Skocz do zawartości

Teodor Rudnik nowym prezesem ZG PZW


woblerek48

Rekomendowane odpowiedzi

Pan Sławuś w każdym możliwym temacie wychwala szlachetność, mądrość, troskę rybaków o każde żyjące w wodzie stworzenie Boże. Napisał, że ze zrujnowanej przez bydło wędkarskie rzeczki zrobił z kolegami eldorado...

Krótkie pytanie. Czy zna ktoś przypadek aby szlachetni gospodarni rybacy uratowali zrujnowaną wodę i zrobili z niej eldorado?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pan Sławuś w każdym możliwym temacie wychwala szlachetność, mądrość, troskę rybaków o każde żyjące w wodzie stworzenie Boże. Napisał, że ze zrujnowanej przez bydło wędkarskie rzeczki zrobił z kolegami eldorado...

Krótkie pytanie. Czy zna ktoś przypadek aby szlachetni gospodarni rybacy uratowali zrujnowaną wodę i zrobili z niej eldorado?

Choćby taki Dadaj i parę innych jezior w okolicy....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zajmujmy się może rzeczami na na które mamy wpływ.. a które leżą.. Rybacy to nie nasza brocha, po za tym są mniejszym obciążeniem dla rybostanu, mniej szkodliwi i chyba uczciwsi. Nie prowadzą też idiotycznych nagonek na rybaków amatorów.

Jak ich nie lubić ? :) 

Czyżby ślepy kargulizm był jedną jedyną domeną wędkarskiego świata ? :)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choćby taki Dadaj i parę innych jezior w okolicy....

Popraw mnie jeśli sie mylę, ale chyba w wątku o Dadaju są wpisy jak to sa odławiane duże ryby z innych jezior i przerzucane własnie tam...

Jeśli to dobry model to nie narzekajcie na puste wody PZW i kilka fajnych OeSów + ewenatualnie innych wód typu NoKill przypilnowanych i zagospodarowanych.

To dokładnie to samo tylko skala inna...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popraw mnie jeśli sie mylę, ale chyba w wątku o Dadaju są wpisy jak to są odławiane duże ryby z innych jezior i przerzucane właśnie tam...

Jeśli to dobry model to nie narzekajcie na puste wody PZW i kilka fajnych OeSów + ewentualnie innych wód typu NoKill przypilnowanych i zagospodarowanych.

To dokładnie to samo tylko skala inna...

Nie mylisz się. Tak jest ku uciesze tych co chcą płacić i łowić. Klient ich pan, już dawno przejrzeli(rybacy) na oczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choćby taki Dadaj i parę innych jezior w okolicy....

 

 

Choćby taki Dadaj i parę innych jezior w okolicy....

 

​Być może się mylę ale Dadaj to uratowało stowarzyszenie Nasz Dadaj. To oni się zaangażowali w ratowanie tej wody. Dzierżawca poszedł na układ bo ma z tego korzyści.

Może jakieś inne przykłady zrobienia z bezrybnej wody eldorado bez udziału wędkarzy pasjonatów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Sławusiu przepraszam że dopytam. Rozumiem, że zanim powstały te PGR to tam była studnia, było wszystko wyżarte, chodzi mi konkretnie o rzeki i jeziora? Zadałem pytanie konkretne. "Czy zna ktoś przypadek aby szlachetni gospodarni rybacy uratowali zrujnowaną wodę i zrobili z niej eldorado?". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choćby Sulejów - najlepsze łowisko sandaczowe w Polsce, obecnie wyżarte do spodu przez pasjonatów - zrobił PGR.. Parsęta. Radew. Słupia. Pluszne. Łańskie, itp..  Poudajemy Greka ?  

 

SOB nad Łańskim byłem dwa razy w 2017r. Znajomi jeżdżą od kilku lat. Piękna woda ale czesana siatkami strasznie. Kiedyś nie było można teraz hulaj dusza piekła nie ma. Żeby było jasne, nie PZW. Z drapieżnikiem bardzo słabo.

 

ps: ale Płocie nadal piękne, medalowe, biorą na wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrusiu.. wiesz cokolwiek o  IRŚ?

