Skocz do zawartości

A co z ginem ?


Ugly

Rekomendowane odpowiedzi

Przyznam się Szanowni Koledzy, że do czterdziestki burbona, whisky, czy whiskey nie poruszałem. A to ze względu na wstrętny dla mnie smak Johny Walkera, którego miałem wątpliwą przyjemność kosztować jako pierwszego ze szkockich wyrobów. Takoż burbon wykonaniu Jacka Danielsa (tu zapewne liczni jego zwolennicy psy na mnie powieszą) wydał mi się niegodny zainteresowania. Na lata całe wykreśliłem więc owe trunki z mego, o ile rzec tak można, jadłospisu. Ale tylko krowa,jak mawiają, nie zmienia poglądów i ja odkrywszy przypadkowo uroki innych produktów wprowadziłem je w skromnych ilościach do mej piwniczki Tyle przydługiego wstępu!

Lecz cóżem miał ja czynić w latach młodych gdy potrzeba lansu trunkiem z Pewexu czyniła w mej świadomości z liczne spustoszenia? Pomijając zbawienne skutki poczęstowania koleżanek studentek trunkiem z nieco wyższej półki. Pozostało mi pić Gin ! Oczywiście jeszcze gdzieś po drodze była Brandy(Bardinet, niezły skądinnąd,z czarną naklejką 1,6$ za butelkę 0,7 :lol: )jednak objawy dnia poprzedniego wykluczały użycie owego smacznego trunku na szerszą skalę

A więc gin! Ale jaki? Oczywiście zaczynało się od Gordona! Teraz, jednak od wielu lat króluje tylko i wyłącznie jeden! BOMBAY GIN !http://en.wikipedia.org/wiki/Bombay_Sapphire Gorąco polecam - bezdyskusyjnie najlepszy gin na świecie

U.

P.S.: Nie mam udziałów, ani nie handluje w/w trunkiem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takoż burbon wykonaniu Jacka Danielsa (tu zapewne liczni jego zwolennicy psy na mnie powieszą) wydał mi się niegodny zainteresowania.

masz rację, wieszam na Tobie psa, kota i fretkę, rzucam klątwę, usuwam z testamentu i w ogóle :mellow: :mellow: :mellow: :mellow:

 

Przyznam, że i u mnie był czas kiedy nie pałalem do rudej wódy na myszach pędzonej i też po doświadczeniach z Jaśkiem Wędrowniczkiem (schlałem się nim jak świnia w wieku 17 lat i wołałem do Neptuna przez muszlę). Później, po kilku latach z obrzydzeniem wziąłem do ust inną whisky tudzież whiskey (nie pamiętam) i mi się odwidziało. Smakoszem siebie określić nie moge bo za cienki jestem w portfelu :D, ale lubię wychylić coś kolorowego :D.

Jednak gin jak dla mnie mógłby zupełnie nie istnieć, być może jeszcze muszę do niego dorosnąć i z czasem może smak mi się zmieni. Gdybym miał dostać od kogoś flaszkę ginu, nawet z najwyższej półki to niewątpliwie bym odmówił :D. Z jałowca to najlepsza jest kiełbasa :D

 

Jak dla mnie Jack Daniel's jest wyjątkowy :D ... wystarczy na nick popatrzeć :D.

 

Pozdrawiam

Na zdrowie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, jest to coś co też bardzo lubię, co prawda jedynie w wersji z Tonikiem, innych do tej pory nie próbowałem.

Jakoś tak wychodzi, że nawet się pół butelki nieszczęsnego Gordona chłodzi w zamrażalce, zaraz chyba kogoś po tonik poślę :D

W eirie jakiś dobry w miarę kupowałem, ale za licho nie pamiętam co to było

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A właśnie że nie, ten smak akurat pamiętam doskonale. Wyborny był. Zaskakująco dobry!

Choć opstatnia impreza mogłaby posłużyć jako temat na efnaście wątków - ilość odmian mocnych trunków - wszystkich łatwopalnych, robiła wrażenie.

Koledzy z Węgier tez stanęli na wysokości, do dziś pamiętam ich Palinki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macie dziwne podniebienia, jak stwierdził pewien kolega, dentysta.

