Skocz do zawartości

Teodor Rudnik nowym prezesem ZG PZW


woblerek48

Rekomendowane odpowiedzi

(...) Problem jest w tym, że u nas koła są głównie wirtualne, a zwis powszechny.  Społeczny wizerunek też mamy nietęgi.. :rolleyes:

Kolego  Sławomirze, może pochwaliłbyś się swoimi działaniami w macierzystym Kole? Co zdziałałeś? Jakie masz sukcesy? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zjazd delegatów : 

https://www.facebook.com/SatiIRyby/posts/1956029074667849?comment_id=1956033891334034&notif_id=1509351602310348&notif_t=like

i faktycznie tak jakby nikogo z JB tam nie było  :P . Ale w jednym z komentarzy jest wyjaśnienie, chyba słuszne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, car-batiuszka, z sporą władzą. To czemu nie zrobić normalnych etatów, normalnej firmy i niech prezes zarządza filią? Bez udawania że coś jest społeczne i darmowe?

Większość zarządów kół to emeryci, w teorii pracujący społecznie. Czemu nie zrobić systemu płacy za wyniki? Co rok członkowie koła głosują, czy prezes ma dostać kasę, zachować stołek albo wylecieć z hukiem. Przez internet, pocztą, lub osobiscie do urny w lokalu koła.

Cały system odziedziczony po PRL po prostu nie ma prawa działać w dzisiejszej rzeczywistości. Coś trzeba zmienić, i właściwie każda zmiana będzie miala sens, o ile będzie dopasowaniem wędkarstwa do realiów. Tak zupełnie na zimno, bez emocji.

Mamy coś zblizonego do Poczty Polskiej, która nadal kradnie, gubi, i działa jak chce, ale - już ma bat nad głową, i jak ukradnie, to płaci odszkodowania.

PZW nadal działa z pozycji monopolisty, w totalnym oderwaniu od rzeczywistości.

Zmieniło się prawo dotyczące wody, zmieniła się gospodarka, za ryby trzeba płacić, sekretarz Gierek już nie da ton ryb w prezencie (autentyk, karpie dla górników i pstrągi dla... swojego sekretarza prasowego). PZW nadal tkwi w tamtych realiach. Na kontach leżą grube miliony, a dziadki okopały się na stołkach i mrożą kasę. Coś komuś to sugeruje?

 

Aha, żeby nie było - osobiście uważam że z punktu widzenia czysto wędkarskiego, tamten system i ustrój był niezły. Dlaczego? Bo PZW jako przybudówka PZPR nie było ograniczone ekonomią w sposób obecny. Oczywiście, system był chory jako całość. Ale jak lud pracujący chciał karpia - dostawał z nadania żwirownię i opór ryb. Jak lud pracujący przekonał władzę - miał pstrąga, tęczaka, glowatke. Jako bufor, kanał, żeby lud nie wyszedł na ulicę tylko pojechał na ryby. Teraz lud pracujący tyra w korporacji, jest równo okradany przez wielki biznes i się cieszy. A tym wszystkim, zarządza ubek albo jego potomstwo. Taki mamy demokratyczny kapitalizm... Zamiast sekretarza KC - major UB.

Edytowane przez etherni
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim etat i zarządzanie, należałoby wprowadzić normalną sprzedaż zezwoleń, a nie wydawanie ich członkom. Zdecydowana większość to lokalni wędkarze, którzy z radością kupiliby zezwolenie na jedną wodę, np za 100 zł rocznie, albo na inną wodę za 10 zł dziennie. Jestem przekonany, że docelowo wpływy wzrosłyby, a za nimi pojawiłaby się "konkurencja pokarmowa" pomiędzy kołami i okręgami.

Tylko czy mała, nizinna rzeczka może konkurować z dużą, górską? Co by się stało z wodami dziś mało atrakcyjnymi? Czy nie doprowadziłoby to całkowitego wyrybienia poprzez brak dzierżawców?

Sam nie wiem, zastanawiam się. Nie chciałbym zostać z kilkoma miniwodami w okolicy i pustym Bugiem, Narwią, Wisłą .......

Z drugiej strony, może to jest metoda, by na problem ryb w wodzie zwrócić uwagę rządzących?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim etat i zarządzanie, należałoby wprowadzić normalną sprzedaż zezwoleń, a nie wydawanie ich członkom. Zdecydowana większość to lokalni wędkarze, którzy z radością kupiliby zezwolenie na jedną wodę, np za 100 zł rocznie, albo na inną wodę za 10 zł dziennie. Jestem przekonany, że docelowo wpływy wzrosłyby, a za nimi pojawiłaby się "konkurencja pokarmowa" pomiędzy kołami i okręgami.

