Skocz do zawartości

Juttern - wyprawa jerkbait.pl


bartsiedlce

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie.

Wyjazd był udany, choć wędkarsko wszyscy oczekiwali więcej i pozostał niedosyt.

Ja nie jestem miarodajnym uczestnikiem, mogę jechać "za morze", albo za ocean, na inny kontynent i cieszyć się wyjazdem, już nie jeżdżę "po ryby". Najbardziej cieszy mnie czas spędzony w dobrym towarzystwie na rybach. Tego nie zabrakło, poznałem nowych Kolegów, naprawdę zacnych, choćby tylko po to warto było jechać. :)

Słaby czas na Juttern? Teraz to wiemy, ale dogadując temat nie mogliśmy tego przewidzieć.

Kilku użytkowników próbowało pomóc nam przed wyjazdem, wskazywali miejscówki, podpowiadali techniki itp. Wielkie dzięki za to.

Pozostałym Kolegom, którzy dziś tak pięknie nam współczują i tym, którzy tak serdecznie krytykują nasz wyjazd i naszego organizatora, już dziękuję. ;) :) :good:

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, wyprawa w wiele osób, zielonych na łowisku, integrujących się i dużo łowiących. nie było łodzi na której nie połowiono i nie było osoby która nie połowiła. Prawie wszyscy robili tam swoje PB. Wyprawa forumowa, pierwszy raz się spotkaliśmy w większości, 4 łodzie, 9 osób. Można? Można. Za tydzień wyjeżdzamy tam znowu w okrojonym składzie:D

http://jerkbait.pl/topic/86625-boren-multiplikator-i-rekordowe-szczupaki-czerwiec-2017-wyprawy-jerkbaitpl/?p=2164253

Jeden kolega mówił, że raz do roku jeździ do Szwecji, za każdym razem na inne jezioro. Tym razem jedzie drugi raz w tym roku, na to samo jezioro :) Już nie mogę się doczekać! A będziecie bardzo na bieżąco, bo dni krótsze i będzie więcej czasu na pisanie, a może nawet na wrzucanie filmów na żywo ;)

A! No i tym razem nie jedziemy zieloni na łowisko :)

Edytowane przez karkoszek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że niektórzy w ogóle nie powinni być wędkarzami jeśli uważają że ryby biorą zawsze, wszędzie i wszystkim, szczególnie jeśli chodzi o sandacze. Słabe jest to mega ciśnienie na ryby, unikam takich osób. Przeważnie dotyczy to ludzi którzy bardzo mało połowili w życiu, mało jeździli za granicę i jak nie łowią na wyjeździe potrafią zepsuć humor wszystkim.

Gratuluję wyjazdu, szczególnie kolegom którzy potrafili rozgryźć że biorą na daną metodę. Dla pozostałych myślę że była to niezła lekcja która zaprocentuje na przyszłość zarówno na krajowych jak i zagranicznych łowiskach, a taka wiedza często ma większą wartość niż kolejna ryba złowiona z opadu. 

pozdrawiam

wujek

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warto wracać w te same miejsca, bo już je częściowo znasz i mniej czasu tracisz na poznawanie wody od początku. Z drugiej strony mam wiele miejsc u siebie, które nigdy mi ryby nie przyniosły, ale wyglądają książkowo i zawsze się tam zatrzymuje, bo wiem, że kiedyś coś usiądzie i będzie to wielkie i paskudne z dużymi zębami.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warto wracać w te same miejsca, bo już je częściowo znasz i mniej czasu tracisz na poznawanie wody od początku. Z drugiej strony mam wiele miejsc u siebie, które nigdy mi ryby nie przyniosły, ale wyglądają książkowo i zawsze się tam zatrzymuje, bo wiem, że kiedyś coś usiądzie i będzie to wielkie i paskudne z dużymi zębami.

U Ciebie większość miejsc wygląda książkowo i żeby obłowić wszystkie to dnia nie starczy [emoji476]

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołem,

 

jako organizator Waszego wyjazdu pozwolę sobie wtrącić własne 3 grosze. Po pierwsze cieszę się, że większość uczestników jest zadowolona i dziękuję za miłe słowa pod naszym adresem. Co do wyników wędkarskich to ilościowo było nieźle, jakościowo dość przeciętnie. Zabrakło większych ryb. Ale zaręczam, że one na Juttern są, bo nasi Klienci je łowią. Niestety, mówiąc zupełnie szczerze i brutalnie to trzeba mieć do nich szczęście i po prostu wiedzieć jak. Będąc nad Juttern po raz pierwszy zazwyczaj dostaje się lekcje pokory jeśli chodzi o duże sandacze. Zresztą tak samo jak na wielu innych jeziorach sandaczowych w Szwecji - dla przykładu Storsjon czy Mjorn. I składając dla forum propozycję wyjazdu na Juttern wyraźnie informowaliśmy, że ta woda jest rybna, ale trudna jeśli chodzi o duże ryby. Trzeba ją dobrze rozpracować.

