Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Bartas93 Opublikowano 12 Lipca 2017 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Lipca 2017 (edytowane) Słowem wstępu Pozwolę sobie otworzyć wątek z pięknymi, polskimi profesorami, które coraz częściej goszczą na kijach wędkarzy, łowiących metodą UL. Powiem Wam szczerze, że przygodę z celowym łowieniem białorybu na spinning zacząłem wiosną tego roku (dość mocno udzielałem się przy tym w wątku "łowienie białorybu na spinning" - gdzie na początku drogi zadawałem sporo pytań, jak i na bieżąco dzieliłem się swoimi sukcesami). Gdy okoń miał tarło, próbowałem wymyślić sobie fajny sposób na spędzenie czasu z lekką wędką w mieście. Wzdręgi metodą spinningową nie były dla mnie nowością (trafiały się chociażby na paprochy przy okoniowaniu), ale mnie interesowały inne gatunki, te mniej agresywne, które w żaden sposób nie były łączone wcześniej ze spinningiem (wiem, może trochę we mnie hipstera, że bardziej cieszy mnie płoć od wzdręgi ; ) ). * przykład micro jiga na lina I właśnie w tym jest według mnie usadowione piękno tej metody, że próbujemy poznać zwyczaje płoci, linów, leszczy, gdzie przy wcześniejszych typowych drapieżnikach, jest to nowy, mistyczny świat. Jakie to piękne podejść po cichutku takiego profesora, mając ograniczony zasięg rzutu, wytypować miejscówkę, zrobić i zaprezentować odpowiednią przynętę, nie mając przy tym możliwości chociażby nęcenia. Czysty minimalizm i elegancja, gdzie naszym największym orężem jest nasza głowa i po prostu to, że musimy ją zabierać ze sobą nad wodę Zaplanowane początki Mając urlop na przełomie czerwca i lipca, wybrałem się na poj.brodnickie i chciałem odwiedzić swoje miejscówki z dzieciństwa, zabierając oczywiście swój kijek do micro jigów. Moim marzeniem było złowienie, dorodnej, oliwkowej piękności. Z początku mi się to nie udawało, a moim łupem padały przede wszystkim małe i średnie krasnopiórki. Kluczem sukcesu nie było wytypowanie miejsca (je znałem doskonale), ile pojawienie się nad wodą o określonej porze i odpowiednia prezentacja wabika. Ryby trzeba było łowić, w czasie porannej szarówki i zanim słonko na dobre wzejdzie albo dopiero po tym, jak słońce schowa się za drzewami na horyzoncie; po pierwsze lin wtedy moim zdaniem najintensywniej żeruję (szczególnie latem), a dwa, że po prostu wtedy mamy najlepsze warunki do łowienia tak lekkimi przynętami (wiatr słabnie). W moim przypadku nie sprawdziło się zupełnie tzw. łowienie na upatrzonego, a raczej upatrzone musiały zostać same bąble, świadczące o tym, że lin żeruję, wzbierając pokarm z dna. I tutaj właśnie zaczynają się schody! To nie jest panowie, rzucenie wygrzewającej się na słońcu rybie wabika pod pysk albo łowienie krasnopiór, które często zasysają głęboko główkę od razu jak przynęta wpadnie do wody, czy też prowadząc ją potem delikatnym opadem, a nawet zwijając wolno w toni. Lin często będzie miał to w 4 literach! Podrygiwanie przynęty szczytówką, tak jak widziałem na filmikach u chłopców na Youtube również absolutnie się nie sprawdzi. Chcąc sprowokować profesora, pomyślmy przez chwilę, co zrobić żeby on to chciał zjeść, a nie dać upust zabawie szczytówką w stylu "okoniarskim" czy też "wzdręgowym". Z pomocą przyszło mi to, jak feederowcy i spławikowcy łapią liny, a mianowicie kładą często przynętę nieruchomo na dnie. Tutaj zanudzając może troszeczkę po drodze, daje Wam gotową odpowiedź. Prowadzenie musi być jak najbardziej powolne, ślamazarne, gdzie zwijając wolniutko kołowrotkiem ze szczytówką skierowaną nisko, po dwóch obrotach korbki zostawiamy przynętę nieruchomo, chociaż na dwie sekundy na dnie. Zero jakiś podbić, skoków etc. A wtedy gdy chcemy ruszyć swój wabik z dna... Marzenia, często spełniają się w najmniej oczekiwanym momencie Gdy na poj. brodnickim udało mi się złowić swoje 3 pierwsze