Kacper.K Opublikowano 11 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lipca 2017 Moja wyprawa rozpoczęła się już 12.06, po pracy szybkie załadowanie samochodu i w drogę, kierunek – Warszawa. 480 kilometrów zleciało szybko, bynajmniej nie dlatego, że jechałem szybko, w głowie cały czas miałem widok wielkich pstrągów i lipieni podnoszących się do suchara…Nocleg w Warszawie, po to aby stawić się pod Burger Kingiem na Alejach Krakowskich o 12:00. Po moim przyjeździe zameldowało się kilku chłopaków, kilku było już wcześniej, a część osób dojechała o 13:00 wraz z busami z Poznania.Ekipa pod względem wieku mocno zróżnicowana, lecz wcale nie wpływało to na komunikację, która była bardzo dobra. Ruszyliśmy drogą z Warszawy poprzez Łomżę, Suwałki, Mariampol, Kowno, Poniewież, Poswol, Bauska, Salaspils, Tallin. W ostatniej wymienionej miejscowości jesteśmy o godzinie 4:30, szybka noc w hotelu i wczesnym rankiem meldujemy się na promie płynącym do Helsinek. Po dwóch godzinach zjeżdżamy z promu i jedziemy dalej przez Lahti, Mikkeli, Kuopio aby w końcu po bagatela 30h podróży dotrzeć do Kuhmo - szacun dla kierowców, którzy szczęśliwie i bezpiecznie dowieźli całą ekipę !Po dotarciu do naszego miejsca docelowego (Hotel Kainuu ) szybkie wypakowanie bagaży do pokoi i zdecydowanie ruszamy nad wodę korzystając z białych nocy. Na początku dla chętnych Piotrek zorganizował szkolenie rzutowe, obserwował, niwelował błędy i tłumaczył podstawy rzutu muchówką. Po 2h łowienia (głównie oglądania łowiska) zdecydowaliśmy się wrócić do hotelu aby trochę odpocząć. Najbardziej wytrwali – Tomek i Robert, zostali aby połowić, co im się opłaciło. Pierwszy z nich złowił pstrąga 50cm, drugi natomiast połowił lipieni (13 sztuk).Późne Polaków rozmowy skończyły się po 3 rano, aby o 7 wstać na śniadanie. Po śniadaniu udajemy się na spotkanie z przewodnikiem – Janim, który opowiada o przynętach, łowiskach, miejscówkach, technikach prowadzenia. Smutną informacją jest to, że poziom wody na koskach jest bardzo wysoki (w zależności od koski od 60 do 100cm), spowodowane jest to przesuniętą wiosną i dodatkowym, bardzo obfitym opadem śniegu w górach pod koniec maja.Posileni wiedzą udajemy się na łowienie. Na nimfę udaje mi się złowić przyzwoitego pstrąga, oraz 40-sto centymetrowego lipienia. Inni również łowią, choć warunki nie są sprzyjające – bardzo wysoka woda oraz mocny uciąg mocno utrudniają nam dojście/dorzucenie do żerujących ryb. Po południu powrót do hotelu, obiad i rozdzielamy się na 2 ekipy – jedna łowi dalej na Pajakkakoski, druga jedzie busem na oddaloną o 30 km Lentuankoski. Na pierwszej kosce połowiliśmy ładnych lipieni (40cm+), kilka grubych jazi ponad 50cm. Niektórzy poświęcili się szczupakom, które brały w ujściu „rzeki” do jeziora. Wieczorem organizujemy warsztaty z kręcenia much, hotel dysponował kilkoma imadłami i podstawowymi narzędziami do kręcenia much. Chętni skupili się wokół Piotrka i kręcili razem z nim, korzystając z jego wiedzy. Powiem szczerze, że mimo wielu lat doświadczenia w kręceniu much również sporo wyniosłem z tej lekcji. Następnego dnia, po śniadaniu jesteśmy na Pajakkakoski, a później wyruszamy na Lentuankoski, gdzie poprzedniego dnia połowili ładne ryby (pstrągi 45-55cm, lipienie 40cm+, oraz leszcze!). Dzielimy się tak jak dzień wcześniej na dwa busy, jedna ekipa jedzie na jedną, a druga na drugę stronę koski. Piękna rzeka o mocnym uciągu, wraz z Piotrkiem zaczynamy od nimfy. Nie zdążyłem się jeszcze „zawiązać”, a Piotr holuje już pięknego lipienia, po czym poprawia grubym, 50-cio centymetrowym pstrągiem. Drugi, podobnych rozmiarów demoluje mu zestaw. Ustawiam się niżej, w 3 rzucie na