Dla mnie tylko czysta :lol:

Szanowny Kolego !

Ja tu staram się propagować szlachetne trunki, a wy mi z czystą wyjeżdżacie! Czystej nie pije od lat wielu a jeśli już muszę (np silne przemarznięcie) to wyłącznie ABSOLUT.

U.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja czystą piję, choć ostatnio rzadko jest taka całkiem czysta. W zimnych porach roku nie ma to jak gorąca herbata z „wkładką”, cukrem i plasterkiem cytryny. A na ciepłe pory roku – mrożona herbata z wódką. W tym przypadku czystą można zastąpić miętówką, dobrze się komponuje.

 

Ale że w ginie można się zakochać, to fakt. Cztery lata temu na Lofotach nasz kolega Piotrek Gadomski przez tydzień pił tylko gin z tonikiem Ze swojej strony mogę polecić inny drink, o ile dobrze pamiętam Butchers’ Club – gin, sok lub syrop z limonki, grenadyna, białko z jednego jajka, kruszony lód. Podaje się wymieszany w shakerze, odcedzony. Z syropem z limonki jest słodszy, dla mnie za słodki. Trochę damski, ale na lato ujdzie… B)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, tym białkiem kurzym mnie dobiłeś :D

 

A z Ginem mam jedno wspomnienie, dziwne, sam nie wiem czy bardziej miłe i klimatyczne, czy nie.

 

Po nocy mocnej popijawy ginowej - skończylismy pewnie koło 3-4, zrywamy się chyba na 6 nad wodę. Łowimy w grudniu, pod Strażnicą (wtedy to był odcinek graniczny i łowienie było od okreslonej godziny, co dawało czasem możliwość łowienia ze dwie godziny w mroku iście średniowiecznym). Piłujemy we 3 wodę, każdy siłą woli walczy z UFO usiłującym go porwać i coraz bardziej czuję zblizanie się anal-probe

Cały czas w dyni dzwoni, kac tak straszny, że powinno to być zabronione. Co chwilę gin burknięciem przypomina o swojej obecności. Jest ciemno, świeci tylko śnieg z góry opodal. Powoli wstaje świt, a 3 coraz bardziej chrzęszczące roboty nadal piłują wodę, bez cienia litości dla siebie. Woda dymi, jakby się gotowała. W końcu zrobiło się już jasno i wypełzamy z wody, wracamy na kwaterę. Coraz trudniej, coraz trudniej. Naprawdę zaczynamy chrzęścić przy każdym kroku. Od jajek w dół jesteśmy glazurowani lodem. Doczołgujemy się na kwaterę jak robi się cieplej, termometry pokazują -14...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowo harcerza, białko to podstawa, z niego robi się taka wizualnie atrakcyjna :lol: pianka na powierzchni.

 

Mi się gin jeszcze długo będzie kojarzył z Lofotami. Z tym, że ja piłem również rum. Po uczciwie przepracowanym dniu siadaliśmy w drewnianym rombu, otwieraliśmy na oścież okna, bo nie ma to jak łyk zdrowego powietrza rozkręcaliśmy na maksa grzanie, co by nie skostnieć i sączyliśmy trunki pod żelki haribo. Przez siedem dni non stop tylko i wyłącznie ryby, alkohol, cytryna i żelki… Pod koniec wyjazdu człowiek srał jak kaczka…

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowo harcerza, białko to podstawa, z niego robi się taka wizualnie atrakcyjna :lol: pianka na powierzchni.

 

Mi się gin jeszcze długo będzie kojarzył z Lofotami. Z tym, że ja piłem również rum. Po uczciwie przepracowanym dniu siadaliśmy w drewnianym rombu, otwieraliśmy na oścież okna, bo nie ma to jak łyk zdrowego powietrza rozkręcaliśmy na maksa grzanie, co by nie skostnieć i sączyliśmy trunki pod żelki haribo. Przez siedem dni non stop tylko i wyłącznie ryby, alkohol, cytryna i żelki… Pod koniec wyjazdu człowiek srał jak kaczka…

 

 

Piekne polarne klimaty :D

Kaczory :mellow:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najmniej szkodził alkohol, żelki i cytrynka. Za to ilość ryby w rybie, tj. białka, no i oczywiście tłuszczu, użytego do smażenia była nie do strawienia...

