejsze. Świat równoległy dostarcza nam nieskończenie wiele niezbitych dowodów modelowego wręcz poziomu ogłupienia. Trening czyni mistrzów.. Jako kandydaci na zaborczego monopolistę i wszechogarniającego hegemona mamy zdumiewająco niechętny stosunek do oczywistych faktów, z czego później wynikają charakterystyczne dla wędkarskiego świata histeryczne burze kałopodobne. Po pierwsze - pozostali Polacy nadal chcą jeść ryby i mieć do nich dostęp, z czego wcale nie wynika obowiązek łowienia ich wędką. Po drugie - ryby nie są naszą własnością a dobrem wspólnym. Po trzecie - skończmy wreszcie z genetycznym kargulizmem.. Hydroelektrownie i żegluga śródlądowa to pole akceptacji dla ludzi i narodów posiłkujących się własną inteligencją, rozumiejących znaczenia pobocznego terminu kohabitacja.. śladów której od lat nadaremnie wypatruję w naszym wsobnym demimondzie.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
coloumb Opublikowano 31 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2017 (edytowane) Czy Slawek musi byc az tak uparty jak osiol i az tak slepy na argumentacje osob inaczej myslacych? Taaak.. ???? Bez tego nie byloby zabawy. Nikt nikomu nie zabrania dzierzawienia wod publicznych w slusznym celu karmienia spoleczenstwa. Skoro wszyscy sa tak glodni ploci i leszcza, powinien to byc interes zycia. Taki prywatny podmiot wywalilby z lowisk w ten czy inny sposob wedkarzy, zakatrupil kormorany, powsadzal do wiezien klusownikow. Swieza ryba dostepna by byla powszechnie w Biedronkach, Lidlach i na osiedlowych ryneczkach. Nareszcie skonczylaby sie era dyktatu mniejszosci nad zastraszonym ludem. Mniejszosc mialaby swoje marne pozostalosci dawnej potegi i tam prowadzilaby znienawidzona polityke c&r czy inna dowolna, samolubna i zgubna praktyke. No i gdzie sa ci leszczowi Prometeusze? Aaaaa, jak dobry mit czy dobra romantyczna powiesc kaze, w samym srodku i na szczycie PZW...te mazurskie zasieciowane jeziora to dopiero poczatek! Ciesz sie zboju z wedka, ze masz jeszcze prawo do wody sie zblizyc! http://m.demotywatory.pl/4755537 Edytowane 31 Marca 2017 przez coloumb 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Friko Opublikowano 31 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2017 Myślę że problem jest jednak trochę szerszy. Sławek w zasadzie porusza dwa tematy jak dla mnie: 1. kwestię wspólnej reprezentacji lobyingowej środowisk oddających się "prymitywnym rozrywkom" w stylu wędkarstwo, myślistwo, rybactwo 2. kwestię gospodarczego wykorzystania wód Tak się składa że jestem świeżo po powrocie z wędkarskiej wyprawy do Holandii gdzie z bliska i w praktyce mogłem obserwować obydwa zagadnienia. Zaczynają od końca czyli od pkt 2.Rzeczywiście gołym okiem widać niepomiernie większe wykorzystanie nt. transportu rzecznego w porównaniu z Polską. Co jest trasportowane barkami - w zasadzie wszystko: począwszy od rzeczy tak oczywistych jak piasek, poprzez śmieci skończywszy na samochodach czy paliwach. Naprawdę masa wszelakiego towaru krąży po rzece w obie strony, w zasadzie rzeka jest autostrada po której zamiast tirów pływają barki. Czy tak może albo powinno być w Polsce ? Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, myślę że odpowiedź nie jest prosta. Tu trzeba uwzględniać różne czynniki, rówież te geologiczne. Taką Odrę być może, czy nawet Wisłę - dałoby się pewnym nakładem inwestycyjnym dostosować do transportu rzecznego. I być może te rzeki płynące przez centra gospodarczej kraju ( Śląsk, Mazowsze) mogłyby nawet być nośnikiem transportowym dla towarów / odpadów wytwarzanych w tych regionach. Ale już np. w przypadku udrożniania takiego Bugu mam poważene wątpliwości co do sensowności ewentualnych nakładów. Dobrym przykładem jest inwestycja polegająca na pogłębieniu przyujściowego odcinka Bugu do Zalewu Zegrzyńskiego. Na pewno pochłonęła niemałe pieniądze a czemu służy trudno mi powiedzieć. Co gorsza, biorąc pod uwagę ilość osadów niesionych przez Bug jestem niemalże pewnien że za kilka lat po tym pogłebieniu nie bedzie nawet