 

Po drugie chciałbym uzmysłowić niektórym z szanownych forumowiczów, że wyjazd dla  grupy Jerkbait musi charakteryzować się pewnymi cechami. I dlatego wybór miejsc, które Eventur może Wam zaproponować jest mocno ograniczony. Po pierwsze liczebność grupy. Z reguły jest od Was 9-15 osób. Czyli potrzebne co najmniej 2-3 domki (dobre) i kilka porządnych łodzi. Po drugie cena - sprawa kluczowa. Wyjazdy dla portalu robimy praktycznie bezzarobkowo, traktujemy to jako promocję biura. Bardzo staramy się aby ceny dla Was były naprawdę niskie i mam nadzieję, że to widać. A więc mamy już łowisko gdzie muszą być rzecz jasna ryby, porządny socjal dla większej grupy i musi być jeszcze dość tanie. I dobrze by było aby na miejscu był jeszcze sensowny gospodarz, który "ogarnia". Uwierzcie proszę, że nie jest łatwo połączyć te wszystkie puzzle i dlatego jest raptem kilka miejsc w Szwecji, które z czystym sumieniem mogę Wam zaproponować. Jeśli grupy były by mniejsze - 4,6, 8 osób to ilość dobrych miejsc znacząco rośnie. Możemy o tym pomyśleć na przyszłość - np. organizować 2 turnusy jeden po drugim dla grup 4-6 osobowych. Jednak jak rozumiem chodzi też o integrację uczestników portalu więc patrząc pod tym względem duża grupa jest sensowniejsza. Błędne koło...

 

I na koniec już chciałem napisać o kwestii, o której trąbię od lat, czyli oczekiwania vs rzeczywistość jeśli chodzi o ryby za granicą. Mam nieodparte wrażenie, że wiele osób myśli, że wyjazd do Szwecji to gwarancja dobrych wyników. To bzdura. Ryby w Szwecji są tak samo trudne jak w Polsce. Mogą nie brać lub można sobie po prostu z nimi nie poradzić, nie znaleźć na nie sposobu. Pisze o tym od dawna. Po co więc tam jeździć? Chodzi o prawdopodobieństwo moim zdaniem. Ryb w Szwecji jest po prostu 1000 razy więcej niż w Polsce i dlatego nasze szanse na udane połowy są wiele, wiele razy większe. Ale czasami ryby tam po prostu zwyczajnie nie biorą i kropka. Zresztą to się tyczy nie tylko Szwecji. Odbyłem ponad 80 wypraw wędkarskich po całym świecie. Z wędką zaliczyłem wszystkie kontynenty poza Antarktydą. Niektóre z wypraw trwały po kilka tygodni i kosztowały tyle co roczna średnia krajowa. I co? I czasami była po prostu DUPA :-), choć łowiliśmy w miejscach uznawanych za najlepsze na świecie. Ostatni przykład to Argentyna i golden dorado. Moja ryba marzenie. Wyjazd planowany przez rok za kilkanaście tysięcy PLN. Najlepsi miejscowi przewodnicy. Łowiliśmy na Paranie - rzeka legenda jeśli chodzi o dorado. Ale niestety - akurat jak przyjechaliśmy to woda mocno skoczyła i dorado potrzebowało tygodnia aby się przestawić na nowe warunki. Zaczęło brać ostatniego dnia. Mój efekt to jedna wyciągnięta sztuka wielkości większego karasia i kilka urwanych. A przez 5 dni byłem na ZERO. Choć leciałem samolotem na Paranę z Warszawy 30 godzin, a kasę za wyprawę oddaję do dzisiaj...

Tak więc to co mogę doradzić to pokora i jeszcze raz pokora. Wędkarstwo jest wtedy łatwiejsze do zniesienia. Pozdrówki :-)

  • Like 27
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Mam raport od kolejnej grupy z Juttern jeśli temat jeszcze kogoś interesuje. 3 osoby, które przyjechały dokładnie po Was. Byli tam 2-gi raz. Ryba się ruszyła po Waszym wyjeździe. Największy 89 cm, dużo ryb 60 cm. Ponadto stracili przy samej burcie sandacza, którego określają na metr, prawdziwego potwora. Znam osobiście  tych wędkarzy i wiem, że nie koloryzują. W każdym razie wracają tam za tydzień na dogrywkę i to chyba najlepiej świadczy o tym, że ryby na Juttern są. Ryby brały głównie na blatach, często w toni. Większość dużych sandaczy padło o zmroku lub 1-2 godziny przed. Do tego mieli kilka potężnych okoni jako przyłów. 

post-45868-0-72931200-1507625000_thumb.jpg

post-45868-0-60242000-1507625012_thumb.jpg

post-45868-0-39437700-1507625029_thumb.jpg

post-45868-0-04264200-1507625060_thumb.jpg

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie wiedziałem czy pisać bo to może być irytujące. Chciałem tylko pokazać, że Juttern jest dobre na duże sandacze. Ale czasami cholernie trudne. Widziałem na szwedzkim forum ryby 102 i 103 cm. Obie złowione na jesieni i na vertical na gumy wielkości prawie wymiarowego szczupaka :-). Próbowałem podpytać łowców co i jak, ale nie byli zbyt wylewni ;-)...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym roku pierwsza połowa czerwca była na Juttern i na wszystkich jeziorach sandaczowych na południu bardzo słaba. Było wietrznie, zimno i ryba nie żerowała. Dużo lepszy w tym roku był lipiec. Dzwoniła do mnie grupa, która spędziła tam wakacje i łowili bardzo przyzwoicie w największe upały. W ciągu dnia standardowo 45-60 cm, ale wieczorami (21 - 24.00) brały im większe. Z tym, ze głównie na trolling na uklejkowate woblery puszczane płytko pod powierzchnią na nie za głębokich blatach...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...