 

Ale nie żałuję, bo chyba do końca życia nie zapomnę smaku świeżego halibuta, zębacza, brosmy no i oczywiście dorsza + dobrego kielicha. No ale basta, bo zrobię z tego wątku rybno-kulinarny, za co niechybnie zostanę pozbawiony praw użytkownika…

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, tym białkiem kurzym mnie dobiłeś :D

 

A z Ginem mam jedno wspomnienie, dziwne, sam nie wiem czy bardziej miłe i klimatyczne, czy nie.

 

Po nocy mocnej popijawy ginowej - skończylismy pewnie koło 3-4, zrywamy się chyba na 6 nad wodę. Łowimy w grudniu, pod Strażnicą (wtedy to był odcinek graniczny i łowienie było od okreslonej godziny, co dawało czasem możliwość łowienia ze dwie godziny w mroku iście średniowiecznym). Piłujemy we 3 wodę, każdy siłą woli walczy z UFO usiłującym go porwać i coraz bardziej czuję zblizanie się anal-probe

Cały czas w dyni dzwoni, kac tak straszny, że powinno to być zabronione. Co chwilę gin burknięciem przypomina o swojej obecności. Jest ciemno, świeci tylko śnieg z góry opodal. Powoli wstaje świt, a 3 coraz bardziej chrzęszczące roboty nadal piłują wodę, bez cienia litości dla siebie. Woda dymi, jakby się gotowała. W końcu zrobiło się już jasno i wypełzamy z wody, wracamy na kwaterę. Coraz trudniej, coraz trudniej. Naprawdę zaczynamy chrzęścić przy każdym kroku. Od jajek w dół jesteśmy glazurowani lodem. Doczołgujemy się na kwaterę jak robi się cieplej, termometry pokazują -14...

 

Wędkarstwo ma być przyjemnością, takoż i alkohol. Królowa Matka pijała Gin codziennie ale niewiele! I co - dożyła setki! Keine masochismus i w piciu i w łowieniu! Minus 14 brrrr

<_<

U.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zimno, ale nie aż tak bardzo :D

Jeden z bardziej konkretnych wypadów zaliczył znany niektórym nasz szwedzki towarzysz Piotrek Orłowski. Siemianówka, poniżej -25 stopni, wiatr w porywach do 60km/h… Jaka była odczuwalna, strach pomyśleć. Ja bardzo źle znoszę taką pogodę, nie mam warunków fizycznych. Dlatego nie stronię od gorącej herbatki z „kropelką” czegoś mocniejszego :mellow:

 

Większość wspomnień alkoholowo wędkarskich kojarzy mi się z zimnymi porami roku, upały jakoś nie sprzyjają drynkowaniu na rybach. Podobnie jak kac, niestety.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o góralską herbatkę to moja żona się śmieje że nie piję jej już tylko z piwem.

Natomiast wszelkie mocne trunki począwszy od rumu, poprzez czystą, spirytus, cognac, whiskey, bourbon a na łąckiej śliwowicy kończąc smakują mi z mocną herbatą oraz dużą ilością cukru i cytryny zawsze i w każdych warunkach.

Wasze zdrowie Panowie :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

! Teraz, jednak od wielu lat króluje tylko i wyłącznie jeden! BOMBAY GIN http://en.wikipedia.org/wiki/Bombay_Sapphire Gorąco polecam - bezdyskusyjnie najlepszy gin na świecie

U.

P.S.: Nie mam udziałów, ani nie handluje w/w trunkiem :D

 

To co Marcinie za tydzień pokosztujemy tego cudaka ? :lol:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

! Teraz, jednak od wielu lat króluje tylko i wyłącznie jeden! BOMBAY GIN http://en.wikipedia.org/wiki/Bombay_Sapphire Gorąco polecam - bezdyskusyjnie najlepszy gin na świecie

U.

P.S.: Nie mam udziałów, ani nie handluje w/w trunkiem :D

 

To co Marcinie za tydzień pokosztujemy tego cudaka ? :lol:

 

OK - zabezpieczaj 2 litry toniku Schweepsa! Na cytrynę już się ja wykosztuje :lol: No i na Bombaya też!

U.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...