Nie widać specjalnej różnicy obyczajów pomiędzy rybakami amatorami a rybakami zawodowymi - a powinno - choć wydaje się, że ci pierwsi mają nowocześniejszy sprzęt..

Rozumiem, że zanim pojawili się  pasjonaci w postaci wspaniałego, wędkarskiego świata, to była wszędzie studnia, a teraz zmienia się na lepsze? Czy zwyczajowo szukamy pod ręką chłopca dobrego do bicia po twarzy? :)

 

Latami zarządzał Łańskim I Plusznym PGRyb. Nie tylko tymi dwoma, zresztą.. Nie pamiętacie tego, nawet nie zdajecie sobie sprawy jakim eldorado były kiedyś nasze wody. Nie ma teraz takich myślących gospodarzy. Są tylko klienci. Jedni amatorsko łowią sami, innym łowią rybacy. Masa jezior leży odłogiem, nikt ich nie chce.. za to barbulić każdy potrafi..  :)

Edytowane przez Sławek Oppeln Bronikowski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrusiu.. wiesz cokolwiek o  IRŚ?

Nie widać specjalnej różnicy obyczajów pomiędzy rybakami amatorami a rybakami zawodowymi - a powinno - choć wydaje się, że ci pierwsi mają nowocześniejszy sprzęt..

Rozumiem, że zanim pojawili się  pasjonaci w postaci wspaniałego, wędkarskiego świata, to była wszędzie studnia, a teraz zmienia się na lepsze? Czy zwyczajowo szukamy pod ręką chłopca dobrego do bicia po twarzy? :)

 

Latami zarządzał Łańskim I Plusznym PGRyb. Nie tylko tymi dwoma, zresztą.. Nie pamiętacie tego, nawet nie zdajecie sobie sprawy jakim eldorado były kiedyś nasze wody. Nie ma teraz takich myślących gospodarzy. Są tylko klienci. Jedni amatorsko łowią sami, innym łowią rybacy. Masa jezior leży odłogiem, nikt ich nie chce.. za to barbulić każdy potrafi..  :)

 

 

Tak było wspaniale za komuny, że z polskich ryb słodkowodnych to przeciętny człowiek mógł kupić tylko karpia na święta oczywiście z hodowli z tym specyficznym smaczkiem a ile trzeba było się nastać przy tym.... Ryba była i owszem ale to nie dzięki wspaniałej ofiarnej pracy rybaków tylko wręcz przeciwnie, bardziej im się opłacało nic nie robić a od czasu do czasu puścić ryby bokiem. Mam rodzinę która prowadziła smażalnię nad morzem i doskonale pamiętam jak za komuny kupowało się ryby od rybaków. Ryby były bo był ograniczony dostęp do tego dobra. Pamiętam roczniki statystyczne na temat spożycia ryb w Polsce...to była przepaść między Polską a innymi krajami.

Sławuś przestań klepać ciągle tą mantrę o braniu spraw w swoje ręce. Czy jak chcę się piwa napić to mam kupić cały browar? Czy jak chcę podupcyć to mam kupić od razy cały burdel? Jednak dodam żebyś się nie trudził tak tak jak kupię piwo i mi nie smakuje to mam prawo powiedzieć, że mi nie smakuje.

Kończę, bo odbiegliśmy od tematu.

Edytowane przez Pinciu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotruniu Pinciu, najlepiej to wychodzą ci swobodne konfabulacje. Znów nic nie wiesz, a świrujesz że wiesz :) Za komuny mieliśmy naprawdę dużą i całkiem sprawna flotę rybacka - dalekomorską i bałtycką, plus rybołówstwo przybrzeżne. Dorsze kosztowały 7 złotych i nikt ich nie chciał jeść, bo halibuty i kerguleny były zwyczajnie lepsze, kalmary - czyli osławione ośmiorniczki - 11.. a przegrzebki sklepowa wciskała siłą.. Dostępne były bez problemu w każdym sklepie rybnym. Dziś flota rybacka to wspomnienie.

