Skocz do zawartości
  • 0

Orava - ohyda


Kuba

Pytanie

Pewnie ci, co kupuja w Fishing Mart juz to dostali, przeczytali i... Embarassed

I jedna z mniej miłych informacji jakie dotarły do nas na Oravie Słowackiej. Szefowie jednej z polskich firm wędkarskich posądzani są przez Słowackich strażników o oszustwo w postaci zabierania ze sobą zbyt wielu sandaczy. Jak to robią ? Na łódce przyłapano ich z maszynką do mielenia mięsa. Sprawa wygląda tak, że ryba po złowieniu natychmiast jest filetowana i mięso jej zmielone. Biorą wszystko, od 30cm sandaczy włącznie! Gdy Słowaccy strażnicy chcą ich kontrolować mówią, że złowili sandacza 10kg i dlatego jest tyle mięsa. Nikt im nie udowodni, że to nie 10kg ryba, tylko 20 ryb o wadze 0,5kg. Świadkowie tego procederu mówią zupełnie coś innego. Setki niewymiarowych sandaczy w ten sposób padło łupem polskich wędkarzy. Smutne to, ale prawdziwe ... Wstyd :( Tym niemiłym akcentem kończę tego newsa. Wodom Cześć!

Oprócz samego procederu, to ciekawe któraz to z naszych wiodacych firm wedkarskich zajmuje sie kotleciarstwem? :wacko: Mam pewne podejrzenia... :angry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 58
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy dla tego pytania

Top użytkownicy dla tego pytania

Opublikowane grafiki

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Jak teraz na Mietkowie zobacze kogoś z maszynką do mielenia to zatłuke gołymi rękami :angry: , wiadomotaka zaraza rozprzestrzenia się szybko.

Mam nadzieje że z Mietkowem sie nic nie stało. Tłumacze to sobie długą i mroźną zimą, upalnym lipcem, a ostatniowodą powodziową koloru kawy z mlekiem.

Pozdrawiam Wojtek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A po drugie - powiedza innym, moze tamtym zadrzy reka jak beda chcieli zlikwidowac kolejna rybe?

Zadrży napewno, ale chyba dlatego, że strzelili se po setce. Na Bugu jest jeden taki kłusol co nie raz został złapany a i tak nadal robi to co umie najlepiej - kłusuje.

 

Pozdr.

 

Salmo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zadrży napewno, ale chyba dlatego, że strzelili se po setce

 

I tu sie mylisz, po setce na pewno im nie zadrzy reka..

 

Mnie osobiscie daleko do utozsamiania sie z porabancami tylko dlatego, ze przez przypadek mowia tym samym jezykiem.

Ale raczej nie zniose 10ciu kontroli strazy dziennie. Jezeli komus to nie przeszkadza (traktowanie jak zlodzieja) to zachodzi podejrzenie, ze rzeczywiscie pojechal krasc i takie kontrole sa wliczone w ryzyko, trzeba tylko zakombinowac jak zrobic, zeby niczego nie wykryto.

Co do wspolfinansowania przez firmy z branzy wedkarskiej propagowania wspolczesnego modelu wedkarstwa...

No coz, szefowie tych firm juz znalezli swoj wspolczesny model - sprzedac w Polsce chinszczyzne, wziac kase i na rybki do Skandynawii.

To tak bezstresowe i komfortowe wyjscie, ze watpie, czy w najblizszych latach f-my zmienia polityke. Zwlaszcza, ze nie musza jej zmieniac...

A moze? Ponoc sprzedaz akcesoriow wedk. w tym roku(w polskich sklepach) jest szcegolnie niska. Moze ma na to takze wplyw braku ryb w polskich wodach?

Warto by podac nazwe tej firmy, ktorej pracownicy maja takie podejscie do wedkowania (z tego zyja). Upublicznienie nie przysporzy im klientow z pewnoscia...

Gumo

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

tak poza wszystkim, to robienie kotleta z sandacza to jawny gwalt i dyshonor dla tej wysmienitej ryby :angry:

przypomina mi sie ksiazka gosci w domku nad Asnen - ekipa ze Szczecina sfiletowala, zamrozila i wyeksportowala do Polski..160 sandaczy.