śladu gdyż rzeka po prostu zasypie doły. Gdyby chociaż piasek wydobywany z dna rzeki jakoś wykorzystano - ale gdzie tam - wyspali go po prostu na brzeg i tam gdzie kiedyś były zieleniła sie trawa teraz jest łysy goły piach żeby więc nie okazało się po czasie że te wszystkie - może i w punkcie wyjścia szlachetne i słuszne - koncepcje budowy rzecznego transportu w Polsce nie skończą się na pieniądzach wyrzuconych w par excellece błoto... Jeżeli chodzi o punkt 1Dożyliśmy czasów bardzo nieprzyjaznych ludziom oddających się archetypicznym zajęciom typu myślistwo, wędkarstwo, rybactwo... z każdego takiego człowieka bardzo łatwo w dzisiejszych czasach zrobić bezmyślnego, prymitywnego idiotę dla oddającego sie rozrywce polegającej na zabijaniu lub dręczeniu zwierząt - prawda ? Na razie media "wizięły się" za myśliwych, pytanie kto będzie następny? Może właśnie wędkarze? Już mieliśmy (w Polsce) przykład zdaje się interpelacji poselskiej negatywnie odnoszącej się do.... C&R gdzieżby inaczej. Pani posłanka z tego co pamiętam była bardzo oburzona praktyka polegająca na wypuszczaniu do wody złowionej ryby (!) W tej sytuacji długofalową koniecznością dla wszystkich tych środowisk może okazać się potrzeba wyłonienia wspólnej reprezentacji lobbyingowej (chociażby na kształt organizacji lobbyingowych broniących dostępu do posiadania broni w USA) - czemu naturalnie podsycanie antagonizmów w obrębie tych środowisk (tu na przykładzie wędkarzy i rybaków) w oczywisty sposób nie służy. Zwłaszcza że i bez tego antagonizmy te są naturalne i trudne do wyrugowania - i na przykładzie wpomnianej Holandii też to doskonale widać bo z tego co się orientuję tamtejsza federacja wędkarska jest w konflikcie z rybakami. Kohabitacja jest bardzo trudna bo człowiek z wędka i człowiek z siatką pretendują do tych samych zasobów. Ale być może będzie konieczna dla naszego przetrwania. 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sayonara Opublikowano 31 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2017 Dostęp czystej, niezmanipulowanej wiedzy...... Jeśli wierzysz, że polska nauka - przynajmniej od czasów wstąpienia do UE serwuje publicznie wiedzę czystą i niezmanipulowaną... to uwierzysz już we wszystko. Trzeba być... a także.... jak również..... oraz..... żeby, bezkrytycznie łykać takiego gniota jak zacytowany przez ciebie. To już lepiej słuchać Kolendowicza którym też rządzi motywacja ekonomiczna ale przynajmniej jest pasjonatem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
witeg Opublikowano 31 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2017 i gdyby przyjąć cenę za kilogram ryby w wysokości 15zł, Cena "trochę" zbyt optymistyczna. Obstawiałbym bardziej okolice 5zł - baaaardzo dawno nie kupowałem ryb u rybaków, ostatnio kilka lat temu nad morzem i z tego co pamiętam cena ryby prosto z kutra była około 1/3- 1/4 ceny sklepowej.Natomiast dobrze byłoby sobie uzmysłowić, że oczekiwanie iż ryby z dzikich wód słodkowodnych będą istotnym dla społeczeństwa źródłem pożywienia, jest równie realne jak to, że będzie nim również dziczyzna z lasów państwowych. Mnisi już w średniowieczu chcąc mieć pewne źródło ryb, hodowali je w stawach. Rozumiem, że gospodarczo w czołówce nie jesteśmy, jednak może nie cofajmy się do wspólnot plemiennych opartych na zbieractwie i łowiectwie.Obrazując sprawę gospodarką rolną, jeziora i rzeki mogą pełnić funkcję gospodarstw ekologicznych dostarczających stosunkowo niewielką część żywności, pełniąc równocześnie rolę atrakcji turystycznej, sposobu na spędzanie wolnego czasu. Natomiast zasadnicza produkcja musi być prowadzona przez gospodarstwa typowo produkcyjne, czyli w przypadku ryb stawy, czy np. fermy z zamkniętym obiegiem wody. Pamiętać też należy, że zarówno gospodarstwo ekologiczne jak i dzika woda muszą mieć gospodarza i to nawet bardziej ogarniętego i świadomego niż gospodarstwa intensywne bo inaczej będzie jedynie syf, muł, byczki i korniki. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Błachy Opublikowano 31 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2017 Pzw jest nastawione na eksploatację wód poprzez odłowy rybackie i wędkarskie - praktycznie niekontrolowane. Płacąc składkę mamy możliwość razem z nimi wyjadać de facto bez limitu (kontrole....?)a oni mają czym zarybiać. Prosty biznes. Większość wędkarzy się zgadza na te warunki, psioczy tylko że wpuszczają za mało. "Nasz" model wędkarstwa obciął by niektórym spore pieniądze, a to tylko hobby, więc raczej będzie jak jest. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PaNeK Opublikowano 31 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2017 (edytowane) Serce mi krwawi drogi Sławku, że nie odniosłeś się do moich skomplikowanych matematycznych obliczeń. Nie był bym jednak sobą gdybym się tak łatwo poddał.Jak zwykle gdy idzie o argumenty, zaczynasz swój pseudointelektualny bełkot o medialnym ogłupieniu i powszechnym zidioceniu, któremu tylko Ty, Homer polskiego rybactwa oparłeś się by teraz walczyć z ciemnogrodem o jedyną słuszną prawdę. Mam propozycję, żebyś się nie wypowiadał za tych pozostałych polaków, co oni chcą, a czego nie chcą, bo przecież nie są tak oświeceni jak Ty i ich pragnienia mogą być zupełnie inne niż Ci się wydaje.Obowiązek łowienia na wędkę, sieci? Sokoro dobro jest wspólne to od razu zezwólmy na agregaty, a żeby sprawiedliwości stało się zadość generalnie znieśmy wszelkie ograniczenia, bo czego dyskryminować kłusownika, on też chce świeżej polskiej rybki, a że ma tylko widły nie jego wina.Jeśli chcesz korzystania na zasadzie równości, to najsprawiedliwszym opodatkowaniem było by wprowadzenie opłaty indywidualnej od eksploatacji rybostanu, w wysokości pozwalającej utrzymać go na niepogorszonym poziomie - czyli jak już wspomniałem wyżej proporcjonalnie do ilości złowionych ryb. Oznaczało by to tyle, że wypuszczający płacili by symboliczną kwotę na utrzymanie czystości i ochronę, a faktyczne koszty rozdzielone były by na resztę, co oznaczało by z kolei potężny wzrost opłaty dla rybaków i tych którzy pracują na te kosmiczne 47kg. I w tym miejscu mam do Ciebie drogi Sławku pytanie - był byś zainteresowany takim korzystaniem z wód, czy jednak zaczął byś kręcić nosem, że to herezja, manipulacja i wypaczenie z mojej strony? A może w ogóle nie odpowiesz? pytanie zadaję abstrahując od faktu, że kontrola takiej opłaty była by niewykonalna, więc dla potrzeb fikcji załóżmy, że każdy rozliczał by się uczciwie ze swojego połowu@Witeg, cennik u hodowcy z tego co widzę jest następujący - 10zł karp, 15-20 szczupak, 25-30 sandacz, gdyby nie mieli zbytu, to by nie było takich cen. Skoro więc Sławek pisze, ze naród domaga się zdrowej, ekologicznej rybki prosto z rzeki i jeziorka, to z pocałowaniem ręki powinni od niego wszystko wykupić w cenie podanej przeze mnie. Nikt nikomu nie zabroni jednak sprzedać wiadra ryb i za flaszkę wódki... 5zł to moim zdaniem kwestia mocno naciągana ... no chyba, że nikt tej ryby tak naprawdę nie chce, ale wtedy upada teoria, że naród się domaga, bo jak darmo dają to każdy bierze Edytowane 31 Marca 2017 przez Panek 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
witeg Opublikowano 31 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2017 W mojej okolicy u hodowcy karp kosztuje kilkanaście zł, szczupak pod trzydzieści. Pisałem o rybakach handlujących z łodzi, na Mazurach kupowałem 20- 30 lat temu, nie pamiętam ile płaciłem, natomiast na morzem ryby z kutra kosztowały złotych kilka i że były za pół darmo dobrze pamiętam, bo jestem zdecydowanie rybożerny i było to pamiętne obżarstwo. Może jest ktoś, kto od rybaków jeziorowych ryby niedawno kupował , zna aktualny cennik. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
coloumb Opublikowano 31 Marca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2017 (edytowane) Friko, dobrze piszesz. Szkoda jedynie, ze Slawek jest 01-kowy, wszystko albo nic...jesli wiec Odra, to i Bug, mimo braku sensu :-) Edytowane 31 Marca 2017 przez coloumb Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.