Ugly Opublikowano 1 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2011 Przyznam się Szanowni Koledzy, że do czterdziestki burbona, whisky, czy whiskey nie poruszałem. A to ze względu na wstrętny dla mnie smak Johny Walkera, którego miałem wątpliwą przyjemność kosztować jako pierwszego ze szkockich wyrobów. Takoż burbon wykonaniu Jacka Danielsa (tu zapewne liczni jego zwolennicy psy na mnie powieszą) wydał mi się niegodny zainteresowania. Na lata całe wykreśliłem więc owe trunki z mego, o ile rzec tak można, jadłospisu. Ale tylko krowa,jak mawiają, nie zmienia poglądów i ja odkrywszy przypadkowo uroki innych produktów wprowadziłem je w skromnych ilościach do mej piwniczki Tyle przydługiego wstępu! Lecz cóżem miał ja czynić w latach młodych gdy potrzeba lansu trunkiem z Pewexu czyniła w mej świadomości z liczne spustoszenia? Pomijając zbawienne skutki poczęstowania koleżanek studentek trunkiem z nieco wyższej półki. Pozostało mi pić Gin ! Oczywiście jeszcze gdzieś po drodze była Brandy(Bardinet, niezły skądinnąd,z czarną naklejką 1,6$ za butelkę 0,7 )jednak objawy dnia poprzedniego wykluczały użycie owego smacznego trunku na szerszą skalę A więc gin! Ale jaki? Oczywiście zaczynało się od Gordona! Teraz, jednak od wielu lat króluje tylko i wyłącznie jeden! BOMBAY GIN !http://en.wikipedia.org/wiki/Bombay_Sapphire Gorąco polecam - bezdyskusyjnie najlepszy gin na świecieU.P.S.: Nie mam udziałów, ani nie handluje w/w trunkiem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kryst Opublikowano 1 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2011 Nie jest to mój ulubiony trunek, ale dzięki niemu Brytyjczycy podbili świat. To, co zaproponowałeś to, Top of the Tops! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jack__Daniels Opublikowano 1 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2011 Takoż burbon wykonaniu Jacka Danielsa (tu zapewne liczni jego zwolennicy psy na mnie powieszą) wydał mi się niegodny zainteresowania.masz rację, wieszam na Tobie psa, kota i fretkę, rzucam klątwę, usuwam z testamentu i w ogóle Przyznam, że i u mnie był czas kiedy nie pałalem do rudej wódy na myszach pędzonej i też po doświadczeniach z Jaśkiem Wędrowniczkiem (schlałem się nim jak świnia w wieku 17 lat i wołałem do Neptuna przez muszlę). Później, po kilku latach z obrzydzeniem wziąłem do ust inną whisky tudzież whiskey (nie pamiętam) i mi się odwidziało. Smakoszem siebie określić nie moge bo za cienki jestem w portfelu , ale lubię wychylić coś kolorowego . Jednak gin jak dla mnie mógłby zupełnie nie istnieć, być może jeszcze muszę do niego dorosnąć i z czasem może smak mi się zmieni. Gdybym miał dostać od kogoś flaszkę ginu, nawet z najwyższej półki to niewątpliwie bym odmówił . Z jałowca to najlepsza jest kiełbasa Jak dla mnie Jack Daniel's jest wyjątkowy ... wystarczy na nick popatrzeć . Pozdrawiam Na zdrowie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Standera Opublikowano 1 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2011 Oj, jest to coś co też bardzo lubię, co prawda jedynie w wersji z Tonikiem, innych do tej pory nie próbowałem.Jakoś tak wychodzi, że nawet się pół butelki nieszczęsnego Gordona chłodzi w zamrażalce, zaraz chyba kogoś po tonik poślę W eirie jakiś dobry w miarę kupowałem, ale za licho nie pamiętam co to było Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 1 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2011 Cały dzień sobie powoli dolewać , dokładając też świeży plasterek do starych wytłoków . Dekadencja prawie jak absynt .. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jozi Opublikowano 1 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2011 Ale takiego burbona jak @Jamesty przywiół na zlot to angolskie trunki przy nim nie stały Kuba próbowałeś to powiedz, tylko problem sobie smak przypomnieć bo kilka gatunków było . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Standera Opublikowano 1 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2011 A właśnie że nie, ten smak akurat pamiętam doskonale. Wyborny był. Zaskakująco dobry!Choć opstatnia impreza mogłaby posłużyć jako temat na efnaście wątków - ilość odmian mocnych trunków - wszystkich łatwopalnych, robiła wrażenie.Koledzy z Węgier tez stanęli na wysokości, do dziś pamiętam ich Palinki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jozi Opublikowano 1 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2011 Ból głowy po winie jedyny i niepowtarzalny był .Ale ktoś mądry złoty płyn zwany potocznie browarem wymyślił jako niezawodne lekarstwo na takie dolegliwości Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dzerwys Opublikowano 1 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Września 2011 Jak śpiewał wieszcz Waglewski Znów noc papierosy i GIN a w głowie się tli a w duszy mej splin... Ten kawałek oddaje klimat picia tego zacnego trunku...POLECAM! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
