Skocz do zawartości

Blogi

Jimi Hendrick experience, czyli targi Hooked Live w Dublinie

Cholerne książki Walają się wszędzie po domu, przyjechało ich z polski w sumie 80 - 90 kilo i to pod łóżkiem, to koło fotel, na parapetach, w kuchni nawet między szpargałami leżą. Nowa edycja Diuny smutnie kurzy się koło fotela przy kominku, sporadycznie okraszona leniwym kotem udającym figurkę. Futrzak upatrzył sobie opowieść o czerwiach jako swój punkt obserwacyjny i mimo odstraszania kisi na nim przy każdej okazji. Spoko, już niedługo obetnę mu za to jajka i zobaczymy komu będzie do śmiechu.

Kuba Standera

Kuba Standera

Przy imadle

Coś mi ostatnio nie idzie prowadzenie bloga. Głównie dlatego, że zima w pełni - wieje, leje, psa ciężko na spacer namówić a co dopiero na ryby jechać.     Są jednak takie chwile, gdy już nawet obfite dawki rumu i whiskey nie wystarczają. Ani poszerzanie, ani zawężanie świadomości już dłużej nie działają i trzeba stanąć przed smutną jak psia kupa rzeczywistością.     Na nic tropikalne łowy na flatsach w ruchomych obrazkach, nawet to nie pomaga. Ssanie jakoś pozwala zagłuszyć kręcenie much, więc

Kuba Standera

Kuba Standera

Pęknięty krab i rekinie jaja

Wygnała mnie ładna pogoda z przytulnego domu. Przekonany, że skoro słońce świeci to podokazuję pojechałem na swoje stare miejsce. Dodatkowym motywatorem były blachy jakie kilka dni wcześniej dostałem, chciałem sprawdzić jakże sobie radzą w wodzie. Zonk pierwszy - brak wiatru, drugi - rozmiar i energia fali. Strzał wody, gdy akurat fala załamywała się na wysokości kamienia na którym siedziałem przesuwał kawałek, co niestety miało swoje konsekwencje dla śpiochów. Solanka od góry, przez kaptur, do

Kuba Standera

Kuba Standera

Rio... Rio...

Gdzie nie zajrzę - wyższość Rio. Na priva też przynajmniej raz w tygodniu ktoś dopytuje, czemu Rio jest lepsze niż reszta świata... Chciałoby się odpowiedzieć - bo mają zajebiste laski i nie pizga tam tak prze okrutnie jak w Przenajświętszej czy w województwie Irlandzkim. Bo potrafią się bawić, zamiast światu prezentować swój pysk ponury. Bo zima nie trwa tam 10mcy w roku... Zamiast tego - profile głowicy, śliskość runningu, pętelki, kolorki, miękkości płaszcza... Niby też trochę perwerchą trąci

Kuba Standera

Kuba Standera

Och jak cudownie!

Przyszedł styczeń, a w raz z nim - ciepła, momentami słoneczna pogoda, sporo na plusie. Nastodniowy film katastroficzny wreszcie over. Na wszelki wypadek odczekałem jeszcze trochę by woda się oczyściła w zatoce i dzisiaj już, wdzięcznie nóżkami drobiąc leciałem po ścieżce, po schodkach - wreszcie nad wodę! Drżącymi łapkami w świńskim truchcie wiąże muchę, co pierwsza wpadła w rękę, prawie wbijając się przy grzebaniu w kieszeni. Popper, blać nadało, ale... nic to, będę na poppera łowić. Pierwsze

Kuba Standera

Kuba Standera

Droga prowadzi w dół

Sobotnia dotkliwa klapa nic mnie nie nauczyła i już od rana w niedziele przytupywałem w oczekiwaniu na HW. Pomysłów dotyczących miejscówek kilka, muchy naszykowane, ciuchy osuszone - wszystko niby gotowe. Jako że w zatoce nie mam co szukać wcześniej niż jakieś 2-3h po HW, to na początek jadę w nowo odkryte miejsce. Zabłądziłem tam jakieś dwa tygodnie temu, szukając "ciekawych miejscówek na lato". Miejsce oddalone nie tak bardzo, jednak jazda najpierw przez góry, później w dół starą, zapomnianą i