 

Ale masz nastrój na wspomnienia. Ta ekipa była nad Asnen we wrześniu 2003 roku. Wtedy jeszcze żył Kale Karlson.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ale masz nastrój na wspomnienia. Ta ekipa była nad Asnen we wrześniu 2003 roku. Wtedy jeszcze żył Kalle Karlson.

jest wiele powodów, dla których pamietam ten czerwcowy wyjazd, ten jest jednym z nich. kolejny to taki, ze bylo cokolwiek wietrznie i mój towarzysz wedkarski nie chcial plywac.... :(

kalle pil za duzo, ale o atmosfere i interes dbal, zwlaszcza o lodzie i sliniki. bylem potem jeszcze w paru miejscach nad asnen i musialem targac silnik z polski, taka ch..nie dawali.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

 

jest wiele powodów, dla których pamietam ten czerwcowy wyjazd, ten jest jednym z nich. kolejny to taki, ze bylo cokolwiek wietrznie i mój towarzysz wedkarski nie chcial plywac.... :(

kalle pil za duzo, ale o atmosfere i interes dbal, zwlaszcza o lodzie i sliniki. bylem potem jeszcze w paru miejscach nad asnen i musialem targac silnik z polski, taka ch..nie dawali.

 

Faktycznie Kale dbał o sprzęt pływający. Silniki Merkury chodziły jak szwajcarskie zegarki.

Ale z tym czerwcem mi coś nie psuje bo Kale umarł początkiem października 2003 roku (o ile dobrze pamietam).

Oj popatrzyłem na pożegnalną fotę zrobioną z Kallem we wrześniu 2003 roku

 

A Twojego kumpla to z tymi porwistymi wiatrami i falami rozumiem :):D bo nie lubie jak fale mi się przelewają przez burty łódki i można zatonąć w każdej chwili.

 

 

 

 

post-151-1348913272,9116_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jeszcze powroce do tematu zasadniczego...

Co by nie gadal, jedno co mozna zrobic zgodnie z prawem to czy w kraju czy za granica....robic swoje.

Czyli lowic ryby i je wypuszczac. A na spojrzenia spode lba i jawne klatwy myslacych inaczej odpowiadac ostentacyjnym pietyzmem z trakcie wypuszczania... :mellow:

Kiedys prawie do rozpaczy doprowadzilismy prawdziwka z kilkoma zywcowkami, kiedy kilkakrotne przeplyniecia owocowaly tylomaz sandaczykami, wypuszczanymi w ten wlasnie sposob... :lol:

Miotane przeklenstwa byly dla mnie tak cenne jak doswiadczenia z odkrywania nowych miejsc...

Mysle, ze nie od rzeczy jest aby bywalcy Jerkbaita, ktorzy holduja dewizie C&R jakos tak....organoleptycznie :D manifestowali to jedynie sluszne podejscie.

Jest taka plakietka, niestety dostepna chyba tylko w Bassproshopie, jak sie uda to podobizna ponizej...

 

 

 

Gumo

post-15-1348913272,9951_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Gumo swego czasu z ARS przymierzałem się do wyprodukowania podobnych naszywek. Niestety koszt jest dość spory a zainteresowanie może być dość małe. Po urlopach dowiem się, jaki byłby koszt zrobienia podobnej naszywki tylko nie haftowanej a drukowanej.

Pytanie tylko gdzie ja chętnych na noszenie znajdę?!? ))

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

ja moge jedynie dodac ze miesiarstwo ludzie z naszej czesci europy maja we krwi i tyle. z mojego podworka moge dac przyklad. rzeka clare na odcinku blisko Galway gdzie obecnie mieszkam. jeszcze 2 lata temu piekne szczupaki bylu tu na porzadku dziennym. teraz zeby zlapac cos w granicach 70cm trzeba sie straszliwe namachac. w irlandii nie ma ani okresu ochronnego na szczupaka ani wymiaru jest tylko limit: 1 sztuka dziennie. nasi maja to w dupie. po co wydac na mieso w sklepie jak mozna w rzece za darmo?? ( nie ma licencji na szczupaki ) wstyd i hanba....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

tylko dlaczego przez tyle lat nie bylo to potrzebne? irlandczycy jedza tylko:

lososia, pstraga, markele , dorsza i jeszcze chyba 2 gatunki morskie.

niestety wposcil do siebie hunow z wschodniej europy i teraz jest problem. podejzewam ze oni po prostu nie maja straznikow...

a jakos nie wyobrazam sobie Gardy ( miejscowa policja ) uganiajacych sie za miesiazami z Polski i Litwy i Lotwy ktorzy morduja wszystko co sie da np. szczupaka za pomoca zywca co jest tu zabronione. maja to w dupie bo popracuja troche uskladaja na samochod i wroca do swoich krajow pozostawiajac po sobie spustoszone wody... szkoda gadac!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

tylko dlaczego przez tyle lat nie bylo to potrzebne? irlandczycy jedza tylko:

lososia, pstraga, markele , dorsza i jeszcze chyba 2 gatunki morskie.

niestety wposcil do siebie hunow z wschodniej europy i teraz jest problem. podejzewam ze oni po prostu nie maja straznikow...

a jakos nie wyobrazam sobie Gardy ( miejscowa policja ) uganiajacych sie za miesiazami z Polski i Litwy i Lotwy.