popper Opublikowano 2 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2011 Macie dziwne podniebienia, jak stwierdził pewien kolega, dentysta.Dla mnie tylko czysta Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ugly Opublikowano 2 Września 2011 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2011 Macie dziwne podniebienia, jak stwierdził pewien kolega, dentysta.Dla mnie tylko czysta Szanowny Kolego !Ja tu staram się propagować szlachetne trunki, a wy mi z czystą wyjeżdżacie! Czystej nie pije od lat wielu a jeśli już muszę (np silne przemarznięcie) to wyłącznie ABSOLUT.U. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 2 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2011 A ja czystą piję, choć ostatnio rzadko jest taka całkiem czysta. W zimnych porach roku nie ma to jak gorąca herbata z „wkładką”, cukrem i plasterkiem cytryny. A na ciepłe pory roku – mrożona herbata z wódką. W tym przypadku czystą można zastąpić miętówką, dobrze się komponuje. Ale że w ginie można się zakochać, to fakt. Cztery lata temu na Lofotach nasz kolega Piotrek Gadomski przez tydzień pił tylko gin z tonikiem Ze swojej strony mogę polecić inny drink, o ile dobrze pamiętam Butchers’ Club – gin, sok lub syrop z limonki, grenadyna, białko z jednego jajka, kruszony lód. Podaje się wymieszany w shakerze, odcedzony. Z syropem z limonki jest słodszy, dla mnie za słodki. Trochę damski, ale na lato ujdzie… Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Standera Opublikowano 2 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2011 Ok, tym białkiem kurzym mnie dobiłeś A z Ginem mam jedno wspomnienie, dziwne, sam nie wiem czy bardziej miłe i klimatyczne, czy nie. Po nocy mocnej popijawy ginowej - skończylismy pewnie koło 3-4, zrywamy się chyba na 6 nad wodę. Łowimy w grudniu, pod Strażnicą (wtedy to był odcinek graniczny i łowienie było od okreslonej godziny, co dawało czasem możliwość łowienia ze dwie godziny w mroku iście średniowiecznym). Piłujemy we 3 wodę, każdy siłą woli walczy z UFO usiłującym go porwać i coraz bardziej czuję zblizanie się anal-probe Cały czas w dyni dzwoni, kac tak straszny, że powinno to być zabronione. Co chwilę gin burknięciem przypomina o swojej obecności. Jest ciemno, świeci tylko śnieg z góry opodal. Powoli wstaje świt, a 3 coraz bardziej chrzęszczące roboty nadal piłują wodę, bez cienia litości dla siebie. Woda dymi, jakby się gotowała. W końcu zrobiło się już jasno i wypełzamy z wody, wracamy na kwaterę. Coraz trudniej, coraz trudniej. Naprawdę zaczynamy chrzęścić przy każdym kroku. Od jajek w dół jesteśmy glazurowani lodem. Doczołgujemy się na kwaterę jak robi się cieplej, termometry pokazują -14... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 2 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2011 Słowo harcerza, białko to podstawa, z niego robi się taka wizualnie atrakcyjna pianka na powierzchni. Mi się gin jeszcze długo będzie kojarzył z Lofotami. Z tym, że ja piłem również rum. Po uczciwie przepracowanym dniu siadaliśmy w drewnianym rombu, otwieraliśmy na oścież okna, bo nie ma to jak łyk zdrowego powietrza rozkręcaliśmy na maksa grzanie, co by nie skostnieć i sączyliśmy trunki pod żelki haribo. Przez siedem dni non stop tylko i wyłącznie ryby, alkohol, cytryna i żelki… Pod koniec wyjazdu człowiek srał jak kaczka… Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Guzu Opublikowano 2 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2011 Słowo harcerza, białko to podstawa, z niego robi się taka wizualnie atrakcyjna pianka na powierzchni. Mi się gin jeszcze długo będzie kojarzył z Lofotami. Z tym, że ja piłem również rum. Po uczciwie przepracowanym dniu siadaliśmy w drewnianym rombu, otwieraliśmy na oścież okna, bo nie ma to jak łyk zdrowego powietrza rozkręcaliśmy na maksa grzanie, co by nie skostnieć i sączyliśmy trunki pod żelki haribo. Przez siedem dni non stop tylko i wyłącznie ryby, alkohol, cytryna i żelki… Pod koniec wyjazdu człowiek srał jak kaczka… Piekne polarne klimaty Kaczory Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 2 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2011 Najmniej szkodził alkohol, żelki i