Kuba Standera

Kuba Standera

Totalny ołszyn

Wśród kolegów muszkarzy istnieje takie powiedzenie, jak puści śniegówa, dowali woda w lecie. Jak brązowa woda, przez Górali zwana "kalną" grzeje od brzegu do brzegu, psy z budami, krowa z oborą, kierpce sołtysa płyną, przy rozpaczliwym obkładaniu rozsądnie wybudowanych w dolinie rzeki domów piaskiem. "Totalny ołszyn" wyłącza łowienie, zmywa ryby, zasyfić potrafi rzekę nawet na dni naście. Okazuje się - że nie tylko rzekę. Jakoś tak ostatnio wychodzi, ze co zacznę szykować się z muchówką to w noc

Kuba Standera

Kuba Standera

Słabo idzie

Od dłuższego czasu. Dyskusje forumowe zamieniają się w jakieś pyskówki, pewnie nawet jakby wejść na tematy zupełnie obojętne jak cycki skończyłoby się wirtualnym mordobiciem. Koniec świata, przynajmniej póki co, wyszedł też bardzo słabo spektakularnie. Dobre pływy, a ja to zepsute auto, to pojadę jutro, bo na linkę czekam, to jak już wszystko mam gotowe to świąteczne klimaty dopadają. Jednak, już jutro, planuję wrócić w miejsce, gdzie ostatnim czasem widziałem nawet ryby. Rozległa płycizna, wody

Kuba Standera

Kuba Standera

Skórkowaniec

Od dłuższego czasu szukam kija na bassy. Albo kosztuje to zdrowo ponad tysia, albo "do złożenia, czekaj wiosny". Albo jakiś chrust paskudny. I tak, ciągle śmigam najtańszym chruściakiem Shimano - Vengenance Sea Bass. Całkiem zgrabna, posiadająca spora moc, akceptowalna czułość i umożliwiająca wygodne łowienie wędka. Niestety, kij po za koszmarnym wykonaniem miał kilka dolegliwości. Rzucał całkiem przeciętnie, ciężkie przynęty w dobrych warunkach jakoś latały, ale rzucanie czegoś lżejszego już ni

Kuba Standera

Kuba Standera

Ciekawi znajomi - p2 - Czeczenia, Osetia, Inguszetia, Dagestan

Od wyprawy na Ukrainę 3 lata minęły. W tym czasie ja wniosłem się do IE, Miłosz objechał północną Afrykę (ech, tam są ryby!), Rumunię, Krym - nie wierzę, że nie ma tam sea bassów. Kolski 2x, z postojami nad rzekami i jeziorkami... Zaliczył Syrie, Jordianię, w czasie jak zaczęło się tam już nieźle gotować. Był pewnie jeszcze w kilku innych wypasionych miejscach, których sobie przypomnieć nie mogę. Jego dyskoteka zmieniła się z wygodnego dupowozu na MTkach w liftowanego potwora, który może wszystk

Kuba Standera

Kuba Standera

Ciekawi znajomi - p1 - Ukraina

Jako, że na froncie mokrym, śluzem pokrytym na razie cisza, pozwolę sobie na wpis z trochę innej mańki, ale myślę – że interesujący? Poza wędkarstwem miałem dość długi czas druga pasję – samochody 4x4, w szczególności Land Rovery, w szczególności zmotane, zblokowane, ustalowione, uszczelnione i odpowietrzone.   Po przyjeździe do PL radośnie przyłączyłem się do brygady podobnych maniaków. Tam poznałem ludków, którzy z czasem stali się najlepszymi kumplami wyjazdowymi, fakt, że głównie takie jeżdż

Kuba Standera

Kuba Standera

Górskie jeziorka

Dzisiaj coś z zupełnie innej beczki. O dziwo, nie człowiek z magnetofonem w nosie     A mały oddech od słonych zmagań. Retrospekcja znaczy, bo chwilowo odetchnąć od słonej wody to mogę chyba tylko pod prysznicem.   Zdarzyło się to wiosną, by być dokładnym w okolicy Wielkanocy. Jeszcze będąc w PL planowałem palcem po mapie wyprawy po okolicy, zaglądałem na przeróżne strony, w książki. Po przyjeździe troszkę zweryfikowały się plany - kasy mało, pracy nie ma, ogólnie wielka smuta. Stąd też, w ni

Kuba Standera

Kuba Standera

Wichrowe wzgórza, bez nadziei...