linki na spinning, jakoś tak po powrocie do Gdańska, postanowiłem udać się na jeden ze zbiorników retencyjnych. Ogólnie są to wody nie za ciekawe, za którymi większość osób, pływających po dużych zbiornikach z echosondami i tumanem sprzętu, nawet by się nie obejrzała. Rybostan? W ogólnej opinie bardzo znikomy - często woda jest spuszczana po dużych ulewach.. ale sytuację ratują zapaleni wędkarze, którzy je po prostu samemu zarybiają - stąd też bywają nieobliczalne, a przy tym bardzo niepozorne. Retencja, którą odwiedziłem dwa dni temu, była wodą przeze mnie do tej pory nieuczęszczaną, a zachęciła mnie do jej odwiedzin rozmowa z kolegą po kiju, który streścił mi w kilku słowach "są tam duże karasie".. No więc co, trochę microjigów do pudełka i w drogę skoro świt. A gdy po godzinie, zacząłem przeklinać, że nie pojechałem tego dnia na okonie.. stało się to, co po udanym holu, skutkowało drżeniem rak, przy palonym nerwowo papierosie. Gdy rzuciłem sobie za trzcin, widząc jakieś bąbelki tuż za nimi i chciałem podnieść małą tante od fish up'a na wolframowej, złotej główce z dna, nagle mój kij wygiął się przy przeraźliwym, a przy tym pięknym akompaniamencie hamulca kołowrotka. Miałem niesamowite szczęście, że ryba odjechała spod samych trzcin (gdzie wzięła) na otwartą wodę. Rzadko w wędkarskiej przygodzie z wędką doświadcza się takiego wystrzału adrenaliny i innych neuroprzekaźników w mózgu. Myślałem, że to japona (karaś srebrzysty), ale trochę trwało zanim zobaczyłem, przewalającą się w wodzie oliwkową, dostojną aparycję lina. W przypływie emocji dokładnie nie pamiętam jak profesor w końcu znalazł się w moim podbieraku, ale gdy położyłem go na trawce.. pomyślałem po prostu jakiś Ty piękny! 45 centów, oliwkowej siły, o pięknych czerwonych oczach i dostojnej parze malutki wąsów. Idealny portret karpiowatej. Do tej pory jak o tym piszę, mam banana na twarzy.. To niesamowite, jak takie spotkanie z rybą zmienia na kilka chwil człowieka, gdzie powietrze inaczej pachnie, kwiaty mają bardziej czerwoną barwę, a ptaki inaczej śpiewają. Tego dnia nie oddałem więcej ani jednego rzutu. Byłem już za szczęśliwy.. Oboje wróciliśmy do domów.. Sprzęt zostawiłem na koniec, bo za dużo o sprzęcie w internetach.Quantum Centex Felchen 2,10 1-8gr (delikatniejsza szczytówka)Daiwa Ninja 2000Kamatsu Techron 0,04 (ciemnozielona) + trabucco lucifer 0,165Główka wolframowa złota 3,5mm + hak kiełżowy #12 akita + borodowy dubbing + Fish Up Tanta 1" I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz! Zabieram często ze sobą idąc w miasto długą sztycę do podbieraka, która przydaję mi się na wysokich nabrzeżach Motławy jak i na zarośniętych zbiornikach. Sporo ryb dzięki niej wyjąłem. NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 13 Lipca 2017 przez bartsiedlce 56 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ROBERTO70 Opublikowano 12 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Lipca 2017 Lin to śliczna ryba.Pięknie Kolego opisałeś swoją przygodę.Złowiłem trochę linów ale prawie wszystkie na spławik , na spining nie ale pewnie spróbuję .Dzięki.Pozdrawiam. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sinopapużasty Opublikowano 12 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Lipca 2017 No... czekałem aż wątek z linami założysz :-)Podniosłeś Panie poprzeczkę w łowieniu białorybu, oj podniosłeś:-) 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ryboman Opublikowano 13 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Lipca 2017 Gdyby w naszych rodzimych wodach było dużo drapieżników, nikt nie ganiał by za białorybem. Sprzęt UL nie miał by racji bytu. Pierwszy lepszy metrowy szczupak i wędkarz łowi na "ciężko" po takim doświadczeniu. Jest bryndza.. Ale wędkarze tacy jak kolega, który założył wątek i bardzo ciekawie napisał sprawia że wędkarstwo żyje nadal. Pojawia się nowa alternatywa, która też daje nam przyjemność z łowienia.