Na ryby słodkowodne popytu prawie wcale nie było, prócz wędzonych węgorzy i sielawy, zresztą hitem czasów gierkowskich były kurczaki i cola.. :)

Za ślepego Wojtka było gorzej, teraz jest drożej.. 

 

Do myślenia w kategoriach stowarzyszeniowych wędkarski świat jeszcze długo nie dorośnie.. a zatem nic innego ci nie pozostało - idź i pij.. i spokojnie czekaj aż na Rudnik zakasze rękawy :)

Edytowane przez Sławek Oppeln Bronikowski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rowów i siurków z dawnych lat, pełnych piskorzy, kóz, ślizów, różanek i cierników nie zjedli ani rybacy, ani wędkarze. Trudno porównywać ze sobą zmienność czegokolwiek, jeśli nie uchwyci się wszystkich istotnych czynników. Trudno też na takiej podstawie wyciągać prawidłowe wioski.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.tysol.pl/a3344-Swieta-Bozego-Narodzenia-%26%23039%3B81-roku-byly-dla-Polakow-wyjatkowe.

Jest tam taki fragmencik odnoszący się do zaopatrzenia w ryby. W okresie przedświątecznym który dla komunistów był szczególnie drażliwy.

Panie Sławusiu skoro twierdzisz, że nie miałeś problemów z robieniem zakupów to kupowałeś w sklepach innych niż społeczeństwo. Tak, to teraz możesz tworzyć swoja teorię prawdy. 

 

Piotruniu Pinciu, najlepiej to wychodzą ci swobodne konfabulacje. Znów nic nie wiesz, a świrujesz że wiesz :) Za komuny mieliśmy naprawdę dużą i całkiem sprawna flotę rybacka - dalekomorską i bałtycką, plus rybołówstwo przybrzeżne. Dorsze kosztowały 7 złotych i nikt ich nie chciał jeść, bo halibuty i kerguleny były zwyczajnie lepsze, kalmary - czyli osławione ośmiorniczki - 11.. a przegrzebki sklepowa wciskała siłą.. Dostępne były bez problemu w każdym sklepie rybnym. Dziś flota rybacka to wspomnienie.

Na ryby słodkowodne popytu prawie wcale nie było, prócz wędzonych węgorzy i sielawy, zresztą hitem czasów gierkowskich były kurczaki i cola.. :)

Za ślepego Wojtka było gorzej, teraz jest drożej.. 

 

Do myślenia w kategoriach stowarzyszeniowych wędkarski świat jeszcze długo nie dorośnie.. a zatem nic innego ci nie pozostało - idź i pij.. i spokojnie czekaj aż na Rudnik zakasze rękawy :)

Edytowane przez Pinciu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W stanie wojennym nie było na rynku niczego, bo taka była taktyka ślepego Wojtka. Wziąć rozpaskudzone społeczeństwo za mordę głodem i planowym niedostatkiem..

Czyżby złowrodzy rybacy kryli się również w cieniu junty wojskowej? :D

 

Teodorze Rudnik!! Dawaj.. :)   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak. Rozpuszczone społeczeństwo nie chciało jeść przegrzebków siłą wciskanych przez babkę w sklepie to się generał wkurzył i chciał za niegodziwość i niewdzięczność to społeczeństwo wziąć głodem i niedostatkiem. Odlatujesz. Totalnie odlatujesz.

Edytowane przez Pinciu
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kwestii ryb morskich a PRL muszę przyznać racje imiennikowi - jako dziecko byłem "skarmiany" kerguleną, a dorsza nikt nie chciał jeść (jedzcie dorsze , g... gorsze - tak mawiali moi dziadkowie).

Przedmiotem pożądania był karp. Nie mam pojęcia czemu.

 

Tylko jakoś nie widzę związku miedzy rybactwem morskim, czy hodowlą karpia a obecną sytuacją w PZW i jego wodach.

 

PZW za PRL był częścią pewnego systemu, mocno zintegrowanym z polityką, i tym samym lepiej dofinansowanym.