Tylko czy mała, nizinna rzeczka może konkurować z dużą, górską? Co by się stało z wodami dziś mało atrakcyjnymi? Czy nie doprowadziłoby to całkowitego wyrybienia poprzez brak dzierżawców?

Sam nie wiem, zastanawiam się. Nie chciałbym zostać z kilkoma miniwodami w okolicy i pustym Bugiem, Narwią, Wisłą .......

Z drugiej strony, może to jest metoda, by na problem ryb w wodzie zwrócić uwagę rządzących?

Ty o jednej wodzie, jasne że wolałbym płacić za to i mieć pewność że są kontrole i zarybienia. Ale jak to pogodzić z dużą ilości postów o wprowadzeniu opłaty na cały kraj ? Masz rację, jaka jest presja na Kostrzyń a jaka na Bug siedlecki ? różnica zapewne olbrzymia. Jak ustalić wysokość opłat ? Nie Bartek, rozwiązanie wymaga rozsądnego opracowania a i tak wędkarze a przynajmniej część nie będzie zadowolona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś pomysł, jakikolwiek jest lepszy niż status quo. Może to być model z USA, z agencją rządową i pozwoleniami łowiecko-wędkarskimi. Może to być decentralizacja i powrót do ideii towarzystw sprzed wojny. Zresztą obie opcje wcale się nie wykluczają.

Najgorsze co może nas spotkać, to prywatyzacja wód, w modelu znanym aż do bólu w naszym kraju, lub dalsze rządy PZW w obecnym kształcie i stylu, kiedy prywatnymi właścicielami okażą się, o zgrozo, dzisiejsi prezesi i sekretarze PZW lub cwaniaczki z wizją szybkiej kasy na lewo. Kiła albo rzeżączka.

Państwo jako byt prawny, musi dostrzec w naturze wartości niewymierne. Dobro narodowe, które należy chronić. I to państwo, w osobie reprezentacji narodu, ma obowiązek zadbać o ten właśnie niepoliczalny majątek. Tak samo jak o lasy, bagna, łąki, itd. Bez dyrektyw z obcego kraju, nakazów UE, czy patrzenia na doraźne cele ekonomiczne.

Na razie niezależnie od opcji rządzącej, mamy dyrektywy pod publiczkę, za łapówki, dla deweloperów, dla rolników, dla Niemców, dla ch... wie kogo.

Nie ma nawet śladu wizji, że nasze zasoby to bezcenne dziedzictwo które należy chronić w perspetywie stuleci, a nie jednej kadecji parlamentu.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy, aby koło naprawdę zajęło się wodą. Tak samo jak u myśliwych. Najlepsze rozwiązanie, bo oddolne i autentyczne. Ale nikt nie chce.. :)  

Jeśli założyć że koło = klub to z czyms takim na małych rzeczkach spotkałem się za granicą . Duże rzeki czy jeziora oczywiście że nie, nawet małe to nie całe i nie wszystkie. Ale kilka razy spotkałem się z tabliczkami " privat property - fishing club " a na jednym miałem okazję łowić. Tam gdzie łowiłem to było ok. 5km bieżących rzeczki 3 do 10m szerokości i mieszkały tam tęczaki ale żeby nie było że rekordy, takie konsumpcyjne 30-35cm. Za drugą zagranicą nawet małe i to po całości potoki są prywatne w zdecydowanej większości a koszt jednodniowy to od 50 do 150 NOK, przynajmniej tam gdzie się dowiadywałem. Sławek, koło u nas nie weźmie ani małej ani średniej rzeczki bo bywa tak że występuje albo jako obwód rybacki albo jest częścią dużego obwodu jako dopływ. A zmiany w obwodach nie są możliwe w ramach działań PZW. Na taki obwód wiesz dobrze że jakieś operaty, przetargi, opłaty - koło sobie nie poradzi, bark siły fachowej typu prawnik (mam na myśli koła w małych miasteczkach czy wsiach) czy brak środków na wszystkie formalności. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

....

Najgorsze co może nas spotkać, to prywatyzacja wód, w modelu znanym aż do bólu w naszym kraju, lub dalsze rządy PZW w obecnym kształcie i stylu, kiedy prywatnymi właścicielami okażą się, o zgrozo, dzisiejsi prezesi i sekretarze PZW lub cwaniaczki z wizją szybkiej kasy na lewo......

 

Jak na razie nie wymyślono niczego lepszego niż własność prywatna prawda? W przypadku wód byłaby to dzierżawa.

