Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 3 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Sierpnia 2017 W lesie uprawnym, sadzonym pod linijkę i wycinkę, gatunek różny od dominującego nie jest pożądany, podobnie jak chabry w zbożu - nie histeryzuj coloumb, są w tym prymitywnym dziele dużo od ciebie lepsi.. i nie non profit.. Stowarzyszenie, podobnie klub czy związek, są dla mentalności większości równie niedostępne jak Kilimandżaro. Wyzwanie jednak stale istnieje. A póki co, magiel z jazgotem - ooooo!! - to jest to.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
witeg Opublikowano 3 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Sierpnia 2017 Stowarzyszenie, podobnie klub czy związek, są dla mentalności większości równie niedostępne jak Kilimandżaro. Z tego co widzę to nie do końca tak jest. Stowarzyszenie czy klub jest do ogarnięcia w skali mikro, 20, 50 ....100 za przeproszeniem członków, tak żeby można było wszystkich znać, z każdym parę słów zamienić czy kieliszek chleba wypić. W miarę powiększania się organizacji pojawiają się "my" i "oni". "Oni" chcą "mych" wydupcyć, a "my" chcą "onych" zrobić w ch..ja i tak się kręci. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kotwic Opublikowano 3 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Sierpnia 2017 Typowy członek w typowym roszczeniowym speechu..Ciuch lepszy niż treść Jeśli te rzewne popierdółki ktokolwiek może potraktować serio, albo przyjąć jako bazę do dalszych rozważań, to znaczy, że wędkarski świat jest unikalną formą umysłowej rozpaczy.. To jest najlepsze i najkrótsze podsumowanie i treści filmu i podejścia wędkołowców.Zwłaszcza, że film niestety niesie wiele pokrętnych interpretacji i niedomówień, choć wielu zapewne złapie się na taki lep. Z tego co widzę to nie do końca tak jest. Stowarzyszenie czy klub jest do ogarnięcia w skali mikro, 20, 50 ....100 za przeproszeniem członków, tak żeby można było wszystkich znać, z każdym parę słów zamienić czy kieliszek chleba wypić. W miarę powiększania się organizacji pojawiają się "my" i "oni". "Oni" chcą "mych" wydupcyć, a "my" chcą "onych" zrobić w ch..ja i tak się kręci.A w tych słowach widać prawdziwość naszego "światka".Setki tysięcy moczykijów tworzą związek i czekają na cud, zawzięcie licząc, że nic nie muszą, a "oni" mają zapier...dalać na ich sukcesy.A gdy się okaże, że ktoś ma pomysł i inicjatywę, to czasem nawet 20 "roszczeniowców" nie da się zebrać, by cokolwiek fizycznie uczynili. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
coloumb Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2017 (edytowane) W lesie uprawnym, sadzonym pod linijkę i wycinkę, gatunek różny od dominującego nie jest pożądany, podobnie jak chabry w zbożu - nie histeryzuj coloumb, są w tym prymitywnym dziele dużo od ciebie lepsi.. i nie non profit.. Stowarzyszenie, podobnie klub czy związek, są dla mentalności większości równie niedostępne jak Kilimandżaro. Wyzwanie jednak stale istnieje. A póki co, magiel z jazgotem - ooooo!! - to jest to.. Miod blawatkowy polecam, pszczola nie wie, ze to chwast ???? A w temacie histeryzowania i malkontenctwa nie bede probowal z Panem stawac w szranki, Pan nawet na forum c&r potrafi z tego c&r drwic, rownac c&r do alibi dla 'wedkarskiego swiatka w oparach rednaczowskich prostackich zaklec', dzieki ktorym ten otumaniony swiatek popadl w stadium larwalne i nie potrafi podjac zadnych rozsadnych dzialan czy decyzji, w koncu gardzic wszystkim uczciwie po rowno, ale c&r najbardziej...no nie dam rady tak wysoko sie wdrapac ???? Edytowane 4 Sierpnia 2017 przez coloumb 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