Była to kompletnie inna sytuacja ekonomiczno-organizacyjna. Z punktu widzenia zwykłego wędkarza lepsza. Ale jak mawiają bracia znad Wełtawy, to se ne vrati.

 

Dzisiejszy wędkarz ma podejście wymuszone przez obecny system - chce zapłacić i połowić.

Prezes PZW ma ciężki orzech do zgryzienia - jak w warunkach wolnorynkowych zarządzać skansenem z PRL, odciętym kompletnie od wsparcia władzy.

Na dobitkę władza jaka by nie była ma w głębokim poważaniu wody i środowisko naturalne ogólnie. Operaty rybackie są tak konstruowane, ze trudno stwierdzić czemu mają służyć - ani nie pozwalają odbudować naturalnego ekosystemu, ani nie dają "mięsa".

Działania grup pasjonatów na małych rzekach, dają krótki efekt. Bez wsparcia systemowego będą stratą czasu. Jak ktoś ma watpliwości to niech zapozna się z historią odcinków nokill na Szreniawie, Rudawie, Białej Przemszy, Mierzawie Jak było przez chwile i jak jest teraz.

 

Żadne stowarzyszenie ani związek nie osiągnie sukcesu w gospodarowaniu wodami, dopóki trucie rzek i kłusownictwo będą bezkarne. A skoro przez tyle lat, system/władza nie widzi w tym problemu, to nie sądzę, aby nastąpiły zmiany.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Na dobitkę władza jaka by nie była ma w głębokim poważaniu wody i środowisko naturalne ogólnie.  (...) A skoro przez tyle lat, system/władza nie widzi w tym problemu, to nie sądzę, aby nastąpiły zmiany.

Przecież mamy "dobrą zmianę" u władzy! ;)  Czemu nie wierzysz tym demagogicznym zapewnieniom?! :wacko:

Edytowane przez Alexspin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, etherni.. Mówisz półprawdy. Za komuny wędkarski świat miał komfortową sytuację z nieco innych powodów jak polityka. Po pierwsze byłow kraju  potężnie rozwinięte rybactwo i rybołówstwo, co automatycznie tworzyło świetną, nie wymagającą żadnego wysiłku bazę rybakom amatorom. Były w wędkarstwie olbrzymie pieniądze z funduszy socjalnych wielkich zakładów pracy. Rynek spożywczy był pełen ryb morskich, co wyjątkowo skutecznie znosiło parcie na gatunki  śródlądowe, a także powszechne dziś mięsiarstwo i kłusownictwo. I co chyba najważniejsze, w kołach - żywych, nie wirtualnych - ton nadawali ludzie wychowani w istniejących przed PZW  towarzystwach rybackich i wędkarskich..

 

Po transformacji diametralnie zmieniła się rzeczywistość. A wędkarski świat nie tylko nie sprostał nowym czasom , czy własnym obowiązkom, ale  kompletnie przestawił się na odgrywanie roli wyjątkowego, wymagającego wiecznej  obsługi i opieki klienta.  Pól bidy gdyby to było pinciu, dziesińciu, albo połowa tzw członków - ale wszystkie naraz!? Żeby chociaż chcieli skorzystać z podpowiedzi szansonistki Marii Peszek, co należy zrobić w razie niebezpieczeństwa jakiegokolwiek naturalnego czynu  :) Też nie chcą.

A kolorówka rules.. :) 

 

Pinciu - za socjalizmu przegrzebki, małże i kalmary były potrawą równie nieznaną, co i niejadalną. Nie ciesz się z powodu swojej  ograniczonej wiedzy. bo to ja się bawię.. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro było tak dobrze - to czemu było tak źle????

 

"Po pierwsze byłow kraju  potężnie rozwinięte rybactwo i rybołówstwo, co automatycznie tworzyło świetną, nie wymagającą żadnego wysiłku bazę rybakom amatorom."

 

Że niby jak to wyglądało????? Że niby rybak dzielił się z wędkarzem połowem????

Wód nie przybyło ani nie ubyło, są trochę czyściejsze niż za komuny.Z Wisły dziś ryby nie strach zjeść... Wtedy było o Wiśle przysłowie - za gęsta żeby pływać, za rzadka by zaorać... - nie słyszałeś????