Jeden dzierżawca zadowoli się szybkim krótkotrwałym zyskiem wyławiając wszystko do dna, inny będzie zarabiał na wędkarzach.

 

Tylko własność prywatna i konkurencja może coś zmienić.

 

Po raz trzeci przywołam przykład handlu i służby zdrowia.

 

W prywatnym sklepie możesz kupić przysłowiowy futerał do cepów( jak nie mają na stanie to zamówią i kupisz jutro)

 

A w państwowej służbie zdrowia mamy kosmiczne terminy badań czy zabiegów.

 

Żeby nie być gołosłowny - w połowie miesiąca wnuczka zachorowała...Bolały ją bioderka.Dostała skierowanie od lekarza rodzinnego na USG. termin - za dwa tygodnie.To jakaś paranoja..

Oczywiście sytuację uratował SOR, lecz czy to tak być powinno?????

Czy dobrze sytuowani ludzie korzystają jeszcze z takiej opieki zdrowotnej?

 

A wracając do wędkarstwa. Obecna sytuacja takich przeciętnych wędkarzy przyzwyczaiła do mizeroty - do strasznej mizeroty stanu naszych wód.

A kto i po co jeździ na zagraniczne łowiska? Czy nawet nasze polskie - bo i tu już mamy perełki przecież.Perełki gdzie można nałowić się do przysłowiowego bólu.

Przyjemności kosztują - czy to będzie alkohol dla uzależnionego,czy łowisko pełne ryb dla wędkarza.

To chyba oczywiste.

 

I ludzie wbrew pozorom to wiedzą.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławku, pełna zgoda, państwo powinno, ale nie chce. Spójrz na działania naszego ministra środowiska, jakoś trudno mi oczekiwać od niego właściwej opieki nad rybostanem. Poprzednicy nie byli lepsi w temacie wód.

Romku, zgoda, że lepiej funkcjonuje to, czym ktoś zarządza. Mam jednak poważne wątpliwości, jak to wystartować bez woli politycznej rządzących. I druga wątpliwość, kto zajmie się wielkimi, co za tym idzie kosztownymi, obwodami rybackimi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławku OB, na pewno by się znaleźli chętni jeśli by to miało wyglądać jak w kołach łowieckich, potrzeba jest do tego jednak zmiana całego systemu. A to raczej nierealne w obecnym czasie.

 

Romek, myślę że pełna prywatyzacja odbiła by się mocną czkawką w PL, za dużo u nas cwaniactwa. Większość wód poszła by w wyniszczenie, a nieliczne drogie łowiska z rybami, były by przeklinane przez większość naszych wędkarzy. 

 

Bartek, państwo by chciało, mi się wydaje tylko, że nie było i nie ma woli politycznej ku temu, np zrobić taki model amerykański, który ja uważam za bardzo dobry. A to po temu, że nie ma takiej świadomości wśród parlamentarzystów, szczególnie tych co mają coś do powiedzenia. Który rząd nie chciał by udobruchać kilkaset tysięcy głosów pod siebie ? A PZW to nie na rękę, generalnie jak większość zmian. 

PS co konkretnie w min. Szyszce Tobie się nie podoba ? :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co medialnie jest teraz modne? Kornik i łosie? 

Na te sprawy mam swoje zdanie, i akurat popieram w tym jego działania, jeśli byś chciał głębiej na te tematy porozmawiać, bardzo chętnie ale to chyba nie w tym wątku, by nie zaśmiecać.

 

Co do meritum sprawy. System jest "chory", i to na "starość". Posłużę się tutaj dwoma przykładami, obrazującymi szeroko nasze problemy.

Wody nasze są traktowane przez polskie prawo jako miejsce hodowli ryb i to jest główny problem w obecnych czasach. Parę lat temu, na jednej z rzek pstrągowych, którą opiekuje się od lat stowarzyszenie, nasi kochani urzędnicy chcieli przeprowadzić odłowy rybackie, ponieważ uznali że za mało pstrągów się z niej zabiera, a to jest sprzeczne z gospodarką rybacką obwodu.... Uważam tą rzekę za jedną z najlepszych rzek pstrągowych w PL....

Durga sprawa pokazuje nasz związek, jak jest zbetonowany. Statut PZW pozwala zasiadać we władzach, tylko osobom które już pełniły podobne funkcje w związku, czyli obrazowo nie możesz zostać kierownikiem w firmie jeśli nie byłeś nim już wcześniej. To blokuje "nową krew"... Moim zdaniem jest to niezgodne z prawem, zresztą zostało już to zauważone przez jednego obecnego posła, i wysłał on pismo do p. prezydent Warszawy (tam jest zarejestrowane PZW) w tej sprawie. Mam nadzieje, że PZW dostanie nakaz zmiany statutu.