 

No to tylko im można współczuć bo nie znają wspaniałego smaku lipeni, okoni, sandaczy i dużych leszczy.

Co kraj to obyczaj. W różnych karajach sie jada różne ryby i w różny sposób, ale to nie powód by kogoś z powodów smaków kulinarnych osądzać. Jedni jedzą to co złowią, a inni wypuszczają.

Ważne jest to by działać zgodnie z prawem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

ale ja nie mowie o upodobaniach kulinarnych tylko o permamentnym mordowaniu ryb przez naszych rodakow. nie mam nic przeciwko temu zeby zabrac zlowiona rybe na kolacje. co nie oznacza ze zgadzam sie z zabieraniem wszystkich zlapanych ryb od 10-110cm. a nasi tak robia. zapewniam ze miejscowi nie i to jest najsmutniejsze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Źródłem problemu jest państwo które za pomocą prawa kreuje pewne zachowania a inne tępi. Jeśli państwo oddaje w użytkowanie swoje wody organizacji takiej jak PZW i nie interesuje się jak ta wywiązuje się ze swoich obowiązków, to problemy są tylko kwestią czasu. Do tego dochodzi fatalny system prawny TOLERUJĄCY kłusownictwo w każdej formie. To nie tajemnica, że od la partie chłopskie blokują zmiany prawa w tym zakresie ponieważ uważają kłusownictwo za mało szkodliwą ludową tradycję. Jak w tym bajzlu zachowują się przeciętni obywatele, wiem wszyscy. I trudno się dziwić bo niby co ma hamować te fatalne zachowania. Ten cały bajzel można naprawić tylko kompleksowo, bo nawet jeśli wody przejmą alternatywne dla PZW organizacje społeczne, to przy takim prawie wcześniej czy później stracą swoje ryby z powodu złodziejstwa. O ile można upilnować jakiś grajdołek to Wisły nikt nie jest w stanie zabezpieczyć przed kłusownictwem. W sytuacji w której się znaleźliśmy tylko koszmarne kary i bezwzględna egzekucja, mogą POWOLI dać rezultaty. Na razie nie ma politycznej woli dla takich zmian. Wiochersi nadal mają dużo do powiedzenia w kolejnych rządach. Z tego powodu jestem pesymistą co do zmiany mentalności rodaków i poprawy sytuacji w naszych wodach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Niepotrzebnie mieszację irlandzki problem rybacki z naszą sytuacją. Sytuacja w Irlandii jest specyficzna. U nich od czasów Wielkigo Głodu (The Great Famine) pstrąg stał się rybą szczególną, która pozwoliła im przeżyć i wobec której mają szczególny stosunek. Z czasem przerodziło się to w pewien kult. Zaczęto regularnie zarybiać pstrągiem jeziora i rzeki, często eliminując inne gatunki lub pozostawiając konkurencyjne gatunki w niełasce. Przykład szczupaka. Tak, że brak ochrony szczupaka (poza wybranymi łowiskami specjalnymi) nie jest tam niedopatrzeniem. To jest podobne zaślepienia jak u nas karpiem. Można zarybiać dowolną rybą pod warunkiem, że jest to karp. U nich pstrąg.

Nie zmienia to jednak tego o czym wspomnieliście, że tubany hunów z nad Wisły i okolic robią tam spustoszenie w szczupakach. jednak nie trzeba jechać tak daleko. Wystarczy pojechać do Szwecji w okresie tarła. (w Szwecji szczupak trze się później niż u nas). Tam dopiero można zobaczyć do czego są zdolni członkowie PZW. Zauważcie, że w sprawozdaniach z tamtąd słowo tarło lub nawet data pobytu jest terminem cenzurowanym. O tym się po prostu nie pisze bo po co denerwować rodaków. Wystarczy przeciesz wielki szczupak na okładnę miesięcznika lub na całą stronę w portalu wędkarskim, a pod nim ciąg zachwytów, ochów i achów. Kilka miesięcy poźniej to samo towarzystwo co łowiło i co cmokało wypowiada się krytycznie na temat złej gospodarki rybackiej w tym lub innym kraju. A skoro pisze łowca takich okazów to przeciesz wie co pisze, prawda..... .