brązkę melduje się ładny lipień. Kilka rzutów później zacinam i trafiam na zaczep, żyłka w rękę i próbuję wyrwać muchy, po czym orientuję się, że ten zaczep to duży pstrąg, który stał jak głaz przy dnie. Szybko puściłem żyłkę, ryba odjechała 20 metrów w dół wody po czym się odpięła. Całą akcję widział Przemek z drugiej strony. Cóż, od tego momentu bardziej uważałem na „zaczepy”. Schodzimy niżej, mijamy małe jezioro i wraz z Piotrem dołączamy do Radka, który już łowi i ma na koncie kilka ładnych lipieni. Piotrek poprawia po Radku i zapina pstrąga. Duża, gruba ryba w tak silnym nurcie bardzo mocno walczy, lecz po kilku minutach udaje się wyholować pstrąga – 54cm! Radość, kilka zdjęć i wracamy do łowienia. Łowimy lipienie, więcej pstrągów nie udaje się wyholować. Na dole chłopaki bawią się szczupakami na muchę z efektami. Ryby w większości 60-70cm, ale bywały i 80-tki.Wracamy na bazę, jest 2:00, siedzimy przy imadłach, rozmawiamy i zastaje nas 4:00. Trzeba iść spać, bo kolejny dzień to kolejne „rybobranie”.Około 12:00 jedziemy na Lentire, oddaloną o kilkadziesiąt kilometrów od naszego hotelu. Nad wodą zastajemy kilku Finów, a także miejsce na grilla, toaletę, pomost dla wędkarzy, śmietniki, tablice informacyjne. Super! Zaczynamy od lipieni schodząc w dół wody, sporo ładnych ryb powyżej 40cm. Wchodzę na piękny zakręt wraz z Marcinem, który chce obłowić go woblerem. Po chwili słyszę mocny plusk, okazuje się że Marcin holuje pstrąga. Po samym ugięciu i tym co ryba wyprawiała na powierzchni widać było, że kaliber jest konkretny. Niestety po kilkunastu sekundach ryby zrywa zestaw. Marcin ocenia rybę na 70cm. Żyłka okazała się za cienka, szkoda. Wracamy w górę rzeki i siadamy wokół grilla. Przyjeżdża dwóch młodych Finów (12 i 16 lat). Młodszy bierze wędkę, po grubości szczytówki wnioskuję że bardziej nadaje się do łowienia dorszy niż pstrągów. Na końcu grubej żyłki znajduje się 5cm czerwony jak barwy Manchesteru United wobler.Pod nosem komentuję, że śmiesznie byłoby gdyby w miejscu, gdzie większość z nas łowiła, złowi rybę. Moje słowa stały się wyrocznią, w pierwszym rzucie zapina grubego pstrąga, który po chwili spada. Drugi rzut – druga ryba, podobnej wielkości (ponad 50cm), znowu spada. Szok, patrzymy jeden na drugiego z pytaniem w oczach – O co tu chodzi? Nie zdążyliśmy skomentować, a nasz fiński kolega znowu holuje. Tym razem ryba dobrze siedzi, lecz blisko podbieraka zabiera przynętę i odpływa w silny nurt… 5 minut – 3 ryby, podczas gdy gro z nas w ciągu 4 dni nie miała ani jednej tak dużej ryby na kiju. Uświadamiamy sobie jak naprawdę należy tu łowić. Ryby stoją w bardzo, bardzo szybkim nurcie. Moment po wyciągnięciu tych ryb rozbiegamy się po miejscówkach. Nie zdążyłem chwycić za wędkę, a Piotr już woła. Piękna ryba – 55cm. Parę fotek i do wody. Wracam po wędkę, Radek krzyczy że ma rybę. Wyjmuje pięknego potoka o długości 51cm. Chwilę po Radku, Mirek łowi dwie ryby, jedna 50cm, druga 45cm. Michał wyciąga jednego kabana na streamera, a drugi spada mu z nimfy. Ciśnienie podniesione, wszyscy mocno pracują .Tego dnia ryby łowi jeszcze kilku chłopaków, sporo osób miało branie bądź holowało pstrągi. Ten dzień dał nam odpowiedź na pytanie „Jak się tutaj łowi?”