Och, jak miło bylo siedzieć w domu. Prawie cały weekend, nie licząc wypadu sobotniego, który po krótkiej, nie równej walce musiał skończyć się jak się skończył - powrotem do domu, z ogonem miedzy nogami... Z niepokojem spoglądam na prognozy, deszcz ma wreszcie przysiąść, ale - co ja pacze? Ponad 40km/h z północy... Żegnajcie rybeczki. Ale przecież w domu nie wysiedzę. Pakuję sprzęty w auto, szczegółowa mapa okolicy i ruszam w drogę, pobadać nowe miejsca. Dość często uskuteczniam takie wypady, mi

Kuba Standera

Kuba Standera

Kij z tobą!

Czyżby miał to być już koniec sezonu? Wędki w szafę, kołowrotki po raz enty rozkręcić, wyczyścić natawocić i zapomnieć do marca o spoglądaniu na zatokę? Moje chytre plany z ostatniego wpisu pokrzyżowała pogoda. O ile koniec tygodnia jeszcze rokował, to sobotni ranek dawał przedsmak tego co nas czeka. Po uporaniu się ze wszelkimi przeciwnościami przybyłem an plażę pełen animuszu. Pierwszy look z góry i już wiedziałem, ze jest pozamiatane. Fale gigantyczne, jak przez cały tydzień, wiatr z północy

Kuba Standera

Kuba Standera

Przygotowania

Już jutro, jak u Sławka Muchy nakręcone, kręcioł odszukany, oczyszczony z soli po ostatnim wyjściu, przypon zawiązany na nowo. Nerwowe sprawdzanie accuweather i sea weed, dumanie - jaka bedzie fala? Wiatr zakręca jutro na północno-wschodni, niby na ryby nie najlepiej, ale jest szansa ze będzie można w kilku miejscach podejść do wody, co przez ostatni tydzień graniczyło ze skłonnościami samobójczymi. Plan ambitny - ułowić bassa na muchę, na kamieniach. Jest to wykonalne, ryby kręca się dostateczn

Kuba Standera

Kuba Standera

Z muchą za mulletami

Jakoś te ostatnie dni nie dają za wiele adrenaliny związanej z rybą na drugim końcu linki. Jeśli nie liczyć próby utrzymania się na kamieniu przy ponad metrowej fali, za wiele emocji nie ma. No... jest jeszcze coś, ale o tym dalej. Ocean któryś dzień z rzędu grzmi atakując z furią biedne bezbronne otoczaki. Miejsce w którym zwykle łowię zmieniło się w brunatną, spienioną masę, z wściekłością atakującą brzeg. Niektórzy znajomi kładą na łowieniu w tym sezonie krzyżyk, czekają wiosny. Ja jednak wy

Kuba Standera

Kuba Standera

Cisza i spokój - wypad z najlepszym przyjacielem

Zdarzają się takie chwile, gdy życie jest naprawdę dobre.     Można wymknąć się rzeczywistości, nawet natura przymyka oko na nasz występek i na pokrętle "przejebana pogoda" ustawia zaledwie 1 z szerokiej skali.       Nawet żona daje się obłaskawić i jedzie się przespacerować. Jest w tych moich opowieściach jeden uczestnik, zwykle na zdjęciach niewidoczny, niestrudzenie drepczący za mną po skałkach i plażach, wiernie obserwujący, czy aby tym razem skrajna głupota nie sprowadzi na mnie topienia

Kuba Standera

Kuba Standera

Yak attack!