Edytowane przez Paweł nizinny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest popyt - jest podaż.

 

Dzisiejszy popyt na wędkowanie zaspakaja PZW. Ale nie tylko.Mam znajomego - dzierżawi stawy rybackie.I na jednym urządził łowisko dla wędkarzy.Szału tam nie ma,ale połowić można troszkę lepiej niż na wodach związkowych.Dyszka dziennie za kłucie ryb i jak chcesz sobie coś zabrać to płacisz za kilogram konkretnej ryby.Nie znam szczegółów bo spławik przestał mnie interesować.

Ale wędkarze zaglądają, mamy tam także zawody kołowe.

 

Można - no pewnie.

 

Czy wszystkie wody w ten sposób zarządzane to niedorzeczność?

A niby dlaczego? Jest gospodarz i on zdecyduje co mu się bardziej opłaci.Czy połowy sieciowe, czy wędkarze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Durga sprawa pokazuje nasz związek, jak jest zbetonowany. Statut PZW pozwala zasiadać we władzach, tylko osobom które już pełniły podobne funkcje w związku, czyli obrazowo nie możesz zostać kierownikiem w firmie jeśli nie byłeś nim już wcześniej. To blokuje "nową krew"... Moim zdaniem jest to niezgodne z prawem, zresztą zostało już to zauważone przez jednego obecnego posła, i wysłał on pismo do p. prezydent Warszawy (tam jest zarejestrowane PZW) w tej sprawie. Mam nadzieje, że PZW dostanie nakaz zmiany statutu.

 

Problem tylko w tym, że ta "nowa krew" przed zmianą statutu za bardzo się nie kwapiła do zmian. Moje koło ma ponad 2 tysiące członków (Warszawa). Byłem na 7 ostatnich walnych i skład jest zawsze jest ten sam około 30-40 osób. Prezes ciągle ten sam, skarbnik też ten sam. Po prostu z tej grupy osób ciągle wybieramy tych samych ludzi bo nikt z sali nie ma ochoty brać sprawy w swoje ręce. Zresztą akurat do władz koła nic nie mam. Dodam tylko, że do koła należy bardzo dużo młodych osób i mogę się założyć, że przytłaczająca większość z nich prywatnie narzeka na PZW równocześnie olewając kompletnie swoje nabyte uprawnienia.

 

Problemem dla PZW i jego członków mogą być nowo ogłaszane przetargi na dzierżawę wód. Wędkarze przyjęli z założenia, że jak się idzie nad Odrę czy Wisłę to jest to woda PZW. Wcale tak być nie musi. Przykład przegranego przetargu na administrowanie na Wieprzy i Parsęcie pokazał, że nic nie jest wieczne. Związek musi uważać. W najbliższych latach będzie sporo tego typu konkursów tym bardziej, że RZGW wkrótce przestaje istnieć a powstaje nowy twór Wody Polskie gdzie jak się można domyślać będzie lądowiskiem dla ludzi związanych z obecną władzą. Wszyscy nie zadowoleni z obecnego stanu rzeczy mogą stanąć w szranki i spróbować samemu pociągnąć biznes dając bardziej konkurencyjną ofertę. I tutaj temat się zamyka i trwa status quo i zapewne  trwać będzie.

Edytowane przez luk_80
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemem dla PZW i jego członków mogą być nowo ogłaszane przetargi na dzierżawę wód. Wędkarze przyjęli z założenia, że jak się idzie nad Odrę czy Wisłę to jest to woda PZW. Wcale tak być nie musi. Przykład przegranego przetargu na administrowanie na Wieprzy i Parsęcie pokazał, że nic nie jest wieczne. Związek musi uważać.

A początek zrobiło Gospodarstwo Rybackie Łomża wygrywając przetarg na Narew i Pisę w 2004. Później firma "Salar" wygrała kawałek Wisły. Byłem za tym by dzierżawa była prywatna, chwaliłem gdzie się dało GRŁ ale coś poszło nie tak wbrew zapowiedzim dzierżawców. Znam jezioro prywatne na Kaszubach które 20 lat temu należało do Benka a wcześniej jego dziada i ojca, żednych RZGW ani przetargów. Teraz rządzi syn Benka i ryb nie ma zupełnie  :( a 20 lat temu jeszcze coś tam się dawało złowić. Od przyjaciół którzy mają tam działki wiem że jezioro nie jest zarybiane od lat ale odłowy syn Benka prowadzi tyle że płoteczek i okonków 10-15cm nikt nie chce kupować a facet narzeka że nie ma kasy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Romku, uważam że środowiska naturalnego nie można traktować czysto komercyjnie i biznesowo. Dla prywatnego właściciela dzika rzeka czy jezioro to tylko woda z pływającymi złotówkami. Natomiast jest jeszcze coś takiego jak zlewnia, otulina itp która łączy się w cały ekosystem. A tam już pieniędzy nie widać. Postępująca degradacja środowiska wodnego i nie tylko, jako całości powoduje to, że np naturalne tarło jest dużo mniej efektywne i nie może naturalnie odbudować podstawowych stad tarłowych.... ale o tym można by dużo pisać. Reasumując, "prywaciarz" ma gdzieś zanieczyszczenia, zapory, dopływy itp, widzi tylko zysk w sztucznym zarybianiu i odławianiu. Czysto konsumpcyjne ryby, powinny być tylko hodowane właśnie w takich stawach o których wspomniałeś.