. Napełnieni energią wracamy o 1:30 do hotelu. Wytrwali ukręcili jeszcze kilka much na następny dzień i poszliśmy spać.Przedostatniego dnia udajemy się nad nowe koski, po drodze niemiła niespodzianka. Łapiemy gumę na szutrowej nawierzchni, lewarek wchodzi w piach i nie podnosi auta. Udaje się znaleźć kawałek płaskiego drewna i Radek szybko zmienia koło. Po 20 minutach dojeżdżamy na łowisko. Woda na pierwszy rzut oka piękna, dość wąska z silnym nurtem, płynąca w lesie. Łowimy tam do 14 i decydujemy się na zmianę miejscówek ze względu na brak większych efektów. Jakieś pojedyncze szczupaki, okonie, lipienie, jazie. Nie po to tutaj przyjechaliśmy, choć woda w powyższe gatunki obfita.Szybka decyzja i jedziemy na Lentuankoski. Schodzę wraz z Piotrem na dół, po drugiej stronie łowi Paweł, Darek i Przemek. Widzimy jak holują piękne ryby na spinning, kilka udało się wyjąć, inne spadły. Pstrągi wielkośći 45-50cm to tutaj taki standard. Z resztą po samych wymiarach ochronnych (50cm dla wpuszczanego pstrąga, 60cm dla dzikusa) można stwierdzić, że ryby są konkretne.Mija kilka godzin, u mnie nic nie wzięło streamera, Piotrek zalicza mocne branie. Wracamy na górę po to aby podjąć decyzję co robić. Po naszym przyjściu kilku chłopaków melduje, że mieli brania, niestety bez pozytywnego zakończenia. Hirek rzuca, że nie wrócimy do hotelu dopóki ktoś nie złowi ryby.Udaje mi się zapiąć na „ping ponga” pstrąga, który zassał muchę wychodząc z nią 50cm ponad lustro wody. Tomek podbiera mi dzikusa, a miarka wskazuje 50cm. Jestem szczęśliwy, bo po kilku dniach udaje się wyjąć w końcu rybę, po którą tu przyjechałem. Kilka zdjęć i do wody, decydujemy się na powrót. W hotelu dowiązuję kilka „ping pongów” i idę spać. Pobudka, śniadanie, część osób jedzie o 12:00, a reszta o 14:00 na Lentirę. Jestem w tej drugiej grupie. Zajeżdżamy na wodę i okazuje się, że Michał ma już dwa pstrągi na koncie. 62cm i 58cm, szczególnie te pierwsze dwie cyfry robią wrażenie. W mojej głowie rodzi się marzenie pobicia swojego rekordu i pierwszego pstrąga z „6” na początku. Biorę się do roboty, wchodzę w miejsce gdzie 2 dni wcześniej miałem kontakt. I tym razem nastąpiło branie, niestety ryba się nie zapięła.Michał ponownie wchodzi w miejsce, gdzie złowił swoje dwie ryby. Po chwili doławia trzecią – pstrąg 52cm! Hattrick, czapki z głów ! Michał podarowuje muchy, na które złowił pstrągi Tomkowi oraz mi. Piękny gest, staraliśmy się aby każdy miał szansę na rybę, gdy ktoś złowił to zwalniał miejsce dla kolejnej osoby… Wchodzę w miejsce gdzie Michał „pozamiatał”, cierpliwie łowię na „ping ponga” i w pewnym momencie czuję delikatne skubanie, po kilku metrach następuje potężny strzał. Szybki odjazd w dół, kontroluję napięcie linki jednocześnie zwijając luz. Przybiega Michał, podaję mu podbierak. Ryba robi jeszcze sporo odjazdów by w końcu wylądować w siatce podbieraka. Szczęśliwy krzyczę i przybijam Michałowi piątkę za podebranie. Drżącymi rękoma, ostrożnie wyjmuję rybę z podbieraka. Widzę, że jest duża, Marcin podaje miarkę. Ryba ma równe 60cm, jestem spełniony! Kilka szybkich zdjęć i wypuszczam rybę w nurcie. Po kilku chwilach pstrąg odpływa chlapiąc na pożegnanie… Wracam ochłonąć przy ognisku. Dowiaduję się, że Paweł, Piotrek i Przemek zaliczają ryby. Wracam na stanowisko gdzie wcześniej złowiłem rybę. Cierpliwie obławiam, puszczam „ping ponga” w poprzek nurtu, wykorzystuję napięcie sznura co jakiś czas podciągając muchę i opuszczając. Po pewnym czasie mam kolejną rybę, podobnych rozmiarów. Niestety spina się pod nogami, nawet się nie denerwuję, odbieram to ze spokojem, bo cel został spełniony. Po chwili kolejna ryba wisi na sznurze, niestety parę ruchów łbem i się odpina. Wracam do ogniska chwilę odpocząć. Przychodzi Hirek i pokazuje nam pięknego pstrąga – 55cm. Wytrwale łowił więc w końcu rzeka doceniła jego pracę. Później przyjeżdża Leszek, wyjmuje z kieszeni woblera i pyta się do kogo należał. Zgłosił się Marcin… Okazało się, że 2 dni po tym jak zerwał tą dużą rybę na zakręcie, złowił ją inny wędkarz, a wobler był w pysku. Ryba miała bagatela… 72cm! Korzystając z