witeg Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Kotwic, druga strona medalu wygląda tak, że dokładnie ci sami roszczeniowi moczykije zebrani w małym kole, nad konkretną wodą zaczynają o nią dbać, zaczyna im zależeć, sami zaczynają zaostrzać limity i okresy ochronne, zaczyna to być ich woda i są gotowi np. bez szemrania raz w miesiącu mieć całonocne dyżury nad wodą. Znika gdzieś standardowe "weźmy i zróbcie" . Nie wymyśliłem tego, nie "teoryzuję" wiele lat byłem członkiem PZW, obecnie należę do małego, lokalnego kółka wędkarskiego działającego na zasadach stowarzyszenia. To drugie koło do którego należę, wiem o kilku innych i jest podobnie. Dlatego właśnie może przestać kopać się z koniem i zrobić to co wychodzi - wody pod zarząd samorządów lokalnych, a samorządy przekazują opiekę lokalnym stowarzyszeniom. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2017 (edytowane) Przerabiałem/przerabialiśmy praktycznie temat lokalnego, łódzkiego klubu. Znalazło się w jednym miejscu niemało ludzi otwartych na pomysł, chętnych do pracy. Popełniając tylko jeden błąd elementarny. Nie mieliśmy dostępu do wody. I masa członka nas przykryła.. Weź Pan może, Panie coloumb, poużywaj w miejsce prostackiego kserowania tutaj masowych, nieprzytomnych emocji - rozumu, tradycyjnych form poznawczych, zauważ wreszcie epistemologię, aksjologię, o ontologii nie zapominając.. Bądź zwyczajnie samodzielny.. i nie irytuj się, że tacy ludzie istnieją.. Edytowane 4 Sierpnia 2017 przez Sławek Oppeln Bronikowski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
witeg Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Nie mieliśmy dostępu do wody. Czyli zaczęliście od dupy strony. Rozwiązanie działa gdy ludzie skupiają się nie wokół idei, a wokół danej wody, są konkrety do zrobienia, widać efekty, niezależnie czy są to sukcesy czy porażki. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
coloumb Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Masowa, nieprzytomna emocja jest niestety zadza zniszczenia i glod niezaspokojony, a 'autentycznymi faktami' niszczenie przyrody gdzie i jak sie da...wycinka puszczy pod przykrywka kornika (co maja lipy i deby do kornika? albo jesion?), zbrodnicza melioracja (wody w wielu rzekach i rzeczkach mniej coraz, zaprzeczysz? a jakosc tej wody marna, zdegradowana linia brzegowa, wyprostowany od linijki nurt), w koncu z dziada pradziada wielkie zarcie, sieci, dynamit, prad, widly, a wspolczesnie od biedy Elitka+Stella. To jest masowa nieprzytomna emocja! Porozmawiaj czasami z autochtonami, jest takich opowiesci, podobnych trescia i podobnie smutnych, setki i miliony jak kraj dlugi i tym samym szeroki. Jasnie Pan potrafi sie znizyc do konfrontacji wlasnej jazni z chlopska narracja? Chyba potrafi, skoro tu pisze ???? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mateush Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Pozwólcie , że wtrącę swoje zza miedzy , z perspektywy czasu i odległości .Mam jako tako porównanie dwóch zupełnie odmiennych rzeczywistości i może zacznę od PZW . Niestety od kilkunastu lat nie stoję w szeregu ale strukturę organizacji pamiętam tzn setki kółek , okręgi i centrala . PZW ma jeden regulamin , w zasadzie gwarantuje dostęp do większości wód w Polsce , normalny zwykły wędkarz ma w promieniu 100km z czego wybierać . Piszę o dostępie do stawu , jeziora czy rzeki . To , że nie ma tam ryb tyle ile byśmy chcieli jest ścisle związane z dwoma paragrafami w regulaminie a mianowicie wymiar ochronny i limit zabieranych ryb . Te dwa punkty powinny