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SID Opublikowano 13 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Lipca 2017 (edytowane) , Edytowane 13 Lipca 2017 przez SID Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SID Opublikowano 13 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Lipca 2017 (edytowane) Gdyby w naszych rodzimych wodach było dużo drapieżników, nikt nie ganiał by za białorybem. Sprzęt UL nie miał by racji bytu. Pierwszy lepszy metrowy szczupak i wędkarz łowi na "ciężko" po takim doświadczeniu. Jest bryndza.. Ale wędkarze tacy jak kolega, który założył wątek i bardzo ciekawie napisał sprawia że wędkarstwo żyje nadal. Pojawia się nowa alternatywa, która też daje nam przyjemność z łowienia..Nie mogę się zgodzić z tą tezą, bo gdyby nasze życie nie ewoluowało, to wędkarstwo wciąż stało by na poziomie nudnego nanizania "glizdy" na szpilkę, a nie podania sztucznej muszki.Ps. Nie wiem dlaczego wyszła taka czcionka(pisane z telefonu) Poprawiłem Dziękuję Edytowane 13 Lipca 2017 przez SID Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
AdasCzeski Opublikowano 13 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Lipca 2017 Takie mi się przypomniało... cyt: "Na początku XIX wieku celował w tym Alojzy Fortunat Żółkowski (1777–1822), warszawski Momus, bożek śmiechu, naczelny komik, a obok tego redaktor humorystycznych pisemek. Choć dowcip (zasadzka) i dowcip (anegdota) nie zawsze są sobie równe jakością, Żółkowski ojciec potrafił je równoważyć. Był znany z kalamburów o silnym podtekście politycznym („Czy-na-po-le-on-wró-ci?” – zapytywał pół naiwnie, pół szelmowsko w jednym z numerów „Momusa”), ale też słynął jako pomysłodawca zabawnych sytuacji. Kiedyś wobec publiczności założył się o to, że przejdzie po linie ze sceny na paradyz. By uskutecznić to śmiałe zamierzenie, najpierw zjadł potrawę z lina (ryby), a następnie spokojnie przemaszerował schodami na galerię." 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kokosz77 Opublikowano 13 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Lipca 2017 Super artykul , fajnie ciekawie napisany i merytorycznie Brawo kolego. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bartsiedlce Opublikowano 13 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Lipca 2017 Bardzo proszę Kolegów o powstrzymanie się od dyskusji na temat "powinno być, czy nie powinno".Forum jest o łowieniu sztucznymi przynętami, a Kolega Bartek celowo i z premedytacją postanowił złowić lina na sztuczną przynętę. Wpis ciekawy, merytoryczny i dla wielu pouczający. Moim zdaniem zasłużył na nominację do konkursu, a nie na malkontencką dyskusję. 15 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
AdasCzeski Opublikowano 13 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Lipca 2017 O patrz...zgadzam się z moderacją... no ale jak ktoś słusznie pisze, nie zgadzać się nie sposób. Mało, że Bartek plan założył, mało, że w życie wprowadził skutecznie, to jeszcze się tym sposobem podzielił. Szacunek. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Deha Opublikowano 14 Lipca 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2017 O patrz...zgadzam się z moderacją... no ale jak ktoś słusznie pisze, nie zgadzać się nie sposób. Mało, że Bartek plan założył, mało, że w życie wprowadził skutecznie, to jeszcze się tym sposobem podzielił. Szacunek. Podzielił się i to bardzo merytorycznie i obszernie. Szacun! 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
vastus Opublikowano 12 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Kwietnia 2018 Petarda człowieku! Sam próbuję. Wyniki mam bardzo mizerne jeżeli chodzi w ogóle o białoryb a co dopiero liny!!! Czad Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.