tego, że „Michałowe” miejsce się zwolniło wchodzę w nie ponownie. Po 10 minutach następuje piękne branie. Ryba odjeżdża, mocno kopie. Podprowadzam ją pod podbierak i okazuje się, ze to 80cm szczupak, który zaatakował muchę 6cm. O dziwo nie przegryzł żyłki, dzięki czemu udało się go wyholować. Kilka fotek i do wody. Piękny dzień, piękne ryby, świetne towarzystwo. Kończymy łowienie o 3:00 i wracamy do hotelu. Radek kazał się wysadzić na Pajakkakoski i łowił do 6:00, wytrwały chłopak… To był ostatni dzień naszego łowienia. Z rana śniadanie, pakowanie i o 12:00 dopakowujemy ostatnie torby w busy. O 19:05 meldujemy się w sklepie Ruoto w Helsinkach, po prawie godzinie spędzonej w sklepie uciekamy na prom. Prom płynie zaledwie 2h, ale w tą stronę korzystamy z opcji „night on board „ i śpimy na statku. O 7 zjeżdżamy z promu i ruszamy przez Estonię, Łotwę i Litwę. Zahaczamy po drodze Galerię w Kownie, dobre, niedrogie jedzenie, ciekawe sklepy, gdzie można zrobić zapasy suszonej wołowiny, ryb czy innych litewskich przysmaków. Do Warszawy wjeżdżamy o 22:45, to już koniec naszej podróży. Pożegnanie z chłopakami, snucie planów na przyszłe wyjazdy. Noc spędzam w Warszawie, po to aby w czwartek o 5 rano wracać autem do domu. Właśnie siedzę w aucie i jadę na San (800km). Kończę relację ! Dziękuję wszystkim za przepiękną przygodę, za doborowe towarzystwo, świetną atmosferę. Podziękowania dla Leszka i Pawła za dowiezienie nas na miejsce i bezpieczny powrót, za bardzo dobrą organizację całego wyjazdu. Wszystko było podane na tacy. Dziękuję i polecam Finlandię z firmą Zew Przygody !http://www.zewprzygody.pl/W wyprawie udział wzięli:(górny rząd od lewej)Robert, Piotek, Radek, Mirek, Leszek, Paweł, Michał, Kacper(dolny rząd od lewej)Tomek, Hirek, Marcin, Rysiu P.S. Jakby ktoś się zastanawiał co to jest „ping pong” to oto rozwiązanie zagadki: Tak, wiem – dziwne te ryby 25 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wojciiech Opublikowano 11 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lipca 2017 Piękna relacja! Ale jak tak patrzę na widoki... nasze polskie rzeki ładniejsze 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Guzu Opublikowano 11 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lipca 2017 Gratuluję wspaniałej przygody, udanej wyprawy i nowych rekordów ! Pozdrawiam 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lukomat Opublikowano 12 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Lipca 2017 Kacper, dzieki za ciekawa relacje. Zastanawia mnie jedna rzecz. Przewodnik nie powiedzial wam, gdzie stoja grube pstragi? 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mateush Opublikowano 12 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Lipca 2017 Świetna wyprawa . relacja i ryby Takie eldorado w zasięgu ręki . Graty dla uczestników wyprawy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bigos Opublikowano 12 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Lipca 2017 1700 km od warszawy+prom to dosyc dluga reka nad eldorado...Pozdro 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kacper.K Opublikowano 12 Lipca 2017 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Lipca 2017 Kacper, dzieki za ciekawa relacje. Zastanawia mnie jedna rzecz. Przewodnik nie powiedzial wam, gdzie stoja grube pstragi?Przewodnik nam mówił gdzie stoją i gdzie ich szukać. Rozmawiając z Finami doszedłem do wniosku, że pstrągi często wędrują pomiędzy jeziorami i trzeba trafić w moment kiedy one są w rzece. Tak właśnie robił ten młody Fin z relacji, siedział sobie przy grillu, a raz na 10-15 minut wchodził w miejscówkę i oddawał 3-4 rzuty, jak nic się nie działo to wracał