zostać zastąpione jednym a mianowicie całkowity zakaz zabierania ryb . Przy minimalnych zarybieniach wystarczy aby ryby się pojawiły . Po prostu każdy kto wynosi rybę z rzeki , jeziora byłby przestępcą . Oczywiście zdaję sobie sprawę , że jest to nierealne i niemożliwe do zaakceptowania w Polsce Same struktury administracyjne PZW są wiadomo z poprzedniej epoki . W moim odczuciu to powinno wygladać z goła inaczej . Centrala zrównana z ziemią , okręgi zrównane z ziemią , małe koła powinny zostać wchłonięte przez te większe a najważniejsze czyli powiedzmy siedziba Towarzystwa w każdym województwie . 16 silnych , niezależnych podmiotów , każdy gospodarujący na własnym terenie . Dlaczego tak to widzę a nie inaczej . Rozcząsteczkowanie organizacji na małe kółka , towarzystwa i inne ustrojstwa może doprowadzić do tego , że wędkarz mieszkający np w Lublinie będzie wspominał jedynie , że tam na wisełkę lub bug lub zalew to się kiedyś normalnie jeździło a teraz jakieś durne kluby , pozwolenia eeetamm ... hj z tym . Wszyscy w Polsce chcą więcej ryb , a na to jest jeden sposób najważniejszy , jw pisałem . Mało kto zastanawia się nad dostępem do wody , wolnością przebywania nad wodą bo to jest i trudno sobie wyobrazić żeby było inaczej .Po latach spędzonych w "obozie" mogę stwierdzić , że to jest nadrzędna sprawa . Ryb może nie być tyle ile by się chciało ale możłiwość przebywania nad wodą w miejcach , które nam się podobaja , mają swój urok i charakter jest najważniejsza . Oczywiście w moim prywatnym odczuciu cdn..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
coloumb Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Calkowity zakaz zabierania i robienie z normalnych ludzi przestepcow to jest dopiero kuriozum i samoboj! Tylko chwila i po takim czyms wedkarstwo zostanie zakazane, a kazdy wedkarz obdarzony pogarda jako osobnik znecajacy sie. Panowie kochani, zaden taliban nie jest rozwiazaniem! Ludzie ryby jedza i to nie jest problem, problemem jest to, ze zra bez opamietania. Plus chyba nieodwracalne zmiany stosunkow wodnych, co dotyczy glownie rzek...brak rozlewisk, tarlisk itp. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mateush Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Jeszcze nie skończyłem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
witeg Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Rozcząsteczkowanie organizacji na małe kółka , towarzystwa i inne ustrojstwa może doprowadzić do tego , że wędkarz mieszkający np w Lublinie będzie wspominał jedynie , że tam na wisełkę lub bug lub zalew to się kiedyś normalnie jeździło a teraz jakieś durne kluby , pozwolenia eeetamm ... hj z tym . Wszyscy w Polsce chcą więcej ryb , a na to jest jeden sposób najważniejszy , jw pisałem . Mało kto zastanawia się nad dostępem do wody , wolnością przebywania nad wodą bo to jest i trudno sobie wyobrazić żeby było inaczej . I trochę o to chodzi, żeby ci którzy by jedynie chcieli sobie pojechać na Wisełkę mając w dupie całą resztę powiedzieli i "ch..j z tym", a dzikie hordy wyławiające wszystko co żywe na zimowiskach, czy tarliskach dostały miejscowym gumofilcem w zad. Chodzi o to, żeby łowiący na wodą uważali ją za swoją, nie państwową, związkową, jakiegoś zarządu, czy paru kolesi za biurkiem, a właśnie swoją. Wkładali w daną konkretną wodę pieniądze i pracę, a potem czerpali z tego korzyści. Jak się źle dzieje to nie wina rządu, zarządu, czy ufoludków, tylko ich i nikt inny tego nie naprawi.A że skończyłyby się czasy, że wystarczy zapłacić raz na rok parę złotych i sobie skoczyć na ryby gdzie się chce? No cóż wszystko