Jest takie stare powiedzenie. Jak nie wiesz jak sią zachować w danej sytuacji lub kraju, zachowuj się porządnie. I tego chyba trzeba życzyć wyjeżdzającym wędkarzom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Łowienie na tarliskach to dosyć skomplikowany temat i byłbym ostrożny co do takiego siepania na oślep. Każda dobra miejscówka wiosenna na drapieżniki to najczęściej tarlisko ich ofiar. Taka jest prawda, nawet jeśli ktoś nie zdaje sobie z tego sprawy. Można oczywiście postulować o zakaz łowienia aż wszystkie ryby się wytrą, ale to nie zmieni sytuacji. Najważniejsze jest to co staje się ze złowionymi rybami i jak są traktowane. Jeśli ryby w Skandynawii dostały po dupie, to winę ponoszą bandy mięsiarzy, nie tylko z Polski, ale też z „cywilizowanych” Niemiec. Finowie których widziałem też ryb nie wypuszczali. Ale to nie wędkarz ma decydować jak postępować. Od tego jest ktoś kto odpowiada za kondycję wód i jeśli ma środki prawne do regulowania, to w 100% odpowiada za tą sytuację. Obwinianie się nawzajem nie ma sensu i do niczego nie prowadzi. Od tego jest system przepisów i kar. Norwegowie i Finowie już się wzięli za mięsiarzy i nie przeraził ich bełkot niemieckich „wędkarzy”, że już tam więcej nie przyjadą. Nasze PZW zachowuje się dokładnie odwrotnie. Nabór na siłę, za wszelką cenę aby tylko kasy nie było mniej i zabawa trwała nadal. I wielu jeszcze płaci wierząc, że z legitką nachapią się co niemiara. Jak jest, wszyscy wiedzą, już nawet kłusownicy narzekają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Widzisz Robercie z wieloma poruszonymi przez ciebie sprawami się zgadzam. I nie chodzi o to, że ktoś ma taką czy inną moralność. Najbardzej denerwująca jest podwójna moralność. To jest akurat moje zdanie. Tak samo nie uważam, że niemcy mają być dla nas jakimś wzorem czy punktem odniesienia w postępowaniu. Widzę, że odniesienie do Irlandii, a szczególnie do Szwecji nie jest szczęśliwe to może przytoczę inne przykłady w innych krajach. Widziałem odłowy kontrolne w celu pozyskania materiału rozrodczego w połnocnej Francji (Bretania) Pozyskiwano to od sztuk złapanych w przepławce. Chodziło jak oni to nazywają pstrąga morskiego co po naszemu możemy nazwać trocią wędrowną. Po ocenie ryby przez ichtiologa, pomiarze, zważeniu pobierano ikrę i mlecz, a wyłowione osobniki były delikatnie wypuszczane w górę rzeki.

Obserwowałem również podobne pozyskiwanie materiału rozrodczego od pstrąga potokowego na rzece Bóbr w miejscowości Nielestno niedaleko Wlenia w powiecie Jelenia Góra. Ryby odławiano na początku października przy pomocy prądu. A terez mi powiedzcie co robiono z rybami po pobraniu ikry?

Jak widać przykład idzie i góry. A dlaczego tak się dzieje u nas?. Stwierdzenie, że to wina państwa jest poprawne, ale równocześnie tak enigmatyczne, że trudne do sprecyzowania.