-Chyba oszalałeś - powiedziała Żona. -Dam radę! -Przecież wieje jak cholera, gdzie się pchasz na tą wydmuszkę? - Żona była bardzo nieustępliwa.   I chyba miała rację. Gdy zjeżdżałem nad wodę widziałem spienione fale rozbijające się o skały. Jednak dopiero stanięcie na brzegu, siarczysty policzek zimnym wiatrem i bryzgiem piany oraz ryk fali na skałach uświadomiły, że to chyba nie był najlepszy pomysł. Co prawda miało być tylko 20km/h, jednak... znowu komuś nie wyszło. Z reszta wiatr jak wiatr, a

Kuba Standera

Kuba Standera

Winter is coming

Oj niestety, czuję to w powietrzu, czuję to we wodzie. Od jutra znowu leje i ciapa.     Stąd też staram się wykorzystać ostatnie słońce i kisze na skałkach, nie zwracając uwagi na niskie pływy, brak wiatru... Przedwczoraj spięta ryba, wczoraj jedno rachityczne branie, a w zasadzie, to rachityczna odpowiedź na branie, bo było całkiem niezłe, tylko jak zwykle zaspałem. No niezbyt dobrze, za wielu szans natura już nie da w tym roku, a ja dwie tak pięknie zepsułem. Mimo coraz gorszego układu pływów

Kuba Standera

Kuba Standera

Just a perfect day

Ech, ostatni tydzień nie należał do łatwych. Zimno, wiatr, zimno, leje... Wspominałem, że było zimno? Piździło tak, że kieleckie może w ciężkie kompleksy wpaść. 4-5 stopni, 30-35km/h stałego wiatru, w podmuchach... No powiem tyle, że przetargało mi raz nocą kajak po podwórku, a regularnie, co rano musiałem zbierać meble rozpirzone po ogrodzie. Mimo to twardo walcowałem estuarium, jak zawsze – bez dotknięcia. Ale – krótkie wypady czy ze spinem, czy ze zdradą krabową – to łowienie na kraby i jego

Kuba Standera

Kuba Standera

Upór i nagroda

Dzisiaj tylko czekałem na dużą wodę, by wrócić na plażę. W drodze widziałem złowrogie grzywacze fal i gejzery wody wokół skał - przypływ i 30km/h w twarz musi budzić respekt. Po zejściu nad wodę sprawy wyglądają nie najlepiej - woda zmącona, wobler zatrzymuje się w powietrzu i spada w połowie tej odległości co zwykle, za to plecionka wyfruwa w powietrze pięknym łukiem. Nic to, obławiając wodę bardzo powoli przesuwam się w stronę skały na której mam upatrzone siedzisko. O ile wczoraj fale z bulgo

Kuba Standera

Kuba Standera

Raj na Wiśle

Wpadłem po raz drugi na pomysł odkurzenia pewnej opowieści o wyprawie nad Królową polskich rzek, którą przeżyłem jakiś czas temu. Teraz, po dziesięciu latach od zdarzenia, moja świadomość i umiejętności w obcowaniu z Wisłą diametralnie zmieniły się, dojrzały. Zatem proszę oceniać opisane tu zdarzenia jako przygodę totalnego oseska wiślanego zderzonego z wielką wodą i jej tajemnicami. A epizod ten wyglądał tak…     Godzina 2:30, telefon brutalnie przerywa właśnie formatujący się sen, nie powiem ż

PiECIA

PiECIA

Good things come to those who wait.

Ile może trwać polowanie na jedną rybę? Za głowatkami potrafiłem łazić kilka lat bez brania, jednak to takie łowienie z doskoku. Tym razem było blisko jakiegoś maniactwa. 23 dni, podczas których zrejterowałem 3 razy. Daje to 20 dni biczowania wody.     Na ogół tylko kilka godzin wieczorem, ale kilka sesji po kilka godzin, z kajaka, z brzegu, z plaży, ze skał, w estuarium,... Chyba do tej pory nigdy nie poświęciłem rybie tyle energii w tak krótkim czasie. Już nawet z czaplą łowiącą w estuari

Kuba Standera

Kuba Standera

×
×
  • Dodaj nową pozycję...