na ławkę i czekał. Tam trzeba dużo łowić w jednym miejscu, stanąć na miejscówce i czesać kilkanaście-kilkadziesiąt minut, chwila przerwy i znowu w miejscówkę. Osobiście byłem mocno w szoku jak zobaczyłem w jak silnym uciągu te ryby stoją, a dodatkowo podnoszą się po 1,5 metra do powierzchni wody żeby wciągnąć przynętę. Uciąg był tak silny, że nie było szans brodzić w miejscach powyżej krocza. To jednak było spowodowane tym, że woda była mocno podniesiona... Podejrzewam, że przy normalnych warunkach byśmy lepiej połowili, choćby dlatego, że możliwe stałoby się dojście do ryb na szerokich koskach. Generalnie łowienie nie jest skomplikowane, trzeba mieć wiarę i cierpliwość, a spokojnie można złowić tam grube pstrągi. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Guzu Opublikowano 12 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Lipca 2017 1700 km od warszawy+prom to dosyc dluga reka nad eldorado...Pozdro Niewysoki jestes, to krotkie raczki masz Nie mierz wszystkich swoja miara 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Guzu Opublikowano 12 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Lipca 2017 Przewodnik nam mówił gdzie stoją i gdzie ich szukać. Rozmawiając z Finami doszedłem do wniosku, że pstrągi często wędrują pomiędzy jeziorami i trzeba trafić w moment kiedy one są w rzece. Tak właśnie robił ten młody Fin z relacji, siedział sobie przy grillu, a raz na 10-15 minut wchodził w miejscówkę i oddawał 3-4 rzuty, jak nic się nie działo to wracał na ławkę i czekał. Tam trzeba dużo łowić w jednym miejscu, stanąć na miejscówce i czesać kilkanaście-kilkadziesiąt minut, chwila przerwy i znowu w miejscówkę. Osobiście byłem mocno w szoku jak zobaczyłem w jak silnym uciągu te ryby stoją, a dodatkowo podnoszą się po 1,5 metra do powierzchni wody żeby wciągnąć przynętę. Uciąg był tak silny, że nie było szans brodzić w miejscach powyżej krocza. To jednak było spowodowane tym, że woda była mocno podniesiona... Podejrzewam, że przy normalnych warunkach byśmy lepiej połowili, choćby dlatego, że możliwe stałoby się dojście do ryb na szerokich koskach. Generalnie łowienie nie jest skomplikowane, trzeba mieć wiarę i cierpliwość, a spokojnie można złowić tam grube pstrągi. Chyba to czesto tak na rybach jest.Ze jak ryby sa w zasiegu i da sie je zlowic, to samo lowienie az takie skomplikowane moze nie byc.Najtrudniej je miec w zasiegu i byc w odpowiednim czasie i miec odpowiedni sposob.Bo potem pozostaje samo holowanie zwierzat... 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lukomat Opublikowano 12 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Lipca 2017 Przewodnik nam mówił gdzie stoją i gdzie ich szukać. Rozmawiając z Finami doszedłem do wniosku, że pstrągi często wędrują pomiędzy jeziorami i trzeba trafić w moment kiedy one są w rzece. Tak właśnie robił ten młody Fin z relacji, siedział sobie przy grillu, a raz na 10-15 minut wchodził w miejscówkę i oddawał 3-4 rzuty, jak nic się nie działo to wracał na ławkę i czekał. Tam trzeba dużo łowić w jednym miejscu, stanąć na miejscówce i czesać kilkanaście-kilkadziesiąt minut, chwila przerwy i znowu w miejscówkę. Osobiście byłem mocno w szoku jak zobaczyłem w jak silnym uciągu te ryby stoją, a dodatkowo podnoszą się po 1,5 metra do powierzchni wody żeby wciągnąć przynętę. Uciąg był tak silny, że nie było szans brodzić w miejscach powyżej krocza. To jednak było spowodowane tym, że woda była mocno podniesiona... Podejrzewam, że przy normalnych warunkach byśmy lepiej połowili, choćby dlatego, że możliwe stałoby się dojście do ryb na szerokich koskach. Generalnie łowienie nie jest skomplikowane, trzeba mieć wiarę i