ma swoją cenę. Choć pewnie byłaby opcja łowienia gościnnego - płacisz za dzień i proszę bardzo, tylko będziesz musiał się liczyć z tym, że w niewybrednych słowach miejscowy gliździarz cię pogoni za kaleczenie okonków w czasie tarła. Ludzie od zawsze ryby jedli, łowili, na dzikich wodach pracowali rybacy, w Warszawie w knajpach były ryby z Wisły, na bazarach też, jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że te 100 lat temu pozyskiwano tak dużo mniej ryb, więc to raczej nie jest kwestia jedynie wyławiania, bardziej poprawiania ekosystemów na gorsze. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
luk_80 Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. PZW gospodaruje zdaje się na 27% wód śródlądowych w Polsce. Cała większa reszta to wszelakiej maści gospodarstwa rybackie, spółki i drobni prywatni właściciele. Poza kilkoma wyjątkami (Dadaj, Żarnowiec etc.) oraz kilkoma rybnymi łowiskami typowo karpiowymi wszędzie jest generalnie bardzo słabo. To nie jest tak, że wody PZW są puste bo jak widać mamy generalnie kłopot ze zbudowaniem czegoś porządnego dla wędkarzy poza strukturami PZW. Jestem też absolutnie przeciwnikiem opcji tzw: zaorania PZW i budowy czegoś nowego od podstaw. Byłoby to głupie aby niszczyć już istniejącą strukturę z majątkiem itp. Każda organizacja składa się z ludzi i to jest główny problem naszego związku. Przytłaczająca większość członków ma gdzieś to co dzieje się w kołach, okręgach i w żadnym stopniu nie bieżę udziału w codziennej pracy w związku. Jedyny kontakt dla większości to jedna wizyta w roku przy kupnie znaczka. Działacze związkowi dobrze o tym wiedzą i nie są zbyt aktywni we własnych działaniach, reformach itp. trwa status quo. Jest też oczywiście bardzo mała grupa osób które chcą zmian i próbują działać w słusznej sprawie ale zostaną spacyfikowani przy taki napisanym statucie jak jest obecnie. Wszelkie reformy dotyczące zaostrzenia wymiarów i limitów są bardzo proste i szybkie do wprowadzenia. Wystarczy stosowna uchwała i już to działa. Nie potrzeba wywracać tego do góry nogami. Brak jest jednak odpowiedniej kadry która podnosi ręce. Jedyna opcja na otrzeźwienie Panów działaczy w PZW będą kolejne przegrane przetargi na dzierżawy wód. Gdyby stracili gospodarowanie nad Wisłą, Zegrzu, Warcie i innych w uczciwie napisanym i przeprowadzonym przetargu nastąpiłoby samoistne otrzeźwienie tych biernych członków. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
witeg Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2017 Mogę się mylić, ale problemem nie są wymiary i limity, a ich nieprzestrzeganie i brak kontroli, a nowa stosowna uchwała nie będzie działała tak samo jak nie działała poprzednia.A przegrane kolejne przetargi raczej będą powodem zrównania PZW z ziemią niż bodźcem do samouzdrowienia.Musi nastąpić rewolucja i to najpierw w naszych głowach, że woda jest nie "ich" a nasza. W obecnym układzie szans na to nie widzę. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
karkoszek Opublikowano 5 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2017 A wg mnie to kontrola wędkarzy i zakaz rybactwa śródlądowego pozamiata, ale na to nie ma co liczyć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mateush Opublikowano 5 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2017 cd ... Do PZW powrócę w tym wątku ale teraz chciałbym przedstawić drugą strone medalu a mianowicie tam gdzie ryb więcej Dane było mi wyemigrować naście lat temu do uk . Nic wtedy nie wiedziałem ogólnie jak to będzie a tym bardziej wędkarsko . Wędkarsko był raj . Ryby wszędzie , ilościowo i jakościowo top . Marzenie ? Rozum odbierało to łowienie . Do momentu kiedy zderzyłem się z rzeczywistością a mianowicie kluby , co za tym idzie wody klubowe . Przez te naście lat mieszkałem w zasadzie w tym samym regionie w dwóch miastach . Poznałem mniej więcej wszystkie łowiska dookoła które interesowały mnie , na pewno na mapie . I co , a no to , że wszędzie dziesiątki klubów , które to zazwyczaj żądają opłaty rocznej od członka . A co te kluby mają tak naprawdę do zaoferowania to kilka km rzeki ( w porywach ), kilka kaczych dołków . Fakt , ryby są . Ale dla mnie to nie wystarcza . Chciałbym łowić i tu i tam i dalej i bliżej . Jeżeli mogę to wszędzie . Każdy klub ma swój regulamin . Na pierwszy rzut oka regulaminy te są wszystkie podobne jednak zawsze warto przestudiować , żeby siary nad wodą nie było . W Zasadzie na większości wód obowiązuje C&R bezwzględny . Wyjątki są od reguły na wodach pstrągowych lub innych wg ustaleń klubu . Nie ma centrali , chyba , że wliczyć w to licencję ogólnokrajową , którą może i musi nabyć każdy kto chce wędkować w uk ( anglii i walii) . To jest zwykły podatek nic tak naprawdę nie umożliwa . Jest bardzo mało wód śródlądowych na których można wędkować posiadając jedynie tą licencje-podatek . Brak centrali , większych towarzystw i wędkarsko uk jest rozcząstkowana na cząski makro . Masakra jakaś , wszędzie kłódki , zakazy i prywata . Chcąc być na łowiskach , które mi się podobają i są w promieniu powiedzmy 100km musiałbym opłacić składki roczne w co najmniej kilkudziesięciu klubach co jest po prostu za drogą imprezą . I tak jestem ograniczony do tych co sobie w jakiś sposób wybrałem , na zasadzie prób i błędów . Rozumiem wędkarzy , którzy uwielbiają "swój" staw lub rzekę i tylko tam wędkują , najczęściej w tym samym miejscu . Dla większości jednak to jest lub po jakimś czasie będzie smutne jak zamknięcie "ptaszka" w klatce . Tylko ryby pozwalają zapomnieć o rzeczywistości "obozu" , do momentu kiedy otwieram google maps ps , marnym pismakiem jestem , wszystko staram się przedstawić w pigułce . Temat nie jest prosty , kilka zdań to co najmniej o tysiąc za mało Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pickerel Opublikowano 5 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2017 (edytowane) A ja z uporem maniaka będę proponował model amerykański. Natomiast, jeśli ktoś ma czas, ochotę i potrzebę pracy w czynie społecznym to proponuje zakładać stowarzyszenia przejmowac małe wody i tam sobie gospodarzyć. Dopóki jesteśmy tylko promilem społeczności wędkarskiej w naszym kraju nie zamierzam marnować swojego czasu i nerwów na dokarmianie mięsiarzy. Edytowane 5 Sierpnia 2017 przez Pickerel Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
witeg Opublikowano 5 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2017 No widzisz 'mat tak to już jest albo rybki, albo akwarium. Albo kluby, ryby w wodzie i ograniczenia w dostępie do wód, albo wolny dostęp i bezrybie, coś trzeba wybrać. Nie mam nic przeciwko Hameryce w Polsce, tyle że najpierw trzeba będzie zająć jeszcze kawałek ziemi tak od Skandynawii po Bałkany, sprawdzić jak wyjdzie zagęszczenie ludności i w razie czego skorygować. Może się nie udać w najbliższym czasie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
coloumb Opublikowano 6 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Sierpnia 2017 Wole mniej ryb i dostep do mozliwie wielu wod. Wierze, ze istnieje rozwiazanie lepsze od obecnego, jednoczesnie nie skazujace nas na opisany powyzej wyspiarski smutny standard. Zanudzic sie mozna ???? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.