 

Luk_80. problem leży w samych możliwościach koła, które to jak już wcześniej wspomniałem, może tylko realizować plany góry, i na to tylko dostaje kasę, czyli wyjazdy, zawody itp.... Nie ma praktycznie żadnej odpowiedzialności i zadań związanych z gospodarowaniem wodami. A to że dadzą ileś zł na paliwo do łodzi SSR która w gruncie rzeczy wielkie g. może kłusownikowi jako służba społeczna, i każą pomóc przy zarybieniach które wynikają z operatu, to nic nie znaczy. Gdyby przeniesiono odpowiedzialność całkowitej gospodarki na koło, za wodę którą sie opiekuje, zmieniło by postać rzeczy. Tylko po co wtedy nam ZG czy Z Okręgów.??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Durga sprawa pokazuje nasz związek, jak jest zbetonowany. Statut PZW pozwala zasiadać we władzach, tylko osobom które już pełniły podobne funkcje w związku, czyli obrazowo nie możesz zostać kierownikiem w firmie jeśli nie byłeś nim już wcześniej. To blokuje "nową krew"... Moim zdaniem jest to niezgodne z prawem, zresztą zostało już to zauważone przez jednego obecnego posła, i wysłał on pismo do p. prezydent Warszawy (tam jest zarejestrowane PZW) w tej sprawie. Mam nadzieje, że PZW dostanie nakaz zmiany statutu.

 

Nie masz racji, w marcu został uchwalony statut, który nie przewiduje takiego ograniczenia. Zresztą poprzedni też nie przewidywał, to byłe Prezydium ZG wymyśliło ordynację niezgodną ze statutem i tego dotyczyła skarga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A początek zrobiło Gospodarstwo Rybackie Łomża wygrywając przetarg na Narew i Pisę w 2004. Później firma "Salar" wygrała kawałek Wisły. Byłem za tym by dzierżawa była prywatna, chwaliłem gdzie się dało GRŁ ale coś poszło nie tak wbrew zapowiedzim dzierżawców. Znam jezioro prywatne na Kaszubach które 20 lat temu należało do Benka a wcześniej jego dziada i ojca, żednych RZGW ani przetargów. Teraz rządzi syn Benka i ryb nie ma zupełnie  :( a 20 lat temu jeszcze coś tam się dawało złowić. Od przyjaciół którzy mają tam działki wiem że jezioro nie jest zarybiane od lat ale odłowy syn Benka prowadzi tyle że płoteczek i okonków 10-15cm nikt nie chce kupować a facet narzeka że nie ma kasy. 

 

Firma Salar nie tylko wygrała kawałek Wisły ale i zalew Koronowski, też myślałem że będzie lepiej niż za czasów PZW, jak bardzo się myliłem :(

Z roku na rok sytuacja jest coraz gorsza ( jeżdżę tam od 1998 roku ) , przynajmniej na odcinku cofki gdzie Brda łączy się z Kamionką.

Siata stoi na siatce, złowienie wymiarowego szczupaka jest już sukcesem, a o okoniach z których zalew słynął pozostały wspomnienia.

 

Z zarybień jakie dzierżawca prowadzi to pojawiły się w wodzie Bolenie, które nawet dorosły do ok 50cm i jakoś w większości zniknęły.

Było też zarybienie kroczkiem karpia, w odległości ok 200m od sieci ( w ciągu tygodnia ryby wyjechały z wody )  :wacko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Także podsumowując wszystkie wypowiedzi i przemyślenia nie liczcie, że będzie lepiej, bo nie będzie, jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Ale pomarzyć o lepszych czasach dla wędkarzy i rybnych wodach zawsze można. Czy prezesem będzie Zdzichu, czy inny Czesiu, to i tak na lepsze czasy nie ma co liczyć. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...