cierpliwość, a spokojnie można złowić tam grube pstrągi. OK, ale z relacji wynika, ze sami doszliscie do tych wnioskow po czterech dniach lowenia. Chyba ze cos zle zrozumialem. Ale jesli tak bylo, to mialbym powazne zastrzezenia do finskiego przewodnika. Tym bardziej, ze trafiliscie na szczegolne warunki, przy ktorych miejscowy przewodnik powinien was ustawic juz pierwszego dnia.Dobrze, ze udalo sie wam trafic kilka konkretnych ryb, bo w koncu po to tam pojechaliscie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kacper.K Opublikowano 12 Lipca 2017 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Lipca 2017 OK, ale z relacji wynika, ze sami doszliscie do tych wnioskow po czterech dniach lowenia. Chyba ze cos zle zrozumialem. Ale jesli tak bylo, to mialbym powazne zastrzezenia do finskiego przewodnika. Tym bardziej, ze trafiliscie na szczegolne warunki, przy ktorych miejscowy przewodnik powinien was ustawic juz pierwszego dnia.Dobrze, ze udalo sie wam trafic kilka konkretnych ryb, bo w koncu po to tam pojechaliscie.Jani (przewodnik ze zdjęcia) nie łowił z nami. Spotkaliśmy się z nim dwa razy w hotelu i opowiedział nam o odcinkach rzek, muchach, dojazdach, miejscówkach etc. Szczerze powiedziawszy nigdy nie spodziewałbym się pstrągów na najsilniejszych prądach podczas gdy woda jest mocno podniesiona, dlatego szukałem ich na wodzie spokojnej. Jednak to nie jest typowa rzeka, pstrągi jak chcą odpocząć to wpływają do jezior. Myślę, że nie było osoby, która wróciłaby niezadowolona z wyjazdu. Ryby były na wyciągnięcie ręki, w takich warunkach trzeba też odpowiednio dobierać koski. Najlepiej było na Lentirze, dużo dostępnych miejsc. Chcieliśmy jednak zwiedzać, próbować w różnych miejscach, co uważam za bardzo dobre bo mieliśmy przekrój łowisk, w zasadzie na każdym coś się działo. Często jednak pstrągi były poza zasięgiem z powodu wysokiej wody. Bardzo fajne było to, że na jednym łowisku można było poświęcić się wybranemu gatunkowi ryb, a było ich sporo. Od pstrąga, przez lipienia, jazia, leszcza, okonia po szczupaka. Na pstrągi trzeba dobrze trafić w czas czyli po prostu łowić jak najdłużej. Według mnie jadąc tam można być pewnym że złowi się pstrąga >50cm bez względu na warunki (my trafiliśmy mocno ekstremalne). Trzeba tylko wytrwale łowić i nie poddawać się. Po relacji widać, że jest duża szansa złowić rybę 70cm+. To wymaga poświęceń, trzeba nastawić się wyłącznie na pstrągi, być cierpliwym. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wiwaldi1970 Opublikowano 12 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Lipca 2017 Nic dodać, pierwszorzędna fotorelacja, gratuluję. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bigos Opublikowano 12 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Lipca 2017 Guzu, ja juz nic nie mierze, tylko sie czasem po lbie drapie jak przegladam internet... 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Richi55 Opublikowano 1 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Sierpnia 2017 Bardzo dobra relacja,a co najważniejsze rzetelna co rzadko się zdarza,wiem bo byłem.Kacper moje gratulacje i podziękowania miło było Cię poznać. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
analityk Opublikowano 26 Listopada 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Listopada 2017 Witam, Czy podobny wyjazd planowany jest na 2018? - prosze o szybką odpowiedź Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kacper.K Opublikowano 26 Listopada 2017 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Listopada 2017 Zorientuję się w temacie i dam znać, jak już będę coś wiedział. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.