 

Stawy hodowlane w mojej okolicy są te same co za komuny. Teraz dzierżawcy pozwalają połowić...Wtedy - haaa... pomarzyć...

 

Kłusowników niby wtedy nie było????? 

Gdzie Ty żyłeś???

To były czasy dla kłusowników doskonałe...Problem był ze sprzętem, nie był tak dostępny jak dziś....

 

A ludzie z przedwojennych towarzystw wędkarskich byli skutecznie eliminowani z władz...

 

"A wędkarski świat nie tylko nie sprostał nowym czasom , czy własnym obowiązkom, ale  kompletnie przestawił się na odgrywanie roli wyjątkowego, wymagającego wiecznej  obsługi i opieki klienta."

 

No chyba normalne, skoro przez półwiecze było zarządzanie centralne, że tych nawyków z dnia na dzień się nie da wykorzenić.

 

Nie wiem co miłego wspominasz z czasów komuny...pijackie wycieczki finansowane przez fundusze socjalne wielkich zakładów?

Ale były też zakłady małe, była prowincja, byli wreszcie rolnicy. I co -też się na takie wycieczki łapali?

 

Przestań młodym ludziom mącić w głowach ...

 

Ps.Że już nie wspomnę o błystkach Mepsa sprzedawanych w Pewexie...

Edytowane przez eRKa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Pinciu - za socjalizmu przegrzebki, małże i kalmary były potrawą równie nieznaną, co i niejadalną. Nie ciesz się z powodu swojej  ograniczonej wiedzy. bo to ja się bawię.. :)

Sławusiu. Zastanawiam się czasem, czy ty wiesz co piszesz, czy piszesz co wiesz. Opowiadasz  mity o nadzwyczajnej kaście rybaków i cudownej zielonej wyspie rybactwa w czerwonym morzu beznadziejnie zarządzanej gospodarki. Był taki dowcip. Co by było gdyby socjalizm był realizowany na Saharze...Przez pierwszych kilka lat nic by się nie działo a potem by zabrakło piasku. 

https://www.youtube.com/watch?v=yLjcZZtR9gM

Baw się dobrze wszystkowiedzący.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wszystko wiedzący, ale dobrze wiedzący -  nie uproszczenia ze smartfona - mój ty biedny Pinciu..eRRka. Utrzymywaliśmy też Związek Radziecki co ówczesnej gospodarce i poziomowi życia, mocno dawało się we znaki. Dziś pasożytuja na nas lepsi.. :)

 

Na pegieerowskich mazurskich jeziorach było za komuny obficiej w ryby niż dziś w Szwecji. W sieradzkiej Warcie śmierdzącej i brudnej dosłownie kipiało od świnek, cert, sumów i boleni.  Na Pomorzu niezadeptane rzeki pełne były pstrągów, a moja najlepsza dniówka na trociach to było osiem białych na Parsęcie. U rybaka w Charzykowych w sadzach była każda ryba, kolejek takich jak po Coca Colę nie widziałem W okolicach miasta Łodzi było przynajmniej kilkanaście wylęgarni - państwowych albo prywatnych, a moja osoba w towarzystwie innych młodocianych napałów latała z baliami i kankami w czynie społecznym - tak jak statut przewiduje. A na czystych rozlewiskach Warta\Warta co roku funkcjonował sezonowy poligon dla studentów ichtiologii, prowadzony przez UŁ. Lepsze od Meppsów robiliśmy sami, tak jak dziś woblery hand made są lepsze są od Rapali.

Byłem przy tym..

 

Kto chciał to chlał.. podobnie jak dziś. Ale koła były żywe i bogate, łódzka trójka miała swój własny autobus i rybaczówki. W tym kole niewirtualnie poznałem ff, a cały prawie zarząd to byli przedwojenni wędkarze - których nikt nie rugował, bo byli umocowanie w związkach zawodowych - tylko umierali szybciej, jak to stare konie robocze mają we krwi.. :)  

.  

Edytowane przez Sławek Oppeln Bronikowski
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...