Powodem jest brak prawa własności w tym przypadku ryb, a co się wiąże bezpośrednio z tym brak prawa obrony własności. Nie można bronić czegoś czego nie ma. W naszych krajowych realiach w trakcje takiej obrony trzeba bardzo starannie uważać, żeby nie zrobić najmniejszej krzywdy zaborcy tego mienia. W przeciwnym wypadku proces i kara jest pewna gdyż zaborca cieszy się pełną ochroną prawną tak moralnie jak i fizycznie. Dodatkowo nie wolno pokazywać jego uśmiechniętej buźki w TV i gazetach bo można pójść za to siedzieć ! Więc życie toczy się dalej.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Aby wziąć się za jakiś problem, trzeba dotrzeć do jego istoty. Wytykanie palcem kto ma podwójną moralność ma ograniczony skutek. Niegdyś wytykałem polskiemu wyczynowi, że mordowanie ryb na zawodach swoim skutkiem nie odbiega od kłusownictwa. Ale to na niewiele się zdało, bo w PZW nadal się dobrze bawią za nasze pieniądze a masy płacą nie wnikając co się dzieje z naszymi pieniędzmi. Ale świat nie zaczyna i nie kończy się na PZW. Nad tą organizacja jest właściciel wód. Państwo nie powinno brzmieć enigmatycznie bo to konkretni urzędnicy. To oni odpowiadają za sytuację. Dzierżawcy stawia się konkretne warunki które na papierze brzmią jak mód na nasze serca. Ochronna cennych gatunków, utrzymywanie populacji, itd. Nikt z właściciela nie zdjął obowiązku rozliczania użytkownika. Maszyna nie działa bo mamy przerwę w ogniwie. Gdyby działała to PZW już dawno poleciało by w kosmos a jego miejsce zająłby inny użytkownik, który musiałby się zmierzyć z tematem wiedząc, że jak nie wydoili, to też poleci. Nie trzeba by prowadzić tych jałowych dyskusji jak wywalić z władz PZW starą nomenklaturę. Sami by się wyłożyli. Metodą selekcji wody przejęli by ci którzy mają inne pomysły na użytkowanie wód. To wymusiło by selekcję wśród łowiących. Mam nadzieję, że łowienie C&R w tym modelu byłoby kilka razy tańsze od łowienia dla mięsa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Widzisz Robercie uważem, że ty podobnie jak ja posiadasz o wiele większą wiedzę w temacie niż tu zamieszczona. jednak mamy świadomość, że ta wymiana poglądów ma swoje granice choćby ze względu na jej otwartść.

Pamiętam ubiegłoroczy apel i petycję do Zjazdu PZW. Jaka była euforia zmian i nacisk na podpisywanie petycji. Katygorycznie odmówiłem wraz z uzasadnieniem. Wielu ludzi z grona starego forum nie mogło zrozumieć. Pisali do mnie z prośbą o uzasadnienie. Po Zjeździe napisali ponownie z przeprosinami za swoją naiwność i pytaniem skąd wiedziałem. No cóż to stowarzyszenie jest nierefolmowalne i tyle. Podobnie jak mentalność jego członków. Dlatego nie wierzę, że większość zacznie łowić na spining lub zacznie wypuszczać złowione szczupaki. A miejsce połowu jest zupełnie nie istotne. Półwysep skandynawski, apeniński, helski nie ma większego znaczenia. Nasz statystyczny kowalski zawsze stara się być sobą. I tyle.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pamiętam apel i ja go podpisałem. Chciałem aby wszyscy zainteresowani dowiedzieli się jaką moc ma PZW a jaką internetowe forum. Nie cieszy mnie pozbawianie ludzi złudzeń, ale trzeba mieć pewną świadomość aby coś zdziałać a nie wyskakiwać ze scyzorykiem na potwora. Byłoby niesprawiedliwością twierdzić, że nic się kompletnie nie zmienia. Te minimalne zmiany widać chociażby czytając wypowiedzi na jarkach.pl. Jeszcze nie tak dawno krytykowanie kogoś za zdjęcie na tle meblościanki wywoływało ataki „liberałów”, że wszystko w zgodzie z regulaminem, miał prawo itd. Mam nadzieje, że te zmiany w świadomości niewielu będą kroplą drążącą skałę głupoty. Na zmiany w PZW też nie liczę bo zbyt dobrze znam tą organizację. Nie nawołuje już do zmieniania jej od środka bo to niewykonalne. Młodzi są zabiegani, działalność społeczna byłaby samobójstwem i marnotrawstwem resztek idealizmu. PZW by ich zmieliło i pozbawiło nadziei. Ja swoją działalność ograniczam do egzekwowania a nie podtrzymywania konającego. Niestety polskie wędkarstwo nie może sięgnąć dna, bo nie da się wybić wszystkich ryb. Nasze łowienie przypomina mi uganianie się w bagnie za resztami w spuszczonym stawie. Zawsze coś w tej zmąconej wodzie przeżyje co działa jak magnes na innych i napędza ten wyścig po resztki. Najwięcej zdziałałem listami i dlatego piszę do PZW i RZGW i żądam wyjaśnień. Zamęczę ich. Pomogę też PSR, bo się starają na ile mogą i chcę aby czuli wsparcie od wędkarzy. Kłusolom też popsuje krew, bo można im dokopać, trzeba tylko wiedzieć jak. Trochę adrenaliny jak nic nie bierze :D Rewolucji nie będzie ale niech druga strona barykady też ma pod górkę :D Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...