cytrynka. Za to ilość ryby w rybie, tj. białka, no i oczywiście tłuszczu, użytego do smażenia była nie do strawienia... Ale nie żałuję, bo chyba do końca życia nie zapomnę smaku świeżego halibuta, zębacza, brosmy no i oczywiście dorsza + dobrego kielicha. No ale basta, bo zrobię z tego wątku rybno-kulinarny, za co niechybnie zostanę pozbawiony praw użytkownika… Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ugly Opublikowano 2 Września 2011 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2011 Ok, tym białkiem kurzym mnie dobiłeś A z Ginem mam jedno wspomnienie, dziwne, sam nie wiem czy bardziej miłe i klimatyczne, czy nie. Po nocy mocnej popijawy ginowej - skończylismy pewnie koło 3-4, zrywamy się chyba na 6 nad wodę. Łowimy w grudniu, pod Strażnicą (wtedy to był odcinek graniczny i łowienie było od okreslonej godziny, co dawało czasem możliwość łowienia ze dwie godziny w mroku iście średniowiecznym). Piłujemy we 3 wodę, każdy siłą woli walczy z UFO usiłującym go porwać i coraz bardziej czuję zblizanie się anal-probe Cały czas w dyni dzwoni, kac tak straszny, że powinno to być zabronione. Co chwilę gin burknięciem przypomina o swojej obecności. Jest ciemno, świeci tylko śnieg z góry opodal. Powoli wstaje świt, a 3 coraz bardziej chrzęszczące roboty nadal piłują wodę, bez cienia litości dla siebie. Woda dymi, jakby się gotowała. W końcu zrobiło się już jasno i wypełzamy z wody, wracamy na kwaterę. Coraz trudniej, coraz trudniej. Naprawdę zaczynamy chrzęścić przy każdym kroku. Od jajek w dół jesteśmy glazurowani lodem. Doczołgujemy się na kwaterę jak robi się cieplej, termometry pokazują -14... Wędkarstwo ma być przyjemnością, takoż i alkohol. Królowa Matka pijała Gin codziennie ale niewiele! I co - dożyła setki! Keine masochismus i w piciu i w łowieniu! Minus 14 brrrr <_< U. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 2 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2011 Zimno, ale nie aż tak bardzo Jeden z bardziej konkretnych wypadów zaliczył znany niektórym nasz szwedzki towarzysz Piotrek Orłowski. Siemianówka, poniżej -25 stopni, wiatr w porywach do 60km/h… Jaka była odczuwalna, strach pomyśleć. Ja bardzo źle znoszę taką pogodę, nie mam warunków fizycznych. Dlatego nie stronię od gorącej herbatki z „kropelką” czegoś mocniejszego Większość wspomnień alkoholowo wędkarskich kojarzy mi się z zimnymi porami roku, upały jakoś nie sprzyjają drynkowaniu na rybach. Podobnie jak kac, niestety. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
harry Opublikowano 2 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2011 Jeżeli chodzi o góralską herbatkę to moja żona się śmieje że nie piję jej już tylko z piwem. Natomiast wszelkie mocne trunki począwszy od rumu, poprzez czystą, spirytus, cognac, whiskey, bourbon a na łąckiej śliwowicy kończąc smakują mi z mocną herbatą oraz dużą ilością cukru i cytryny zawsze i w każdych warunkach.Wasze zdrowie Panowie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tarłoś Opublikowano 2 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Września 2011 Witam, noooooo Bombay ( ale jeszcze ten 47 procentowy ) jako Gimlet - mmm pychota , polecamPzdr.Tarłoś Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
admin Opublikowano 3 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Września 2011 BOMBAY GIN !http://en.wikipedia.org/wiki/Bombay_Sapphire Gorąco polecam - bezdyskusyjnie najlepszy gin na świecieU.P.S.: Nie mam udziałów, ani nie handluje w/w trunkiem Podpisuję się pod tym całkowicie - wyśmienity <_< Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zamki Opublikowano 3 Września 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Września 2011 ! Teraz, jednak od wielu lat króluje tylko i wyłącznie jeden! BOMBAY GIN http://en.wikipedia.org/wiki/Bombay_Sapphire Gorąco polecam - bezdyskusyjnie najlepszy gin na świecieU.P.S.: Nie mam udziałów, ani nie handluje w/w trunkiem To co Marcinie za tydzień pokosztujemy tego cudaka ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ugly Opublikowano 3 Września 2011 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Września 2011 ! Teraz, jednak od wielu lat króluje tylko i wyłącznie jeden! BOMBAY GIN http://en.wikipedia.org/wiki/Bombay_Sapphire Gorąco polecam - bezdyskusyjnie najlepszy gin na świecieU.P.S.: Nie mam udziałów, ani nie handluje w/w trunkiem To co Marcinie za tydzień pokosztujemy tego cudaka ? OK - zabezpieczaj 2 litry toniku Schweepsa! Na cytrynę już się ja wykosztuje No i na Bombaya też! U. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.